Ostwald to niewielkie państwo położone na wschodnich brzegach kontynentu Tarneth, od zachodu graniczące z imperialnymi księstwami: Tenshavar i Vilerią. Podobnie jak Imperium, jest to kraj zamieszkany w zdecydowanej większości przez Ludzi, jednak mimo wspólnej historii obu państw, jest od Imperium Vanthijskiego zasadniczo odmienny.
Za naczelną wartość w Ostwaldzie uważane są swobody obywatelskie, co znajduje swoje odzwierciedlenie w strukturze władzy, zapisach prawa oraz kulturze. Państwo zorganizowane jest jako federacja - w której skład wchodzą mniejsze jednostki administracyjne - kantony. Cieszą się one dużą autonomią, co sprawia, że centralna Rada Federalna, na czele której stoi Mówca (lub Mówczyni), ma bardzo ograniczoną władzę. Każdy z kantonów zarządza się autonomicznie na własnych zasadach opierających się na demokracji, co powoduje, że jest to jedyne państwo w Fallathanie, które oferuje wszystkim obywatelom wpływ na zapadające na ich ziemiach decyzje. Prawa i obowiązki obywateli oraz zasady działania państwa zostały spisane w dokumencie zwanym Konstytucją - pierwszym w Fallathanie kodeksie prawnym, który został ustanowiony poprzez głosowanie. Ta forma rządów sprawia, że w pozostałych państwach Fallathanu Ostwald przedstawiany jest jako “dziki kraj” będący “pod rządami motłochu”, jednak wielu Ostwaldczyków chwali sobie tę formę ustroju, nie zawracając sobie głowy roztrząsaniem jej wad. Popularne ostwaldzkie powiedzonko brzmi: “Wolnoć waszmości pośród swoich włości” - odzwierciedla ono dość powszechne przekonanie obywateli, że w swoim domu, obejściu czy majątku mogą robić, co im się żywnie podoba. Tutejsze prawo ingeruje w życie mieszkańców tylko na tyle, na ile oni sami uznali to za konieczne.
Wśród mieszkańców zdecydowanie najliczniejsze są istoty rasy ludzkiej, jednakże osiedli tu też przedstawiciele niemal wszystkich innych znanych w Fallathanie ras - głównie potomkowie uciekinierów z Imperium, którym nie udało się przedostać dalej - do bardziej im przyjaznego Amarth. Ostwald jednakże miał im do zaoferowania coś, czego brakło w Imperium: zniesienie niewolnictwa oraz względny spokój. Mieszkający w Ostwaldzie Ludzie, podobnie jak Imperialni, często mają o sobie wysokie mniemanie, uważając się za “Pierworodnych Przedwiecznego”, jednak nie ma to tak dużego znaczenia dla ich stosunków z innymi rasami. Ostwaldczycy są pragmatyczni i na swój sposób tolerancyjni - po prostu uważają, że nie należy wtrącać się w sprawy innych - i oczekują, by inni też nie wtrącali się w ich interesy. Gdy wchodzą z kimś w spółkę, zwracają uwagę przede wszystkim na to czy im się to opłaci, a nie na rasę czy pochodzenie społeczne potencjalnego partnera. Jeśli tutejszy elficki kowal będzie miał towar lepszy od ludzkiego, bez wahania zaopatrzą się u Elfa, choć oczywiście jak zawsze będą się targować.
Większość terytorium stanowią ziemie trudno dostępne i dzikie - góry, lasy i mokradła o bogatej faunie i florze. Wiele z tych terenów do dziś kryje rozmaite zagadki i niebezpieczeństwa, gdyż rzadko kiedy ktoś się tam zapuszcza - a jeszcze rzadziej stamtąd wraca, by móc opowiedzieć, co widział. Klimat jest umiarkowany ciepły, przejściowy, o zmiennej pogodzie dyktowanej głównie przez morze.
Mieszkańcy zajmują się w większości rolnictwem, zbieractwem, łowiectwem, rybołówstwem, hutnictwem i rzemieślnictwem. W miastach, zwłaszcza przygranicznych i nadmorskich, działają liczni, zwykle drobni kupcy. Kraj nie jest bogaty w surowce naturalne - jedyne duże złoża, jakie tu odkryto, to ruda żelaza. Choć oficjalnie rzadko się to przyznaje, Ostwald jest w dużym stopniu zależny gospodarczo od Imperium Vanthijskiego. Jest to główny kierunek lokalnego eksportu; Imperium swobodnie korzysta także z tutejszych portów - prawo do tego ma zagwarantowane dzięki umowom z poszczególnymi ostwaldzkimi kantonami.
Formalnie Ostwald jest sojusznikiem Imperium zachowującym pełną autonomię władzy. W praktyce Imperatorka ma tutaj duże wpływy, jednak tak ona, jak i ostwaldzka elita, dokładają starań, by nie było to zbyt oczywiste dla ceniących sobie poczucie niezależności obywateli. Polityka Ostwaldu bywa naprawdę pełna niuansów - znacznie bardziej, niż można by spodziewać się po “dzikim kraju pod rządami motłochu”...
Oficjalnie w Ostwaldzie obywatele są sobie niemal pod każdym względem równi wobec prawa, niezależnie od rasy, płci czy pochodzenia społecznego. Mimo to zachowano podział na stany. Dwa uprzywilejowane politycznie to możni oraz mieszczaństwo. W większości kantonów (poza Imigern) tworzą one odrębne (wyższą i niższą) izby parlamentu. Choć lwia część tutejszych mieszkańców to ziemianie, farmerzy i mieszczanie, Ostwald zamieszkują także potomkowie starych, szlacheckich lub arystokratycznych rodów pochodzących z Imperium lub Vanthii a także nieliczna napływowa szlachta z Natei czy Amarth. Mimo że formalnie dotyczą ich niemal te same zasady, co wszystkich innych mieszkańców, w praktyce często mają oni szerokie wpływy - zwłaszcza jeśli nadal dysponują rodowym majątkiem.
Stosunek do magii w Ostwaldzie również jest zasadniczo odmienny od podejścia imperialnego. Magowie są tu dość dobrze tolerowani - oczywiście dopóki nie zostaną uznani za zagrożenie dla lokalnej społeczności - wówczas mogą w środku nocy spodziewać się pod swoją siedzibą tłumu z widłami i pochodniami. Ostwaldczycy lubią bowiem brać sprawy w swoje ręce, a jednocześnie niezbyt chętnie współpracują z Inkwizycją, w której widzą po prostu kolejne narzędzie kontroli wolności obywateli. Z tego względu, a także z uwagi na ogromny wybór odludnych terenów, Ostwald jest chyba najbardziej w Fallathanie gościnnym miejscem dla wszelkiej maści dzikich magów i kultystów. Podobnie uzyskanie tu zgody na utworzenie prywatnego kolegium magicznego jest stosunkowo proste.
Kultura Ostwaldu w dużej mierze wyrasta ze zwyczajów ludowych, ale też z zaadaptowanych do nich elementów kultury szlacheckiej. Ostwaldczycy lubią dobrze zjeść i dobrze się zabawić, a ich styl bycia jest zwykle znacznie swobodniejszy niż w Imperium. Większość mieszkańców uważa przesadnie dobre maniery za pretensjonalne i może wręcz otwarcie się z nich naigrywać.
Religijność ma w Ostwaldzie znacznie mniejsze znaczenie niż w Imperium. Ogólne założenia są tu podobne - Ludzie zamieszkujący te tereny akceptują istnienie wszystkich Bogów z panteonu Fallathanu znanych jako Dzieci Przedwiecznego, rzadko jednak oddają im cześć tak, jak inne rasy. Wyznają więc przede wszystkim Przedwiecznego, jednakże nie uznają boskości Imperatorów. W swoim kulcie w większości też nie są tak oddani, jak Imperialni - Ostwaldczycy uważają się za twardo stąpających po ziemi i skupiają się bardziej na sprawach doczesnych niż wiecznych. Są także tolerancyjni wobec innych kultów; nawet tych, które wychodzą poza oficjalny boski kanon - naturalnie tak długo, jak kultyści nie będą wchodzić im w drogę.
Ostwald nie posiada silnej armii, jednak jego dumą i siłą jest potężna flota wojskowa. Uznaniem cieszą się także w innych krajach pochodzący z Ostwaldu najemnicy.
W godle Federacji Ostwaldzkiej widnieje czarny niedźwiedź - symbol nieposkromionej siły, wytrzymałości i hartu ducha, a także nawiązanie do dzikiego charakteru tutejszych ziem. Stolicą kraju i jednocześnie siedzibą Rady Federalnej jest Talkensburg.
Talkensburg - położone w kantonie Shreiwaser nad Morzem Granicznym jest siedzibą Rady Federalnej Ostwaldu, pełni więc oficjalną rolę stolicy, choć z pewnością daleko mu do wspaniałości Azeloth czy Asylum. Jest też jednym z największych portów w kraju, choć jednocześnie na pewno nie jest typowym miastem portowym. Pierwotnie był to po prostu gród obronny; posadowiony na lekkim wzniesieniu i otoczony solidnym, kamiennym murem. Najbliższy port znajdował się kilkanaście kilometrów dalej na wschód, jednak w efekcie Wielkiej Destabilizacji Magii (WDM) znalazł się pod wodą, zaś linia brzegowa cofnęła się niemal do podnóży Talkensburga. To wymusiło budowę nowego portu, który postanowiono połączyć właśnie z Talkensburgiem. Ślady tej burzliwej historii są widoczne w układzie miasta. Prowadzą do niego cztery bramy wychodzące na każdą ze stron świata. Północna, Południowa i Zachodnia to typowe bramy miejskie, zaś Wschodnia prowadzi szerokim i długim traktem do portu. W centralnej części miasta, zwanej Starym Talkensburgiem, znajdują się najważniejsze instytucje: Pałac Rady Federalnej, Ratusz, Komandoria Inkwizycji, filie: Ostwaldzkiej Akademii Magicznej, Uniwersytetu Ostwaldzkiego oraz Banku Ostwaldzkiego, Świątynia Przedwiecznego, Teatr i Filharmonia. Wszystkie te budynki, z wyjątkiem Ratusza, są stosunkowo nowe - liczą sobie najwyżej 200 lat - i wybudowano je w tzw. nowym stylu ostwaldzkim - są okazałe, lecz nie tak monumentalne, jak budynki w stylu imperialnym; mają za to więcej zdobień. Wszystkie te instytucje wybudowano w centrum Starego Talkensburga - na fundamentach wyburzonych w tym celu starych miejskich budynków. Jednocześnie jednak chciano zachować historyczny charakter miasta - oszczędzono więc zabytkowy Ratusz (nieco zmodernizowany jedynie w środku) oraz otaczający go Stary Targ, który obecnie pełni już tylko rolę reprezentacyjną. To właśnie Stary Targ okalają zewsząd nowo wybudowane budynki - wspomniane już instytucje oraz rezydencje najbardziej prominentnych mieszkańców miasta. Kamienny mur otaczający tę część miasta zachowano i zmodernizowano - w większości także w nowym stylu ostwaldzkim, choć część murów zachowano w pierwotnym kształcie. Również zabudowa w pobliżu murów w większości została zachowana i odrestaurowana wedle pierwotnych projektów, choć pełni obecnie funkcje inne niż pierwotnie - dawne domy mieszkalne, warsztaty, karczmy, sklepy i lazarety, są dziś w większości eleganckimi sklepikami, kawiarniami, butikami i klubami prowadzonymi głównie z myślą o najlepszym towarzystwie lub turystach. Dopiero po drugiej stronie murów rozbudowano Nowy Talkensburg - na łagodnych zboczach Talkensburdzkiego Wzgórza rozsiadły się tu wygodnie dzielnice mieszczańskie i kupieckie o raczej spójnej i miłej dla oka architekturze. Głównym budulcem jest tu kamień i cegły, rzadziej drewno, i mimo iż budynki często różnią się proporcjami tych materiałów, widać, że mieszkańcy starali się zachować architektoniczny ład - budowle mają dobre proporcje i korespondują ze sobą. Jedynym mankamentem tego stanu rzeczy jest łatwość, z jaką - zwłaszcza będąc pod wpływem mącących rozum trunków - pomylić można jeden dom z sąsiednim. Mieszkańcy jednak i na to znaleźli sposób - malując drzwi wejściowe na rozmaite kolory oraz eksponując wyraźnie nazwy domów na ozdobnych tabliczkach. W efekcie Talkensburg robi zasłużone wrażenie miasta uporządkowanego, estetycznego, funkcjonalnego, szanującego swoją historię, ale i na tyle nowoczesnego, by sprostać stojącym przed nim wyzwaniom. Im jednak bliżej podnóży wzgórza, tym zabudowa staje się coraz mniej okazała - znak, że to tutaj osiedla się miejska biedota. Najwięcej budynków tego rodzaju znajduje się od strony morza - a uliczki między nimi prowadzą do oddalonego o kilka kilometrów od centrum miasta portu. Sam port podzielony jest wyraźnie na dwa oddzielne baseny - jeden przeznaczono dla statków handlowych i pasażerskich (położony bardziej na północ), drugi - niedostępny dla zwykłego przechodnia - dla floty wojennej (położony bardziej na południe). Tereny miejskie okala wysoki, kamienny mur, przez który do miasta wiodą trzy bramy i odpowiadające im trakty: Wschodnia, Północna i Południowa. Po drugiej stronie murów wokół Talkensurga rozpościerają się malownicze pola, łąki i farmy, będące głównym źródłem pożywienia dla mieszkańców. Przy brzegu morza, kilka kilometrów poza miastem, na północ od portu, znajdują się niebezpieczne ruiny nieukończonej Wielkiej Latarni Ostwaldzkiej okryte przedziwną magiczną anomalią i szczególnie licznie nawiedzane przez budzące grozę potwory.
Ostwald zorganizowany jest jako federacja - w jego skład wchodzą mniejsze jednostki administracyjne zwane kantonami. Każdy z nich zarządza się autonomicznie na własnych zasadach opierających się na demokracji, co oznacza, że każdy obywatel państwa może mieć wpływ na tworzone tam prawo i podejmowane ważne decyzje, choć w zależności od kantonu wygląda to nieco inaczej. W większości kantonów zorganizowano demokrację pośrednią. Polega ona na tym, że co 4 lata organizuje się wybory do lokalnego Parlamentu, który następnie w czasie swojej kadencji podejmuje decyzje dotyczące kantonu. W sprawach szczególnie ważnych organizuje się referenda, jednak nie zdarza się to często ze względu na ogromne trudności organizacyjne. Jedynie w kantonie Imigern panuje demokracja bezpośrednia - wszelkie istotne decyzje podejmuje się tutaj na tzw. wiecach kantonalnych, na które może przybyć i zabrać na nich głos każdy chętny obywatel.
Formalnie na czele państwa stoi Rada Federalna; jej przewodniczący noszą tytuł Mówcy lub Mówczyni, dla podkreślenia, że nie są władcami, ale jedynie wypowiadają się w imieniu obywateli. Pozostałych członków Rady nazywa się Ministrami. Radę wyłania się w odbywających się co siedem lat wyborach i żaden jej członek nie może w niej zasiadać dwie kadencje z rzędu. W każdym kantonie proponowane są lokalne kandydatury na Mówcę oraz poszczególnych Ministrów, a parlamenty każdego z kantonów głosują na nich wedle swego uznania. Następnie ten kandydat na Mówcę, który zdobędzie najwięcej głosów w danym kantonie, przechodzi do drugiej tury głosowania, w której spośród tak wyłonionych kandydatów wszyscy obywatele wybierają tego, który uzyska stanowisko. Gdy to się stanie, nowomianowany Mówca kompletuje swoją Radę. Wprawdzie wybiera poszczególnych Ministrów samodzielnie, jednak wyłącznie spośród kandydatów, którzy wcześniej wygrali lokalne wybory w swoich kantonach. Ponadto jest zobligowany do tego, by każdy z Ministrów pochodził z innego kantonu - nie zawsze więc są to decyzje łatwe. Obecnie w Radzie Federalnej zasiadają: Martin Kramer jako Mówca (Talkensburg), Peter Steiner w Ministerstwie Finansów (Zuerstein), Laura Frei w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (Nowe Chatai), Noah Furrer w Ministerstwie Sprawiedliwości (Gmunstadt), Daniel Blanc w Ministerstwie Magii i Inkwizycji (Obernfurt), Elena Roos w Ministerstwie Handlu (Burchse), Ralf Hasler w Ministerstwie Obrony (Letzten) oraz Donik Muller w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (Nuremmolsen).
Obywatele mają dwa zasadnicze sposoby wpływania na decyzje i działania podejmowane przez Radę Federalną. Po pierwsze, przed wyborami każdy z kandydatów przedstawia swój ogólny program (wizję) i jeśli zostanie wybrany, ma obowiązek go realizować. Jeżeli obywatele uznają, że jest inaczej, mają prawo odwołać danego Ministra (w drodze głosowania), jednak wówczas Mówca wybiera jego następcę spośród pozostałych, dotąd niewybranych kandydatur, co skutkuje tym, że przez jakiś czas dany kanton nie ma swojego reprezentanta w Radzie. Na podobnych zasadach istnieje też procedura odwołania Mówcy a nawet całej Rady (co jednak dotąd nie miało miejsca). Po drugie - i ważniejsze - wszystkie najbardziej istotne decyzje dotyczące polityki całego państwa czy też poszczególnych kantonów zapadają w drodze głosowania parlamentarnego lub referendum (w zależności od kantonu). Rada ma obowiązek dostosować się do wyników tych głosowań. Od tej zasady istnieją jedynie nieliczne wyjątki - np. podczas wojny lub innych nagłych stanów wyjątkowych Rada Federalna zyskuje prawo do podejmowania decyzji w pełni samodzielnie, jednak jeśli później obywatele będą mieć co do nich wątpliwości, mogą je anulować poprzez głosowanie (lub referendum) w pierwszym możliwym do jego zorganizowania terminie; mogą też wyciągnąć konsekwencję wobec członków Rady, których decyzje zostaną uznane za nieuzasadnione i szkodliwe dla obywateli.
Ostwald może wypowiedzieć innemu krajowi wojnę, jeśli zgodzi się na to 2/3 obywateli głosujących w specjalnym referendum. Ostwaldczycy jednakże patrzą na wojny bardzo niechętnie, więc jak dotąd nie było takiej sytuacji. Z kolei Małe Konstytucje każdego z kantonów zabraniają “wojny domowej” - czyli walki zbrojnej z innym kantonem.
W każdym z ośmiu kantonów decyzje polityczne zapadają na drodze demokracji, a za ich realizację odpowiada Trybun (lub Trybunka), będący reprezentantem obywateli danego kantonu i przewodniczącym Parlamentu. Trybun jest zwykle wybierany na pierwszym posiedzeniu Parlamentu, a jego kadencja trwa rok. Trybunem można zostać wielokrotnie, ale nie częściej niż co trzy lata. Może on na okres swej kadencji powoływać Wicetrybunów (maksymalnie ośmioro), którzy są jego zastępcami, doradcami i jednocześnie mogą specjalizować się w konkretnych obszarach (np. handlu, magii, bezpieczeństwa), które Trybun im przydzieli wedle swego uznania.
Każda ze stolic kantonów, poza tym, że jest siedzibą lokalnego Parlamentu, ma również własne ciało zarządzające. Jest nim Rada Miejska, której przewodzi Burmistrz, zaś Zgromadzeniu Mieszkańców w pomniejszych miejscowościach - Wójt. Tych urzędników także wybiera się na drodze głosowania, a ich kadencje trwają pięć lat, po których musi nastąpić pięć lat przerwy, by można było ponownie starać się o urząd. Do Rady Miejskiej mieszkańcy miasta wybierają swoich reprezentantów, zaś do Zgromadzenia Mieszkańców należą automatycznie wszyscy pełnoletni obywatele mieszkający w danej osadzie. Oczywiście, aby głosować w jakichkolwiek wyborach w Ostwaldzie, trzeba być pełnoletnim i posiadać obywatelstwo.
Zasady demokracji ostwaldzkiej a także podstawowe prawa i obowiązki obywateli zostały spisane w tzw. Konstytucji Federacyjnej. Ponadto każdy kanton posiada własną tzw. Małą Konstytucję. Wprowadzenie jakichkolwiek zmian w tych dokumentach również wymaga procedury demokratycznej.
Oficjalnie w Ostwaldzie obywatele są sobie niemal pod każdym względem równi wobec prawa, niezależnie od rasy, płci czy pochodzenia społecznego. Mimo to zachowano podział na stany. Dwa uprzywilejowane politycznie to możni oraz mieszczaństwo. W większości kantonów (poza Imigern) tworzą one odrębne (wyższą i niższą) izby parlamentu. W Ostwaldzie zatem głosować mogą wszyscy obywatele, lecz swoje kandydatury do Parlamentu czy Rady Federalnej zgłaszać mogą jedynie istoty należące do któregoś z tych dwóch stanów. Stanowisko Burmistrza i Wójta może sprawować obywatel należący do dowolnego stanu.
Wszystkie te zasady i mechanizmy miały w zamyśle chronić lud przed uciskiem i zapobiegać arogancji władzy, jednakże Ostwaldczycy są (w większości) tylko Ludźmi. Ci, którzy aspirują do funkcji politycznych, nierzadko sięgają po metody wątpliwe moralnie (a nawet prawnie) - byle tylko zapewnić sobie lub swojemu stronnikowi zwycięstwo. Dość powszechne są tu różne rodzaje agitacji wyborczej, a rozmaite grupy społeczne wywierają naciski na decydentów, by forsować własne interesy. To ostatnie zjawisko stało się na tyle powszechne, że doczekało się własnej nazwy: antyszambrowanie. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, obywatele Ostwaldu czują się zdecydowanie bardziej podmiotowo niż mieszkańcy innych ludzkich państw i większość z nich nie zamieniłaby swojej demokracji na żadną inną formę rządów.
Ostwald, podobnie jak Imperium, Amarth, Natea i Mała Vanthia jest stroną traktatu pokojowego podpisanego po Wielkiej Destabilizacji Magii (WDM).
Tutejszy system prawny jest w naturalny sposób zbliżony do vanthijskiego (a więc i imperialnego), jednak cechują go także pewne istotne różnice. Przede wszystkim w zdecydowanie większym stopniu w praktyce realizuje się tutaj zasadę równości obywateli względem prawa, co oznacza na przykład, że za morderstwo grozi sprawcy kara śmierci, niezależnie od tego, kogo zabił czy też z jakiego stanu pochodzi - choć oczywiście nie jest to system idealny i wyjątki od tej reguły jak najbardziej się zdarzają. Kara śmierci grozi także za zdradę bądź wywołanie magicznej katastrofy (czy też samo stworzenie takiego ryzyka). W uzasadnionym akcie łaski sędzia może zamiast śmierci orzec karę wygnania. Inne poważne przestępstwa, jak brutalne pobicia, gwałty i kradzieże karane są publiczną chłostą a niekiedy też wygnaniem (zwłaszcza przy recydywie). Pomniejsze występki także mogą skutkować chłostą, tyle że mniej dotkliwą, zakuciem w dyby lub przymusową pracą na rzecz lokalnej społeczności. Z kolei zwykłe bójki mało kogo tu obchodzą i panuje dla nich duże przyzwolenie społeczne, w związku z czym nie są karane. Przyjęto tylko zasadę, że bójka nie może prowadzić do śmierci ani trwałego kalectwa - w takim wypadku sprawca odpowiada za te przestępstwa. Jeśli jednak wykaże, że został sprowokowany, jest to traktowane jako istotna okoliczność łagodząca.
Wyjątkowy na skalę Fallathanu status mają tutaj pojedynki. Ich reguły mogą różnić się w zależności od regionu, jednak w całym Ostwaldzie pojedynki są legalne i uznawane za dopuszczalną, a niekiedy wręcz konieczną metodę rozwiązywania niedających się inaczej rozstrzygnąć sporów bądź też spraw honorowych. Wymogiem jest jednakże obecność sekundantów oraz przynajmniej trojga świadków, którzy w razie potrzeby mieliby zaświadczyć, że w istocie miał miejsce pojedynek, a nie zwykła napaść. Celem pojedynku jest ustalenie zwycięzcy (w razie sporu) lub danie satysfakcji (w sprawach honorowych). Zgodnie z prawem pojedynek nie może zakończyć się śmiercią ani poważnym kalectwem - tutaj panuje zasada podobna jak przy bójkach, z tą może różnicą, że sądy patrzą na pojedynki (i związane z nimi “wypadki”) znacznie łagodniej. W praktyce oczywiście pełno jest sytuacji, w których - zwłaszcza po spożyciu nadmiernych ilości mocnych trunków - prowokowana jest bójka, którą później próbuje się nazwać “pojedynkiem”, lecz która nie przebiega zgodnie z zasadami takowego.
Istnieje też możliwość zwrócenia się do sądu z pozwem cywilnym z tytułu zniesławienia lub oszustwa i w razie przychylnego wyroku otrzymania od skazanego rekompensaty finansowej. Kary za drobne wykroczenia wymierzane są bez udziału sądu, decyzję podejmuje wówczas dowódca lokalnego posterunku straży miejskiej, a na prowincji - Wójt. Sprawy poważniejsze rozstrzyga sąd, zaś najwyższą instancją w państwie jest Sąd Centralny, do którego kierowane są jedynie sprawy najwyższej wagi. Może on podjąć dowolną decyzję dotyczącą zarówno obywatela Ostwaldu, jak i innych krajów. Jedynie z Imperium podpisano umowę o ekstradycji; obywatelom tego kraju kary są wymierzane w porozumieniu z jego ambasadorem lub też delikwent jest odsyłany do Imperium, by tam go osądzono.
Niewolnictwo jest w Ostwaldzie nielegalne od początków istnienia tego państwa i nie istnieją od tej zasady żadne wyjątki. Jest to jedyny kraj znanego Fallathanu, w którym przyjęto takie stanowisko prawne.
Każde miasto i większa osada ma swoją straż najemną, natomiast w mniejszych osadach porządku pilnują przedstawiciele tzw. Straży Sąsiedzkiej składającej się z ochotników.
Noworodki rejestruje się w ratuszu Burmistrza lub (na prowincji) u Wójta. Przedstawienie dziecka do rejestracji jest obowiązkowe. W trakcie tej procedury otrzymuje ono dokument tożsamości. Dokumenty są jednak sprawdzane rzadko i tylko w wyjątkowych sytuacjach (np. gdy podczas głosowania zachodzą wątpliwości co do tożsamości obywatela). W przeciwieństwie do innych krajów znanego Fallathanu, od rodziców nie wymaga się weryfikowania czy dziecko posiada talent magiczny - mogą to uczynić dobrowolnie. Państwo ani Inkwizycja nie kontroluje tu magów tak skrupulatnie, jak w innych krajach - w Ostwaldzie wyznaje się zasadę, że każdy ma prawo, ale i obowiązek odpowiadać za siebie; mag nie musi się rejestrować, jednak gdy tylko stworzy jakiekolwiek zagrożenie, może spotkać go surowa kara. Wiąże się to z faktem, że spośród wszystkich państw to w Ostwaldzie Inkwizycja ma obecnie najmniejszą władzę, obywatele bowiem w większości nie chcą być pod kontrolą żadnej obcej instytucji i niechętnie współpracują z Inkwizytorami. W razie potrzeby wolą brać sprawy w swoje ręce, co w najgorszym wypadku może doprowadzić nawet do linczu (choć częściej - do wygnania). W uzasadnionej sytuacji lincz taki może zostać usankcjonowany przez sąd (wówczas jego sprawcy nie są uznani za morderców, ale za wykonawców słusznej kary śmierci).
W Ostwaldzie może osiedlić się każdy, wymagane jest jedynie zgłoszenie się do wójta (na prowincji), bądź burmistrza (w stolicach kantonów) w celu wpisania na listę mieszkańców. Chętni rzadko spotykają się z odmową. Obywatelstwo zyskuje się wówczas automatycznie po trzech latach nieposzlakowanego zamieszkania. Oddzielne, uprzywilejowane politycznie kategorie wśród obywateli stanowią możni i mieszczaństwo - tylko oni dysponują biernym prawem wyborczym. Za przynależnych do nich tradycyjnie uznaje się potomków rodów wywodzących się z tych właśnie sfer, uważanych za bardziej oświecone. Przynależność tę można jednakże także zyskać lub stracić. Zyskać - gdy obywatel osiągnie stosowne wpływy i majątek oraz zgłosi swą kandydaturę do odpowiedniej izby Parlamentu kantonu, który zamieszkuje (kandydaturę zgłaszać można tylko jeden raz w roku). O przyznaniu wyższego statusu takiej osobie decyduje głosowanie danej izby. Utrata uprzywilejowanego statusu przebiega podobnie - tyle że tutaj to któryś z członków izby wysuwa kandydaturę osoby, która jego zdaniem okryła się tak wielką niesławą, że zasługuje na utratę przywilejów. W praktyce jednak w obu wypadkach izby stosunkowo rzadko przychylają się do takich wniosków.
Konstytucja Ostwaldu opisuje jedynie najważniejsze prawa i obowiązki obywateli oraz zasady działania państwa. Dodatkowo każdy z kantonów ma własną Małą Konstytucję, która zwykle jest już bardziej szczegółowa. Każdy zapis, który ma się w niej znaleźć, musi być zgodny z zapisami Konstytucji Ostwaldu. Poza tym ograniczeniem kantony mogą dowolnie stanowić prawo wedle uznania i potrzeb mieszkańców. Małe Konstytucje z zasady zawierają tylko tyle przepisów, ile dana społeczność uważa za niezbędne, bowiem obywatele Ostwaldu nie lubią, gdy się im coś odgórnie narzuca; lubią powtarzać “Wolnoć waszmości pośród swoich włości”. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że prawo ostwaldzkie w jak najmniejszym stopniu ogranicza swobody obywatelskie, a urzędnicy mogą wkroczyć do czyjegoś majątku tylko dysponując nakazem sądowym. Dodatkowo podatki są tu niskie, a większość instytucji i inicjatyw organizowana jest oddolnie, co jednak całkiem dobrze sprawdza się w praktyce.
Ostwald nie posiada silnej armii lądowej. Jednakże jego dumą jest potężna flota wojskowa (szczegółowo opisana w tym artykule). Na siły lądowe, poza nieliczną zawodową strażą w miastach, składają się przede wszystkim oddziały pospolitego ruszenia - głównie piechota; kawaleria jest stosunkowo nieliczna. Oddziały te są tworzone, w większości oddolnie, przez obywateli różnych ras i płci, zaciągających się na ochotnika, a organizowane są w każdej istotniejszej miejscowości. W czasach pokoju dbanie o posiadanie odpowiedniego ekwipunku, uzbrojenia oraz umiejętności bojowych spoczywa w całości na członkach pospolitego ruszenia. Jedynie raz w roku organizuje się dla nich lokalnie szkolenia wojskowe. Nie stanowi to jednak problemu, gdyż większość Ostwaldczyków wysoko sobie ceni biegłość w wojaczce - chętnie więc trenują w wolnym czasie, troszczą się o swój oręż (oraz ewentualnego wierzchowca) i licznie biorą udział w rozmaitych turniejach, które w każdej większej miejscowości organizuje się kilka razy w roku. W efekcie podczas szkoleń większy nacisk kładzie się nie na same umiejętności walki, lecz na inne umiejętności pomocne w czasie wojny (w tym zwłaszcza jakże przydatną, a zarazem trudną do przyswojenia zdolność bezdyskusyjnego wykonywania rozkazów).
Istoty należące do pospolitego ruszenia mogą liczyć na pewne przywileje (niższe podatki), są jednak zobowiązane w razie wojny obronnej stawić się na służbę. W wypadku zaś, gdyby to Ostwald był agresorem, członkowie pospolitego ruszenia uczestniczą w wojnie ochotniczo. W czasie działań wojennych otrzymują żołd, mają też prawo zatrzymać wszystko to, co na wojnie zdobędą (z wyjątkiem, oczywiście, zdobyczy mających istotne znaczenie dla państwa lub wojska).
W szeregi pospolitego ruszenia wstąpić mogą jedynie pełnoletni obywatele. Istoty nieposiadające ostwaldzkiego obywatelstwa mogą dołączyć do oddziałów złożonych z najemników. Otrzymują wówczas taki sam żołd, jednak nie jest tajemnicą, że z reguły są wysyłani do bardziej niebezpiecznych i niewdzięcznych zadań.
W Ostwaldzie funkcjonują też specjalne oddziały najemne tworzone przez weteranów - o małej liczebności, za to dużej skuteczności. Podczas gdy pozostałe państwa Fallathanu zwykle toczą wojny “po dżentelmeńsku” - czyli w otwartych bitwach, te oddziały znakomicie sprawdzają się w działaniach zakulisowych. Jest ich jednak stosunkowo niewiele. Zwykle są najmowane w samym Ostwaldzie do walki z najpodlejszymi potworami, ale zdarza się też, że działają poza granicami kraju.
Generałowie i admirałowie są nominowani przez ministra obrony, zaś w ich gestii jest nadawanie rang oficerskich. Sam minister obrony w czasie wojny przyjmuje funkcję Marszałka i dowodzi działaniami wojennymi.
Ostwald nie jest krajem silnym ekonomicznie. Mieszkańcy zajmują się w większości rolnictwem, zbieractwem, łowiectwem, rybołówstwem, hutnictwem i rzemieślnictwem. W miastach, zwłaszcza przygranicznych i nadmorskich, działają liczni, zwykle drobni kupcy. Kraj nie jest bogaty w surowce naturalne - jedyne duże złoża, jakie tu odkryto, to ruda żelaza, która jest podstawą tutejszej ekonomii - Imperium importuje zdecydowaną większość tutejszego wydobycia. Z żelaza produkuje się tu też stal, która również w większości trafia na eksport do Imperium. Jest ona jednak także surowcem do produkcji broni, zwłaszcza palnej, której w Ostwaldzie wytwarza się szczególnie dużo w stosunku do liczby mieszkańców. Pewna część wyprodukowanego uzbrojenia eksportuje się do Imperium, gdzie cieszy się ono uznaniem, mimo jego prostoty.
Ostwald jest ponadto dostawcą gliny i producentem brązu; pozyskiwane są tutaj też surowce pochodzące ze świata fauny i flory - głównie skóry, czosnek, siężygron, lawendzik, wilcza jagoda, szalej oraz, oczywiście, ziele bagienne, które słynie z doskonałej jakości.
Choć oficjalnie rzadko się to przyznaje, Ostwald jest w dużym stopniu zależny gospodarczo od Imperium Vanthijskiego. Jest to główny kierunek lokalnego eksportu. Ogólnie rzecz biorąc, z Ostwaldu do Imperium eksportowane są w większości niezbyt cenne surowce, zaś z Imperium sprowadza się bardziej kosztowne towary, których w Ostwaldzie często brakuje. Sprawia to, że wymiana handlowa jest korzystniejsza raczej dla imperialnych kupców. Jednym z niewielu wyjątków od tej reguły jest eksport ostwaldzkich trufli - te rzadkie i kosztowne grzyby szczególnie bowiem upodobały sobie te tereny, a Ostwaldczycy (i ich świnie) są bardzo biegli w ich odnajdywaniu.
Imperium swobodnie korzysta także z tutejszych portów - prawo do tego ma zagwarantowane dzięki umowom z poszczególnymi ostwaldzkimi kantonami.
Wymiana handlowa z Amarth, Nateą czy Małą Vanthią jest znacznie rzadsza i nie ma istotnego wpływu na gospodarkę Ostwaldu.
W Ostwaldzie, podobnie jak w innych państwach, obowiązuje umowa z Driadami ograniczająca eksploatację lasów. W efekcie pozyskuje się tu mało drewna - wyłącznie dla zaspokojenia lokalnych potrzeb. Wycinkę prowadzić można tylko na obrzeżach lasów oraz w lasach prywatnych (które zostały sztucznie posadzone przez lokalną społeczność). Dopuszcza się pod warunkiem, że nie prowadzi do nadmiernego przerzedzenia drzewostanu. Często też sadzi się nowe drzewa, aby uzupełnić straty. W związku z tym kamienie i cegły są częściej od drewna używane jako budulec - co ma swoje odbicie w wyglądzie miast i wiosek.
Eksploatacją złóż i zasobów naturalnych Ostwaldu oraz gospodarowaniem nimi zarządzają parlamenty poszczególnych kantonów. Jeśli jednak dane złoże znajduje się na czyimś terenie, uznawane jest za własność prywatną. W przypadku mniejszych i mniej znaczących złóż, pozostają one we władaniu właściciela, jednakże gdy odkryte zostaną złoża o strategicznym znaczeniu, Parlament danego kantonu może zadecydować o ich wykupie. Płaci się wówczas za nie uczciwą cenę pochodzącą z kasy kantonu, a dodatkowo ród byłego właściciela ma bezterminowe prawo do 1% z zysków z wydobycia. Formalnie właściciel ma oczywiście prawo do odmowy odsprzedania takiej ziemi, jednak w praktyce korzysta się z tego prawa bardzo rzadko, gdyż sprzedaż jest zwykle opłacalna, a jej odmowa może oznaczać rozmaite społeczne konsekwencje. W szczególnie uzasadnionych sytuacjach nakaz sprzedaży może przegłosować parlament.
Wymianą dóbr zajmują się prywatni kupcy, natomiast w imieniu państwa decyzje podejmuje Rada Federalna. Handel nie wymaga uzyskania pozwolenia ani wykupu licencji.
Wewnętrznym źródłem finansowania państwa są niewielkie podatki płacone od posiadanych nieruchomości a także od operacji handlowych i bankowych. Ponadto przedstawiciele każdego ze stanów płacą niskie podatki w wysokości 3% szacowanych średnich przychodów w danym stanie. Wyjątkiem od tej zasady są Driady mieszkające w lasach. Zbieraniem podatków zajmuje się Wójt i Burmistrz (oraz powołani przez nich urzędnicy). W przypadku niewypłacalności obywatela, 1/2 podatku można odpracować na rzecz lokalnej społeczności, jeśli uzyska się zgodę Wójta lub Burmistrza. Państwo zarabia także na wynajmie okrętów i statków, którymi dysponuje, starannie jednak dobierając kontrahentów - zwykle są to wysoko postawieni obywatele Imperium.
Federacja Ostwaldzka leży na półkuli północnej, na wschodnich brzegach kontynentu Tarneth. Od zachodu graniczy z imperialnymi księstwami: Tenshavar i Vilerią, od wschodu jego brzegi obmywa Morze Graniczne, a od północy - Morze Północne.
Federacja Ostwaldzka to niewielki nadmorski kraj o umiarkowanie urozmaiconej linii brzegowej. Jego wielkość jest porównywalna z rozmiarami księstw w Imperium Vanthijskim. Panuje tu w większości klimat umiarkowany ciepły, morski. Jedynie na terenach górzystych jest z reguły chłodniej - a w ich najwyższych partiach panuje wieczna zima. Poza miastami zdecydowaną większość terenów Ostwaldu pokrywa dzika przyroda; fauna i flora jest tu bogata, a ukształtowanie terenu - bardzo urozmaicone. Kraj jest piękny dla oka, lecz również bardzo niebezpieczny - występuje tu dużo dzikiej zwierzyny, w tym bestii (zwłaszcza niedźwiedzie), ale i potworów. Wydaje się, że magiczne anomalie manifestują się tu stosunkowo rzadko - albo po prostu na te skryte w dziczy nie natknął się nikt, kto później zdołałby o nich opowiedzieć.
Tereny południowe są nieprzystępne i górzyste. U południowych podnóży Gór Traurig skryta jest Opuszczona Wieża - miejsce pełne tajemnic, których dotąd nie odkryto, gdyż wyprawa w te strony wiąże się z ogromnym ryzykiem. Wśród mieszkańców okolicznych miast krąży wiele legend dotyczących Wieży, nie sposób jednak zweryfikować ich prawdziwości, gdyż od dawna nikt (o kim byłoby wiadomo) się do niej nie zapuszczał. Od zachodu granica państwa przecina Knieję Nadelwald - jedną z największych i najbardziej tajemniczych puszcz na kontynencie. Tereny te są uznane za będące we władaniu Driad, których występuje tu wyjątkowo dużo.
Tereny północne są bardziej równinne i pagórkowate - za wyjątkiem Gór Hohengrun rozciągających się we wschodniej części kantonu Ohelglaipen. Występuje tu dużo słynnych ostwaldzkich mokradeł, które uważane są za naturalne środowisko najpopularniejszej w kraju rasy świni: ostwaldzkiej wełnistej. Te niezwykle inteligentne i wytrzymałe zwierzęta wyróżnia - poza wyraźnie większymi rozmiarami - długa i gęsta sierść. Hodowcy powiadają, że świnia ta jest mądrzejsza od psa, a jednocześnie może posłużyć do szukania trufli, jako zwierzę pociągowe lub nawet do jazdy wierzchem - zwierzęta te są więc tu bardzo popularne.
Mimo iż większość granic kraju to tereny nadmorskie, Ostwald ma obecnie jedynie dwa duże porty mogące obsłużyć jednostki dalekomorskie: Nowe Chatai i Talkensburg. Wynika to po pierwsze z raczej nieprzyjaznej linii brzegowej i rozległych płycizn występujących na odcinku na południe od Nowego Chatai aż do wysokości Ubernfurtu. Na tej części wybrzeża napotkać można jedynie niewielkie przystanie wykorzystywane głównie przez rybaków. Powód drugi to niechęć do budowania miast w pobliżu morza, jaka pozostała wśród mieszkańców po WDM.
W północnej części kraju nieco bardziej niż na południu rozwinęło się rolnictwo, jednakże farmy można znaleźć niemal wyłącznie w najbliższym sąsiedztwie miast. Podobnie ze wsiami - w zdecydowanej większości rozlokowane są w bliskim sąsiedztwie miast. Tych z kolei jest w Ostwaldzie bardzo niewiele - są to stolice poszczególnych kantonów oraz leżące na północnym zachodzie niewielkie miasteczko Briemsiedel. Jeśli wierzyć historykom, jest ono najstarszym miastem w Ostwaldzie i skrywa wiele tajemnic. Jednocześnie - jako położone na uboczu - jest najmniej ze wszystkich rozwinięte, a znaczna część jego zabudowy jest historyczna. W jego otoczeniu natknąć się można na liczne ruiny budynków, których dawnego przeznaczenia nikt już dziś nie zna.
Przez samych mieszkańców Ostwald często nazywany jest krajem wolności. Za naczelną wartość uważa się tu swobody obywatelskie, w tym prawo do współdecydowania o zapadających w kraju decyzjach dzięki niespotykanemu nigdzie indziej w znanym Fallathanie systemowi zwanym tutaj demokracją. Ta forma rządów sprawia, że w pozostałych państwach Fallathanu Ostwald przedstawiany jest jako “dziki kraj” będący “pod rządami motłochu”. Większość Ostwaldczyków jednak chwali sobie tę formę ustroju, nie zawracając sobie głowy roztrząsaniem jej wad. Popularne ostwaldzkie powiedzonko brzmi: “Wolnoć waszmości pośród swoich włości” - odzwierciedla ono dość powszechne przekonanie obywateli, że w swoim domu, obejściu czy majątku mogą robić, co im się żywnie podoba.
Choć Ostwaldczycy (zwłaszcza ci z północy) wysoko cenią sobie wolność osobistą, lubią mieć we wszystkim własne zdanie i z oddaniem dbają przede wszystkim o swoje interesy, to jednak jednoczy ich wolnościowa idea. Rozumieją, że utrzymanie kraju o tak nietypowym sposobie zarządzania wymaga współpracy. Choć więc w codziennym życiu nie stronią od konfliktów a nawet bójek, to w sprawach najistotniejszych dla kantonu czy kraju zwykle potrafią mówić jednym głosem.
Północ i południe różni się nieco w sposobie realizowania tych zasad w praktyce. Na północy łatwiej się żyje choćby ze względu na bardziej przystępne tereny oraz dostatek ziem uprawnych. Obszary te są więc bardziej zaludnione. Tutejsi mieszkańcy stawiają na większą autonomię jednostek, ale też i większą ich odpowiedzialność indywidualną. Często powtarza się tu, że “Każdy jest kowalem swego losu” - dla podkreślenia, że to, co w życiu się osiąga, zależy przede wszystkim od osobistych działań i wyborów. Wymówką nie jest tutaj zdaniem wielu nawet pochodzenie z niższych warstw społecznych - gdyż przecież Ostwald oferuje możliwość społecznego awansu do uprzywilejowanych stanów. Istoty, którym się to udało, są stawiane za wzór dzieciom nie tylko w stanach niższych, ale i w mieszczańskim. Jedynie stan najwyższy, czyli możni, patrzą na takich nuworyszy raczej z pobłażaniem i wyższością, a niekiedy - z niechęcią. Tutejsi mieszkańcy zwykle są mniej otwarci na innych, choć w większości nie są wobec nich wrodzy.
Górzyste i mniej urodzajne południe z kolei sprzyjało rozwinięciu się bardziej kolektywnego podejścia. Przetrwanie na tych terenach często wymagało współpracy; w efekcie tutejsi mieszkańcy w większości czują się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale także za lokalną społeczność. Widzą siebie jako jej część i są zdania, że działanie na jej rzecz jest nie tylko słuszne, ale też leży w ich interesie. Powiada się tu często, że “Sam w górach poradzi sobie tylko kamień”. Tutejsi mieszkańcy zwykle są bardziej zżyci ze sobą, otwarci na innych, ufni i chętni do pomocy czy wymiany przysług.
Ze względu na niewielką ingerencję państwa w codzienne życie, wiele ważnych inicjatyw w Ostwaldzie jest inicjowanych oddolnie - grupy obywateli tworzą i dbają o szkoły, szpitale czy lokalne bezpieczeństwo (bardzo popularne w mniejszych miejscowościach są Straże Sąsiedzkie złożone z ochotników). Organizują się też chętnie w rozmaite gildie i stowarzyszenia, które wpływają aktywnie na życie kraju. Na południu spotkać można także inne przykłady egalitarnej współpracy - warsztaty i manufaktury zwane spółdzielniami, których nie posiada jedna osoba, ale cały pracujący w nich kolektyw - a zyski dzielone są po równo.
Ostwaldczyków cechuje raczej pragmatyczne podejście do życia - w większości to ludzie twardo stąpający po ziemi, praktyczni, ale jednocześnie sprytni, obdarzeni (nierzadko osobliwym) poczuciem humoru i dystansem do siebie oraz skorzy do hucznej zabawy. Są także bardzo przywiązani do idei dotrzymania danego słowa, które uważa się wręcz za wiążącą umowę - sprzeniewierzenie się jej zwykle okrywa delikwenta trudną do zneutralizowania niesławą i w ten sposób może bardzo szkodzić interesom.
Tutejsza kultura w dużej mierze wyrasta ze zwyczajów ludowych, ale też z zaadaptowanych do nich elementów kultury szlacheckiej. Niemal od zarania państwa, promuje samodzielność, zaradność, spryt, odporność, krzepkość i tężyznę fizyczną, a także akceptację dla trudnych warunków życia. W przeszłości nawet najzamożniejsi obywatele dumnie obnosili się ze swym hartem ciała i ducha, podkreślając, jak bardzo nie zależy im na wygodach i jak bardzo dobrze potrafią o siebie zadbać. Większość mieszkańców uważa też przesadnie dobre maniery, zbyt wysokie oczekiwania czy wyszukane stroje za pretensjonalne i może wręcz otwarcie się z nich naigrywać. Nawet tutejsi możni starają się więc z tym nie przesadzać i gdy chcą poepatować bogactwem i wyrafinowaniem, spotykają się wyłącznie we własnym gronie lub wybierają w podróż na Małą Vanthię.
Ostwaldczycy lubią dobrze zjeść i dobrze się zabawić, a ich styl bycia jest zwykle znacznie swobodniejszy niż w Imperium.
Religijność w Ostwaldzie ma znacznie mniejsze znaczenie niż w Imperium. Ogólne założenia są podobne - Ludzie zamieszkujący te tereny akceptują istnienie wszystkich Bogów z panteonu Fallathanu znanych jako Dzieci Przedwiecznego, szczególną sympatią darząc Ordin i Talona. Rzadko jednak oddają im cześć tak, jak inne rasy. Wyznają przede wszystkim Przedwiecznego, jednakże nie uznają boskości Imperatorów. W efekcie kult Przedwiecznego w Ostwaldzie istotnie różni się od imperialnego (jest zdecydowanie bliższy pierwotnym założeniom tej religii), jednak nie jest to źródłem konfliktów między tymi państwami. Co oczywiście nie powstrzymuje Imperialnych możnych przed tym, by prywatnie uważali Ostwaldczyków za nieoświeconych prostaczków, a Ostwaldczyków - przed przekonaniem o bufonadzie Imperialnych. Mieszkańcy Ostwaldu w swoim kulcie w większości też nie są tak oddani, jak Imperialni - skupiają się bardziej na sprawach doczesnych niż wiecznych. Są także tolerancyjni wobec innych kultów; nawet tych, które wychodzą poza oficjalny boski kanon - naturalnie tak długo, jak kultyści nie będą wchodzić im w drogę.
Stosunek do magii w Ostwaldzie jest zasadniczo odmienny od zasad panujących w Imperium. Magowie są dość dobrze tolerowani - dopóki nie zostaną uznani za zagrożenie dla lokalnej społeczności - wówczas mogą w środku nocy spodziewać się pod swoją siedzibą tłumu z widłami i pochodniami. Ostwaldczycy lubią brać sprawy w swoje ręce, a jednocześnie niezbyt chętnie współpracują z Inkwizycją, w której widzą po prostu kolejne narzędzie kontroli wolności obywateli. Z tego względu, a także z uwagi na dostatek tajemniczych i odludnych terenów, Ostwald jest chyba najbardziej w Fallathanie gościnnym miejscem dla wszelkiej maści dzikich magów i kultystów. Podobnie uzyskanie tu zgody na utworzenie prywatnego kolegium magicznego jest stosunkowo proste.
W przeciwieństwie do innych krajów Fallathanu, barowe i uliczne bójki nie znajdują się tu w obszarze zainteresowania straży - panuje dla nich duże przyzwolenie, a nawet aprobata społeczna (są wyrazem tego, że ktoś wziął sprawy w swoje ręce), stanowią więc wręcz element folkloru. Gapie nierzadko traktują takie zdarzenia jak widowisko i obstawiają zakłady. Przyjęto jednakże zasadę, że bójka nie może prowadzić do śmierci ani trwałego kalectwa - obserwatorzy więc interweniują z reguły, gdy takie ryzyko zaistnieje. Jednocześnie, choć sprowokowanie Ostwaldczyka do bitki jest wyjątkowo proste, to w szerszej skali tradycyjnie przeważają tu postawy antywojenne. Obywatele w większości nie są zainteresowani żadnymi podbojami i jedyna wojna, na którą poszliby z przekonaniem, to wojna obronna.
Wśród mieszkańców zdecydowanie najliczniejsze są istoty rasy ludzkiej, jednak osiedli tu też przedstawiciele wszystkich innych znanych w Fallathanie ras - głównie potomkowie uciekinierów z Imperium, którym nie udało się przedostać dalej - do bardziej przyjaznego Amarth. Ostwald zaoferował im jednak zniesienie niewolnictwa oraz względny spokój - a więc często znacznie więcej niż Imperium. Mieszkający w Ostwaldzie Ludzie, podobnie jak Imperialni, często mają o sobie wysokie mniemanie. Jednakże, choć również uważają się za “Pierworodnych Przedwiecznego”, to nie ma to większego znaczenia dla ich relacji z innymi rasami. Ostwaldczycy są na swój sposób tolerancyjni - w większości uważają, że nie należy wtrącać się w sprawy innych - i oczekują, by inni też nie wtrącali się w ich interesy. Gdy wchodzą z kimś w spółkę, zwracają uwagę przede wszystkim na to czy im się to opłaci, a nie na rasę czy pochodzenie społeczne potencjalnego partnera. Jeśli tutejszy elficki kowal będzie miał towar lepszy od ludzkiego, bez wahania zaopatrzą się u Elfa, choć oczywiście jak zawsze będą się targować.
Jeśli zapyta się mieszkańca któregoś z innych krajów, z czym kojarzy mu się Ostwald, odpowiedź zabrzmi prawdopodobnie: ze świniami i piwem! Następne w kolejności będą pewnie stroje ludowe i… grzyby. Ostwaldczycy bowiem w większości wprost uwielbiają grzybobrania, a same grzyby są tutaj nie tylko istotnymi składnikami medycznymi czy alchemicznymi, ale także, obok mięsa i chrzanu, cechą charakterystyczną tutejszej kuchni. Szczegółowe informacje o kuchni Ostwaldu znajdują się w tym artykule. Gdy więc tylko nastanie sezon grzybowy (mniej więcej w połowie lata), chętnie chodzi się zbierać grzyby, by później chwalić się zbiorem sąsiadom lub też pół żartem, pół serio licytować się, kto znalazł więcej i ciekawsze okazy. Emocji przy tym czasem więcej niż po polowaniu! Jeśli ktoś zebrał wyjątkowo dużo, dzieli się z sąsiadami. Jednocześnie zazdrośnie strzeże się swoich najlepszych “miejsc” - wiedza na ich temat jest przekazywana tylko w rodzinach - z pokolenia na pokolenie. W Ostwaldzie już nawet kilkuletnie dzieci potrafią zbierać grzyby i odróżniać jadalne od niejadalnych. Przypadki zatruć zdarzają się rzadko, w wielu domach jednak na wszelki wypadek trzyma się specjalne antidota. Ostwaldczycy umiejętnie też łączą swe dwie pasje: grzyby i świnie - gdyż to właśnie tutaj najliczniej w znanym Fallathanie występują trufle - wyjątkowo rzadkie, smaczne i cenne grzyby, których nie sposób szukać bez przeszkolonej świni, gdyż w całości rosną one pod ziemią. W wielu gospodarstwach regularnie trzyma się świnię szkoloną do szukania trufli i jest ona w zasadzie nietykalna, gdyż zysk z tych grzybów zdecydowanie przewyższa wartość świńskiego mięsa.
Widniejący w godle Federacji Ostwaldzkiej czarny niedźwiedź jest symbolem nieposkromionej siły, wytrzymałości i hartu ducha tutejszych mieszkańców, a także nawiązaniem do dzikiego charakteru tutejszych ziem. Nieoficjalnie mówi się też, że gdy Imperium przyjęło wizerunek lwa w godle, Ostwaldczycy uznali za słuszne osadzenie w godle jednego z nielicznych zwierząt, które może być dla lwa niebezpiecznym przeciwnikiem. Gdy rozmowy zejdą na tematy polityczne, powiada się tu często, że “Może i lew jest królem zwierząt, lecz niedźwiedź jest królem puszczy”. Ma to oznaczać, że choć Imperium jest potężne, to Ostwald zdecydowany jest zachować swoją autonomię.
Tutejsza architektura i wyposażenie wnętrz odzwierciedla charakter Ostwaldczyków - na pierwszy plan wybija się pragmatyzm i funkcjonalność, widoczne są też jednak nawiązania do kultury ludowej mające postać umieszczonych na dachach i elewacjach charakterystycznych, lecz dyskretnych zdobień o florystycznych kształtach, wykonanych z drewna lub gipsu. Spośród wszystkich mieszkańców znanego Fallathanu, to właśnie Ostwaldczycy są najbardziej przywiązani do starych budowli, nazywając je “zabytkami”. W miastach i mniejszych miejscowościach dba się o to, by zachować w dobrym stanie przynajmniej część historycznej zabudowy - doskonałym tego przykładem jest Talkensburg czy też Briemsiedel (w którym często można poczuć się tak, jakby czas się tam zatrzymał). Obecnie najpopularniejszy (od ok. 200 lat) jest tutaj tzw. nowy styl ostwaldzki. Wznoszone zgodnie z nim budowle mają podobne proporcje jak zabudowa historyczna, jednak cechują się znacznie wyższymi kondygnacjami, większymi oknami, bardziej funkcjonalnym układem pomieszczeń oraz bardziej oszczędnymi zdobieniami. Bywają okazałe, lecz nie tak monumentalne, jak budynki w stylu imperialnym. Zdobienia również mają florystyczny charakter, jednak są jednocześnie mniej naturalistyczne, a bardziej symboliczne. Głównym budulcem w miastach i wsiach jest kamień, cegły i drewno. Mimo iż budynki często różnią się proporcjami tych materiałów, mieszkańcy starają się zachować architektoniczny ład - zwłaszcza w miastach budowle mają dobre proporcje i korespondują ze sobą. Charakterystyczne dla Ostwaldczyków jest malowanie drzwi wejściowych na rozmaite kolory oraz wyraźnie eksponowanie nazw domów na specjalnych, ozdobnych tabliczkach, które niekiedy są wręcz dziełami sztuki. Stosunkowo nieliczni turyści odwiedzający Ostwald często zamawiają sobie takie tablice - lub ich znacznie tańsze miniaturki - jako pamiątki z podróży.
Naturalistyczna jest także w większości tutejsza sztuka. Największym wzięciem cieszą się tu miłe dla oka martwe natury, portrety i pejzaże - jak na przykład knur na truflowisku. Tradycyjni malarze stronią jednak od portretowania brzydoty - ten rodzaj naturalizmu zarezerwowany jest dla bardziej awangardowych twórców, którzy tworzą obecnie nurt zwany weryzmem. Miast upiększać rzeczywistość, nadając jej aurę sielanki, wprowadza od większe zainteresowanie współczesnymi problemami społecznymi, życiem wsi i biedoty miejskiej, a nawet krytykuje niezgodne z duchem wolności i demokracji stosunki społeczne. Nurt ten ma korzenie w południowym Ostwaldzie, jednak nieliczni jego przedstawiciele pojawili się też na północy. Posiadanie takiego obrazu nad kominkiem jest wyraźną formą pewnej deklaracji światopoglądowej - jest to jednak rzadkość.
Typowe ostwaldzkie stroje, nawet wśród mieszczan, zachowują w mniejszym lub większym stopniu ludowy charakter, nawiązując do historycznych krojów. Noszenie gorsetów nie jest tu w dobrym tonie, lecz mimo to wielu możnych czy mieszczan je nosi - tyle że tak, by nie było to oczywiste dla obserwatora. Podobnie jak w Imperium w modzie (strojach, fryzurach, makijażu) stawia się na “naturalność”, tyle że tutaj wzorcem są raczej krzepcy, wiejscy chłopcy i dziewczęta. Niestety jednak od kilku dekad obserwuje się, jak najwyższe warstwy społeczne coraz bardziej odchodzą od tych tradycji. O ile podczas publicznych wystąpień starają się do nich stosować (zwłaszcza gdy kandydują na jakiś urząd), to we własnych kręgach - podczas balów czy salonowych spotkań preferują bardziej ich zdaniem eleganckie stroje sprowadzone z Małej Vanthii. Podobnie jest z kulturą wyższych sfer - we własnym gronie prezentują one maniery podpatrzone podczas podróży na Małą Vanthię, publicznie zaś hołdują tradycyjnemu, Ostwaldzkiemu dobremu wychowaniu.
Młodzież w wieku lat 16 zaczyna być wprowadzana w świat dorosłych, aby przygotować się do pełnoletności - w stanach niższych i wyższych ma to obecnie coraz bardziej różny charakter. Tu i tu jednak duży nacisk kładzie się na edukację obywatelską i polityczną przyszłych wyborców.
Jednym z nielicznych obligatoryjnych obowiązków egzekwowanych przez państwo (a raczej przez poszczególne kantony) jest podstawowa edukacja. Wszystkie dzieci, niezależnie od rasy i pochodzenia, mają obowiązek w wieku 7 lat stawić się w lokalnej szkółce, gdzie przez dwa lata (trzy dni w tygodniu) poznają podstawy historii, czytania, pisania i rachowania, podstawową wiedzę religijną oraz zasady prawa przyjęte w państwie. Ma to je uformować na świadomych obywateli. W miastach istnieją w tym celu specjalne szkoły, na prowincji szkółki organizowane są albo przez Wójta, albo oddolnie - przez samych mieszkańców.
Kalendarz świąt obchodzonych w Ostwaldzie związany jest głównie z tradycjami ludowymi. Większość z nich jest wspólna dla Ostwaldu i Imperium, jednak różni się sposobem ich obchodzenia. Świętuje się tu przede wszystkim:
- Nowy Rok - obchodzony zawsze 1 Festyara dla powitania nowego roku. Nie ma charakteru religijnego. Obchody w każdej wsi i mieście zaczyna się w południe - gdyż wielu mieszkańców odsypia odbywające się dzień wcześniej zabawy związane z pożegnaniem starego roku. Rozpoczyna je tradycyjne wystawne śniadanie (organizowane w domach lub w karczmach), po którym aż do wieczora wszyscy mogą brać udział w hucznych zabawach i festynach urządzanych w niemal każdej miejscowości. Wieczorem spożywa się tradycyjną, sutą, świąteczną kolację - albo w domu rodzinnym wraz z bliskimi, albo w karczmach, na balach czy w innych miejscach wraz z innymi; tradycja zachęca, by nie spędzać tego wieczoru w odosobnieniu, bo przynosi to pecha.
- Wielkie Swaty - święto miłości obchodzone corocznie 15 Naqariona. Jego korzenie sięgają zwyczajów ludowych, do tego najpewniej zapożyczonych z kultury krasnoludzkiej za pośrednictwem Niziołków, u których podpatrzyli je Ludzie. Tego dnia osoby będące już w związkach, celebrują je - najczęściej poprzez wspólne spędzanie czasu, sprawianie sobie nawzajem przyjemności i prezentów, a także zostawianie specjalnych liścików, w których piszą o swoich uczuciach. Często nazywa się je Walentynkami, od imienia legendarnej dziewczyny Valenthyny, która w ten sposób - pisząc ozdobiony suszonymi kwiatami liścik miłosny - miała zwrócić na siebie uwagę księcia (w zależności od obchodzącej to święto rasy, jest to dziewczyna krasnoludzka lub człowiecza). Zabawa polega na tym, by liściki takie do ukochanej osoby umieścić w jakichś zaskakujących miejscach, ale jednocześnie w takich, w których je ona w końcu znajdzie - zwykle liściki chowa się wcześnie rano. Jeśli któryś liścik będzie ukryty zbyt dobrze i adresat_ka nie znajdzie go do zachodu Solimusa, nadawca proponuje grę w ciepło-zimno, by w ten sposób pomóc w jego odnalezieniu. Z kolei osoby, które dopiero szukają drugiej połówki lub są we wczesnej fazie zalotów, uczestniczą tego dnia w specjalnie dla nich organizowanych balach (w sferach wyższych) lub potańcówkach (w sferach niższych). Wydarzenie to nazywa się Balem Swatów. Jest to okazja do zacieśnienia znajomości lub poznania interesujących (wolnych) osób ze swoich kręgów towarzyskich. W czasie tego balu tańczy się, bierze udział w różnych zabawach zapoznawczych, organizuje się też wróżby. Tego dnia tradycyjnie można też przesłać podziwianej osobie anonimowy liścik z wyrazem uczucia lub nawet propozycją schadzki jeszcze tego samego wieczora i będzie to w dobrym tonie. Choć obchody Wielkich Swatów w Ostwaldzie przebiegają bardzo podobnie jak w Imperium, to są zdecydowanie bardziej żartobliwe i swobodne.
- Święto Wiosny - święto corocznie obchodzone 21 Rasbera z okazji pożegnania zimy i powitania wiosny. Organizowane są tańce, festyny i rozmaite zabawy na świeżym powietrzu. Zwykle trwają one do późnych godzin nocnych. Ze świętem tym związany jest też stary zwyczaj topienia w rzekach i jeziorach starych… mioteł, którymi uprzednio pozamiatało się cały dom, by “wymieść z niego zimę”. Jeśli w pobliżu nie ma zbiorników wodnych, miotłę należy zakopać gdzieś na nieużytkach. W ubogich domach dzieci specjalnie na tę okazję robią z gałązek prowizoryczną “miotłę”, by nie było trzeba wyrzucać prawdziwej. Uważa się, że jeśli tego dnia nie wypełni się tego rytuału, przyniesie to pecha na cały rok. Zwyczaj ten jest w Ostwaldzie dużo powszechniejszy niż w Imperium - gdzie albo całkowicie zanikł, albo zmienił się w zabawę dla młodzieży.
- Święto Piwa - obchodzone corocznie od 22 Rasbera przez pełne trzy dni, co w Imperium jest obiektem zarazem krytyki i zazdrości. Podobnie jak tam, jest to otwarcie sezonu piwnego - tradycyjnie wytacza się wówczas beczki z tym trunkiem i próbuje pierwszego piwa uwarzonego w danym roku - często, tak dla pewności, pijąc je w dużych ilościach. Świętowanie odbywa się z reguły na wolnym powietrzu, rzadziej w karczmach i dba się o to, by każdy mógł przynajmniej na jeden dzień świętowania wziąć dzień wolny od pracy. Tradycja nakazuje też, by następnego dnia odnieść się ze zrozumieniem, jeśli jakiś pracownik nie będzie w najlepszej formie.
- Dzień Wolności - co roku od 30 Rasbera obchodzi się przez trzy pełne dni jedno z najważniejszych ostwaldzkich świąt upamiętniające uchwalenie pierwszej Konstytucji (miało to miejsce w 240 r.n.e.). W miastach, a zwłaszcza w stolicy, towarzyszą temu hucznie organizowane obchody, w tym koncerty, bale, potańcówki, uczty, jarmarki i konkursy. Są to dni całkowicie wolne od pracy - pracuje tylko ten, kto chce (dotyczy to także lekarzy czy strażników - ze względu jednak na duże poczucie obywatelskiej odpowiedzialności wśród Ostwaldczyków, zawsze znajdą się ochotnicy, by na zmianę pełnić dyżury). Ważnym elementem oficjalnej części obchodów jest uroczyste odczytanie treści preambuły pierwszej Konstytucji, a następnie gromadne odśpiewanie hymnu państwa. Następnie przemawia Mówca, elokwentnie, ale i zwięźle podsumowując miniony rok z życia kraju i zarysowując plany na najbliższą przyszłość. Oficjalne obchody trwają z reguły krótko, gdyż obywatele są zgodni, że nie ma ich co przeciągać, trzeba się bawić!
- Dzień Pojedynków
- Dzień Solimusa - co roku 21 Axumela świętuje się kulminację mocy Solimusa: początek lata i najdłuższy dzień w roku. Jest to stare, ludowe święto wywodzące się jeszcze z Vanthii i jego obchody także mają ludowy charakter. Od rana do południa trwają przygotowania; świętuje się na świeżym powietrzu, z muzyką, tańcami i poczęstunkiem. Niezbędnym elementem są dekoracje ze świeżych kwiatów, które są zbierane tego samego ranka. Wspólnie świętuje się aż do zachodu Solimusa, po czym młodzi, lecz wyłącznie pełnoletni obywatele, zwykle w parach lub grupach, rozpoczynają “poszukiwania Solimusowego Drzewa” (uważając, by nie zapuszczać się na tereny Driad) - według podań jest to skryte w lesie drzewo kwitnące tylko tej jednej nocy w roku, a jego kwiaty błyszczą prawdziwym światłem Solimusa. Legendy mówią jednak, że nawet jeśli się je znajdzie, nie można zerwać kwiatu - gdyż oddzielony od drzewa zaraz zamienia się w proch. Nikt więc nigdy nie przedstawił żadnego dowodu odnalezienia drzewa, choć wielu szuka i wcale niemało twierdzi, iż znalazło - jednak opisy wyglądu drzewa bywają osobliwie rozbieżne. Ważna zasada poszukiwań jest taka, by, jeśli spotka się w ich trakcie kogoś w lesie, nie spoglądać w tamtą stronę i iść dalej, nie nękając bliźnich wścibskimi spojrzeniami (wyjątkiem jest sytuacja, gdy ktoś prosi o pomoc). Zwyczaj ten jest najpopularniejszy wśród niższych stanów oraz na prowincji. Niekiedy jednak zdarza się, że podobne zabawy organizują dla siebie co bardziej ekscentryczni przedstawiciele wyższych sfer w miastach - wówczas kluczowe dla całego przedsięwzięcia jest zamówienie u krawca “ludowego” stroju, który powali wszystkich na kolana - w strojach tych organizuje się bale, czasem nawet zakończone “poszukiwaniami” w lokalnym parku!
- Tłusty Dzień - obchodzony corocznie 23 Penhara wywodzi się z tradycji Niziołków. W Imperium zaczęto go obchodzić już w pierwszych dekadach istnienia państwa, co było efektem pokojowej współpracy z “małymi Ludźmi” - stamtąd zaś zawędrowało do Ostwaldu. Było to święto organizowane z okazji zakończenia żniw, dzień obżarstwa, pijaństwa i lenistwa; zasłużonych rozrywek, przyjemności i odpoczynku po długich tygodniach ciężkiej pracy w polu, któremu towarzyszyły uczty, pikniki, palenie ognisk, tańce i wesołe zabawy do późnej nocy. Jednocześnie jest to pożegnanie lata. Tego dnia domy dekoruje się rozmaitymi ozdobami ze słomy, suszonych kwiatów, zbóż i owoców oraz organizuje się konkursy na najpiękniejszy wieniec. W tradycji Niziołków dodatkowo organizowane są konkursy pieczenia ciast (często w wielu kategoriach) - ten zwyczaj także został przejęty przez większość Ludzi - także w Ostwaldzie, choć tutaj najczęściej kategoria konkursowa jest tylko jedna. Jaka - o tym zawczasu decyduje głosowanie lokalnej społeczności. Zwykle są to kategorie tematyczne - zadaniem jest upieczenie ciasta, które będzie do złudzenia przypominać ustalony motyw. Następnie wybierane są najlepsze ciasta w dwóch kategoriach: najdoskonalsze z wyglądu oraz najdoskonalsze w smaku. Stary przesąd mówi, że kto tego dnia nie zje czegoś słodkiego, do końca roku będzie cierpiał na niestrawność. W przeciwieństwie do Imperialnych, Ostwaldczycy nie nadają temu świętu religijnego charakteru, zamiast tego oddając się nieskrępowanej zabawie.
- Noc Duchów - przypada w nocy z 31 Kahala na 1 Webala; obchody zaczynają się wraz z zachodem Solimusa. Choć jest obchodzone także przez Imperialnych, to sposób jego obchodów w Ostwaldzie ma bardziej swobodny i wesoły charakter. W Imperium święto to wprowadzono na pamiątkę tzw. “Nocnej Bitwy” i poległych w jej trakcie Ludzi walczących o swoje nowe państwo na kontynencie Tarneth. Zwyczaj ten wywodzi się ze starej tradycji krasnoludzkiej (w której także jest to noc wspominania zmarłych, związana jednak z innymi uwarunkowaniami historycznymi). Początkowo było to święto przesiąknięte mistycyzmem, wzniosłe i pełne powagi. Dziś Imperialni obchodzą je bardziej swobodnie, lecz element religijny i patriotyczny nadal jest uwypuklony - choć dopiero dnia następnego. Otwaldczycy natomiast całkowicie odrzucili wcześniejsze znaczenie święta, słusznie uznając, że celebrowanie Nocnej Bitwy byłoby policzkiem dla obywateli z tych ras, które wywodzą się z Tarneth. Współcześnie w Ostwaldzie całą tę krwawą kampanię podboju Tarneth uważa się za niepotrzebną rzeź, nie podnosi się jednak tego tematu w polityce i dyplomacji, by nie popsuć relacji kraju z Imperium. Święto zupełnie zatraciło więc swój wzniosły charakter, lecz nadal śmierć i duchy są jego przewodnim motywem. Od zachodu Solimusa w każdej miejscowości odbywają się radosne i pełne zabawy obchody, w których radość przeplata się ze strachem i makabrą. Dzieci na tę okazję tworzą straszliwe kukły, by później iść i “zaglądać” nimi przez okna do domów mieszkańców - przesąd mówi, że kogo tej nocy nawiedzi kukła, ten będzie bezpieczny od złych duchów przez cały rok, dlatego odwiedzani przez dzieci mieszkańcy nagradzają je słodkimi i słonymi wypiekami, aby podziękować im i zachęcić do przyjścia w kolejnym roku. Ponadto organizuje się tej nocy potańcówki i bale przebierańców, a także rozmaite uczty, których główną atrakcją są “strasznie” wyglądające dania, napoje i desery. Tradycyjną dekoracją są wydrążone dynie powycinane we wzory (nierzadko “upiorne” twarze) i z palącą się wewnątrz świeczką. Niezbędnym elementem są też opowieści o duchach - nawet na balach najwyższych sfer pojawiają się tego wieczora bardowie oferujący pieśni lub wiersze o strasznych historiach związanych z duchami. Do dziś żywy jest też przesąd, mówiący, by tego wieczoru jeszcze przed zachodem Solimusa wrócić do domu, w przeciwnym wypadku ryzykuje się pecha lub nawet śmierć - po rodzinnej kolacji można już jednak udać się na zabawę.
- Pszczele Wróżby - zwyczaj kultywowany wieczorem 29 Webala, na pamiątkę półlegendarnego pszczelarza Emeriusza, który, nie mogąc doczekać się nowego sezonu pszczelarskiego, koniecznie chciał wiedzieć, czy będzie to sezon udany. Święto to ma swoje korzenie jeszcze w czasach, gdy na Tarneth istniała Kolonia Vanthijska - a więc przed powstaniem Imperium i Ostwaldu. Z tego względu jest obchodzone w obu tych krajach, jednak w Ostwaldzie za “prawdziwą” uznawana jest nieco inna wersja legendy - otóż Emeriusz w nocy z 28 na 29 Webala miał sen, w którym jego mądry pradziad mu objawił, aby użył lanego na wodę wosku od swych ukochanych pszczół do wywróżenia przyszłości, a wróżba na pewno się sprawdzi. Niestety, nie zdradził Emeriuszowi, jak należy tę wróżbę odczytać, pozostawiając mu tym samym duże pole do interpretacji. Tak oto zaczęto badać wylane z wosku kształty, zarówno oglądając je bezpośrednio, jak i oceniając cień rzucany przez nie na ścianę, a z czasem wymyślono jeszcze więcej wróżb z użyciem wosku. Również zakres tematyczny wróżb się poszerzył - miały one mówić już nie tylko o jakości przyszłego miodobrania, ale ogólnie o pomyślności w nadchodzącym roku, w tym nawet o perspektywach matrymonialnych. W ten sposób wróżyć zaczęli sobie też Ludzie nic niemający wspólnego z pasiekami.
- Świniobicie - nie jest to święto, a bardziej zwyczaj - najczęściej odbywa się na farmach i wsiach, kilka dni przed Świętem Oczekiwania. Tego dnia uśmierca się starannie wcześniej wybraną świnię (jedną lub więcej), z której później przygotuje się świąteczne potrawy oraz zapasy na zimę. Ze względu na specyficzny status świń w Ostwaldzie, tradycja nakazuje, by śmierć zwierzęcia była bezstresowa i bezbolesna. Przez tydzień przed Świniobiciem świnia jest karmiona tym, co najbardziej lubi. Wieczorem przed Świniobiciem podawany jest jej specjalny wywar, który wprowadza ją w bardzo głęboki sen i znosi odczuwanie bólu. Świnię zabija się nazajutrz o świcie, gdy jest jeszcze pogrążona we śnie. Jeśli świnia przebudzi się zanim to nastąpi, nie wolno jej zabijać - należy powtórzyć proces usypiania, tym razem podając większą dawkę wywaru. W ten sposób Ostwaldczycy okazują swym świniom sympatię i szacunek; powiada się też, że mięso tak zabitej świni jest wyjątkowo smaczne. Po wszystkim zwyczajowo obdarowuje się częścią pozyskanego mięsa przyjaciół i sąsiadów. Na północy Ostwaldu - tylko symbolicznymi porcjami, na południu - znacznie hojniej.
- Święto Oczekiwania, Najdłuższa Noc (22 Cresaima), Dzień Nadziei, "Gwiazdka" (23 Cresaima) oraz kolejne dni do końca roku - ważne święta obchodzone corocznie. Szczegółowy opis związanych z nimi zwyczajów zawiera ten artykuł. W Ostwaldzie obchody przebiegają łudząco podobnie do tych w Imperium, za wyjątkiem oczywiście tego, iż Ostwaldczycy nie uwzględniają w nich elementów odnoszących się do Kultu Imperatorów (a więc i nie obchodzą Urodzin Thorana I).
- Noc Ogniowa - 31 Cresaima, czyli ostatni dzień roku, to czas hucznych zabaw, balów, toastów, pokazów sztucznych i prawdziwych ogni (palenia ognisk, tańca z ogniami itp.). Wszystko to z okazji pożegnania starego i powitania nowego roku, a zabawa trwa zwykle do pierwszego piania koguta.
Zamierzchła historia Ostwaldu jest nierozerwalnie związana z Vanthią, a później - Kolonią Vanthijską i Imperium. Oczywiście jednak w ostwaldzkich szkółkach dzieci poznają taką wersję historii, jaką uznają Ostwaldczycy. Czasy najdawniejsze widzą oni jednak podobnie jak Imperialni - szczegółowo opisuje to ten artykuł.
Okres poprzedzający i następujący po Wielkiej Destabilizacji Magii (WDM) był burzliwy dla całego znanego Fallathanu, zdecydowanie nie oszczędzając Ostwaldu. Jak dokładnie przebiegały te historyczne wydarzenia, można szczegółowo przeczytać w tym artykule. Spójrzmy jednak na tę historię bardziej z perspektywy Ostwaldczyków.
Tereny dzisiejszego Ostwaldu były jednymi z pierwszych, które wojska Ludzi na czele z Thoranem Rionem podbiły w imieniu Vanthii. Kampanię tę zorganizowała ówczesna władczyni Vanthii, młodziutka Victoria III z rodu Addenbergów, w roku 33 p.n.e. W 30 r.p.n.e. podporządkowane Ludziom były już dzisiejsze tereny Ostwaldu oraz wschodnia połowa Imperium, które nazywano w tamtym czasie Kolonią Vanthijską. Kolejnych kilka lat później, w roku 25 p.n.e. Vanthijczycy podporządkowali sobie także zachodnie i północne części terytorium dzisiejszego Imperium. Była to niezwykle brutalna i krwawa kampania, która poskutkowała śmiercią lub zniewoleniem nielicznej i nieprzygotowanej do wojny na taką skalę tubylczej populacji składającej się głównie z Elfów i Ruanów, a później, na północy - Orków, a także innych nieludzi, takich jak Centaury i Fenowie, których dziś już próżno szukać w Fallathanie, gdyż zostali w tej wojnie całkowicie wytrzebieni. Podczas gdy większość Imperialnych uważa to do dziś za ważne i uzasadnione zwycięstwo, przyszli założyciele i obywatele Ostwaldu dystansowali się wobec tych wydarzeń i wyrażali się o nich raczej krytycznie, nie wchodzili jednak raczej w otwarte konflikty ze zwolennikami polityki Thorana Riona.
W roku 24 p.n.e. w zasadzie całe terytorium Tarneth było podporządkowane Ludziom. Na rozkaz Thorana rozpoczęto intensywne (a nierzadko wręcz katorżnicze) prace nad rozwijaniem osadnictwa i szlaków komunikacyjnych. W tym okresie do Kolonii Vanthijskiej ściągnięto z Wielkiej Vanthii budowniczych, urzędników, kupców, rzemieślników, rolników, medyków, nauczycieli… Nie wszystkim jednak ten “nowy świat” zdołał się spodobać. Niektórzy po przybyciu na miejsce przeżyli szok wywołany skalą przemocy i okrucieństwa, z jaką traktowano tubylców - zwłaszcza na terenach zachodnich. Wielu z tych przybyszy w efekcie zbiegła drogą morską do Amarth, jednak część próbowała przedostać się z powrotem na ziemie wschodnie, gdzie skala przemocy wydawała się mniejsza. Gdy jednak nadal trudno im było się pogodzić z tym, co zastali w kolonii, zaczęli wędrować dalej na wschód, w kierunku terenów dzisiejszego Ostwaldu - początkowo z zamiarem podjęcia próby przedostania się drogą morską do Amarth. Część z nich faktycznie odpłynęła, jednak większość musiała stawić czoła faktowi, że znalezienie i opłacenie statku gotowego ich tam zabrać graniczy z cudem.
Mniej więcej w tym czasie do Ostwaldu przybył z Wielkiej Vanthii młody, bystry, energiczny, a przy tym przystojny hrabia Aeneas Diesbaht, któremu królowa Victoria III nadała zwierzchność nad tą częścią Kolonii Vanthijskiej, która mieściła się na ziemiach dzisiejszego Ostwaldu. Oficjalnie - za zasługi dla kraju, gdyż hrabia Diesbath z oddaniem i skutecznie inicjował i wspierał rozwój nauki i technologii w Vanthii. Jednakże każdy co lepiej poinformowany vanthijski dworzanin wiedział doskonale, że za nominacją tą stało coś jeszcze - otóż królowa wdała się ze znacznie młodszym od niej Diesbathem w niefortunny romans. Gdy dowiedzieli się o tym jej doradcy, w zasadzie nie dali jej wyboru - królewskiego kochanka trzeba było zesłać gdzieś daleko, najlepiej na inny kontynent, ale jednocześnie tak, by nie wyglądało to na karę - gdyż wywodził się on z potężnego rodu. Victoria III przystała na to niechętnie, lecz wyżej ceniła sobie władzę niż uczucie swego lubego.
Tak więc hrabia Diesbath zyskał z woli królowej tytuł księcia i objął we władanie ziemie, które nazwano Księstwem Ostwaldzkim - od nazwy majątku Diesbathów na Vanthii. Niestety majątek ów nie przetrwał późniejszej katastrofy związanej z WDM i w całości znalazł się pod wodą.
Jako człowiek oświecony i powściągliwy (co wśród ówczesnych vanthijskich możnych było niestety rzadkością), młody książę nie popierał wyzysku, zbędnej przemocy ani niewolnictwa, był raczej wolny od uprzedzeń i nie miał zwyczaju oceniania innych po pozorach. Powoli po księstwie rozeszła się więc wieść, że planuje on zaprowadzić w nim porządki zgoła inne od tych, jakie Thoran Rion narzucił Kolonii. To sprawiło, że Ostwald przyciągnął na swe terytorium nie tylko uciekinierów rozmaitych ras z Kolonii Vanthijskiej, ale i tych nielicznych Ludzi, którzy dotąd nadal tam pozostawali mimo rozczarowania polityką wewnętrzną państwa.
Prawdopodobnie, gdyby migracje te były liczne, Thoran Rion uznałby je za problem, jednakże w praktyce przytłaczająca większość Ludzi osiadłych w Kolonii aprobowała lub wręcz podziwiała jego politykę. W zaciszu swych komnat Thoran widział więc w tej sytuacji raczej korzyść - oto jego ziemie z własnej woli opuszczali potencjalni wichrzyciele. Nie przeszkodziło mu to jednak oczywiście potępiać tych aktów nielojalności i braku patriotyzmu w oficjalnych wystąpieniach.
Te lata podbojów, a później budowania państwowości na terenach Tarneth stanowiły okres trzech dekad złotego rozwoju Wielkiej Vanthii, jak nazywało się wówczas to państwo. Wkrótce zaczęły jednak zbierać się nad nim czarne chmury.
Owładnięta manią wielkości i żądzą władzy nad całym znanym światem, królowa Victoria III - za podszeptem pozostałych w Vanthii kuzynek i kuzynów - postanowiła nie poprzestawać na podboju Tarnethu, ale ruszyć także na Amarth. Kuzyni ci, zazdrośni o Thorana Riona i Aeneasa Diesbahta, pragnęli nowych ziem dla siebie.
Szczegółowo przebieg tej kampanii opisano w tym artykule. O ile jednak mieszkańcy Kolonii Vanthijskiej i samej Wielkiej Vanthii całkiem chętnie ruszyli na nową wojnę, mieszkańcy Ostwaldu zupełnie nie przejawiali takiej gorliwości. Woleliby skupić się na budowaniu swojego życia na nowej ziemi, niż ryzykować je podczas kolejnych podbojów, których w większości nie popierali. Ochotników do wojska Wielkiej Vanthii było tu więc jak na lekarstwo, a tych, którzy objęci byli obowiązkową służbą wojskową, przed przymusem walki próbował ochronić sam książę Diesbath, interweniując u królowej. Jego wpływ na dawną kochankę najwyraźniej jednak znacznie osłabł - lub też jej żądza władzy tak się rozbuchała - gdyż Victoria III pozostała głucha na prośby kuzyna i zarządziła w Ostwaldzie taki sam pobór, jak na pozostałych podległych jej ziemiom.
Jak wiadomo z historii, kampania ta zakończyła się katastrofą, upadkiem Wielkiej Vanthii oraz śmiercią królowej. Kataklizm nie oszczędził także Ostwaldu. Niepowstrzymane masy wody wdarły się w głąb lądu, nieodwracalnie niszcząc i pochłaniając wszystkie nadmorskie miasta i wioski, wszystkie porty.
WDM, inaczej niż w Imperium, potraktowano wówczas jako słuszną karę za zuchwałą napaść na Amarth oraz wcześniejsze rzezie na Tarneth. Do dziś część Ostwaldczyków wierzy, że nie był to żaden elficki podstęp, tylko interwencja bogów, którzy nie mogli dłużej patrzeć na niegodziwość Dzieci Przedwiecznego. Jednocześnie zdarzenie to pokazało, jak destrukcyjna może być siła magii, o ile więc w Ostwaldzie uznaje się prawo magów do samostanowienia, to jednocześnie uważnie się im przygląda.
WDM kosztowała życie wielu Ludzi - co razem z zabitymi na wojnie dawało zatrważający odsetek poległych mieszkańców księstwa. W ten sposób postawy antywojenne w Ostwaldzie znacznie się umocniły, osłabło natomiast przywiązanie tutejszych obywateli do korony, która tak szafowała ich życiem. Na tym gruncie zaczęły rozwijać się nastroje separatystyczne, które dyskretnie podsycał sam książę.
Tymczasem okazało się, że korona sama ułatwiła mu uzyskanie niezależności. Po śmierci Victorii III, na tron Vanthii wstąpił przedwcześnie jej niedoświadczony, nierozsądny i butny syn, Derrick. Ledwo go ukoronowano, a zażądał złożenia hołdu przez swych dwóch kuzynów sprawujących władzę w Kolonii Vanthijskiej oraz Księstwie Ostwaldzkim. Natychmiast też wydał im rozkaz, by za wszelką cenę szykować drugą inwazję na Amarth. Jednak obaj jego kuzyni odmówili, argumentując, że w tym momencie inwazja na Amarth byłaby w oczywisty sposób skazana na niepowodzenie.
To nie spodobało się młodemu królowi przekonanemu o należnej mu władzy. Za cel postawił więc sobie zmusić obu kuzynów do ukorzenia się i oficjalnego uznania jego zwierzchnictwa. Ostatecznie jednak osiągnął efekt odwrotny od zamierzonego - dwaj kuzyni potajemnie zawarli sojusz i wbrew młodemu królowi ogłosili Ostwald niezależnym księstwem, a Kolonię Vanthijską - Wielkim Imperium Vanthijskim. Najpierw niepodległość ogłosiło Księstwo Ostwaldzkie (w 1 r.n.e). W Imperium z kolei w 2 r.n.e. dotychczasowy naczelnik Kolonii, Thoran z rodu Rion, został ogłoszony Imperatorem i rościł sobie prawa do władzy większej nawet niż królewska.
Derrick zrozumiał wreszcie, że w momencie, gdy najcenniejsze tereny Vanthii znalazły się pod wodą, Vanthia drastycznie straciła na sile i znaczeniu. Kiedy więc sytuacja ustabilizowała się, w 2 r.n.e. Imperium i Ostwald podpisały z Vanthią traktat pokojowy, w którym w zamian za pomoc humanitarną i wsparcie finansowe w odbudowie małego teraz już państewka, wymogły na młodym królu zrzeczenie się tytułu królewskiego i wszelkich roszczeń do tronów Imperium i Ostwaldu. Efektem tego była też wiele znacząca i upokarzająca zmiana nazwy państwa z Wielkiej Vanthii na Małą Vanthię, a także oddanie dotychczasowego vanthijskiego godła Imperium. Imperium i Ostwald zgodziły się z kolei na uznanie Małej Vanthii za księstwo i terytorium neutralne.
Wolny od nacisków korony książę Aeneas osiągnął zatem swój cel, ale miał teraz nowy problem. Na imię mu było: Imperium Vanthijskie. Znając talenty przywódcze i wojskowe Thorana oraz jego wielki apetyt na władzę, obawiał się, że wkrótce Imperium może złamać postanowienia traktatu pokojowego i sięgnąć po ostwaldzką ziemię. Jakież było jego zdziwienie, gdy w niedługim czasie Thoran zapowiedział mu swoją wizytę (miast wezwać go do siebie, jak zrobiłby to zwierzchny władca). Przyjęty z wszelkimi honorami Imperator, podczas poufnego spotkania z księciem, nie tylko serdecznie pochwalił jego rządy, ale też wielokrotnie podkreślił potrzebę autonomii Ostwaldu - połączonej przyjaźnią z Imperium, rzecz jasna - i zobowiązał się nawet umieścić stosowny zapis w swoim Kodeksie, aby kolejne pokolenia Imperatorów traktowały to zobowiązanie z powagą. W zamian chciał m.in. gwarancji, że Imperium będzie miało prawo pierwokupu przeznaczonych na eksport z Ostwaldu surowców i broni oraz - preferencyjne ceny. Nieco oszołomiony książę przystał na to z ochotą, przyjmując w zasadzie wszystkie warunki Thorana. W ten sposób Ostwald stał się ekonomicznym i wojennym sojusznikiem Imperium, z tym zastrzeżeniem, że gdyby doszło do wojny ofensywnej, z Ostwaldu zrekrutowani zostaną jedynie ochotnicy. Zapisy te po dziś dzień znajdują się w Kodeksie Thorana i faktycznie były respektowane przez kolejnych Imperatorów - jako nakaz samego Przedwiecznego przemawiającego ustami założyciela Imperium.
Gdy książę Aeneas nieco ochłonął, zaczął rozumieć, że nie spotkała go wcale ze strony Thorana jakaś wielka łaska, lecz że w gruncie rzeczy władca Imperium uzyskał od Ostwaldu wszystko to, na czym mu zależało, jednocześnie zachowując na kontynencie miejsce, które może być swoistym buforem bezpieczeństwa. Potencjalni buntownicy w obliczu potęgi Imperium prędzej zbiegną do Ostwaldu, niż będą wszczynać zamieszki na ziemiach Thorana - i w ten sposób staną się całkowicie niegroźni. Aeneas słusznie domyślał się także, że poparcie dla Thorana w Imperium jest ogromne i owych buntowników byłoby niewielu. Nie żałował jednak podpisanego porozumienia - miał gorzką świadomość, że i tak żadnym sposobem nie zyskałby dla swego państwa lepszych warunków - pozycja Thorana była zdecydowanie za silna na “prawdziwe” negocjacje.
W okresie po WDM Ostwald skupił się na odrabianiu poniesionych strat i adaptowaniu się do nowych warunków. Wśród istotniejszych zdarzeń z początku ery wyróżnić należy pojawienie się w ostwaldzkich lasach Driad (w 7 r.n.e.). W kolejnych dekadach sytuacja państwa się stabilizowała, jednak Ostwaldowi daleko było do gospodarczego rozkwitu, jakim cieszyło się Imperium. Wynikało to z niedostatku cennych surowców na tych terenach oraz z faktu, że umowy handlowe między Ostwaldem a Imperium były korzystniejsze dla tego drugiego. Mimo to w kraju panował względny spokój, a mieszkańcy cieszyli się swoją niepodległością oraz mądrym w ich przekonaniu przywództwem księcia Aeneasa.
Jednocześnie w kraju, w którym zdecydowanie trudniej niż w Imperium było dorobić się fortuny, zaczęła rozwijać się kultura promująca samodzielność, zaradność, odporność, krzepkość i tężyznę fizyczną, a także akceptację dla warunków życia, które możni z Imperium uznaliby za zgoła ascetyczne. Nawet najzamożniejsi obywatele dumnie obnosili się ze swym hartem ciała i ducha, podkreślając, jak bardzo nie zależy im na wydumanych wygodach i ostentacyjnym bogactwie i jak bardzo dobrze potrafią o siebie (i swych bliskich) zadbać.
W 44 roku, kiedy w Imperium umierał Thoran I, książę Aeneas był już schorowany i zmęczony władzą. Po okresie stosownej żałoby, jakiej wymagała śmierć potężnego kuzyna, książę zrzekł się władzy na rzecz swego najstarszego syna - czterdziestoletniego już wówczas Askanisa. Mniej więcej w tym samym czasie na terenie Ostwaldu pojawiły się Anioły, które przywędrowały z Imperium, wiedzione swą misją. Podczas gdy w Imperium twierdzono, że pośmiertnie sprowadził je do Fallathanu sam Thoran I, w Ostwaldzie nie podzielono tego przekonania - podobnie jak innych mówiących o rzekomej boskości Pierwszego Imperatora. Ostwaldcy kapłani - zgodnie z wyraźną wolą nowego księcia - nie uznali tego jednak za herezję, gdyż byli świadomi, jak wielki gniew Imperium sprowadziłoby to na ich słabe państwo. Zamiast tego przyjęli zmyślną, kompromisową zasadę “Równoważnych Oświeceń”, która stanowiła podwaliny późniejszej tolerancji religijnej. Zasada ta mówiła, iż śmiertelnik nie może całkowicie trafnie ocenić, czy ktoś, kto twierdzi, iż poznał wolę Przedwiecznego, mówi prawdę, myli się czy też świadomie kłamie. W związku z tym należy uszanować wszelkie kulty uznające Przedwiecznego, niezależnie od przyjętej przez nie doktryny - o ile nie stoi ona w rażącej sprzeczności z podstawowymi prawami wiary oraz najważniejszymi prawami państwa. W efekcie kult Przedwiecznego w Ostwaldzie różni się od imperialnego (jest zdecydowanie bliższy pierwotnym założeniom tej religii), jednak nie jest to źródłem konfliktów między tymi państwami.
Książę Askanis umiejętnie kontynuował politykę swojego ojca, której podstawowe założenia realizowały kolejne pokolenia Diesbathów. W roku 102 n.e. podjęto decyzję o podzieleniu kraju na prowincje zwane kantonami. Władzę w każdym z nich sprawowali lennicy księcia. Niestety, w roku 217, po 215 latach stabilnych rządów, ród Diesbahtów wygasł. Dzisiejsi historycy są niemal zgodni co do tego, że stało się to za sprawą spisku, którego celem był zamach stanu. Ostatni z rodu Diesbahów, Friedwig, umarł bowiem nagle i z nieznanych przyczyn w zaledwie kilkanaście tygodni po objęciu przez niego tronu i poślubieniu talkensburdzkiej hrabianki - Corinny z rodu Wallenbergów. Corinna - przywdziawszy stosowną żałobę - ogłosiła, iż jest brzemienna i nosi w sobie dziedzica tronu. W ten sposób, jako księżna regentka, zasiadła na tronie. Krótko później, o wiele za wcześnie zważywszy żałobę, poślubiła swego dalekiego kuzyna z Talkensburga i jednocześnie władcę tamtejszego kantonu - Mattiasa von Sheigera, którego ogłoszono księciem regentem.
Kolejne miesiące były w Ostwaldzie czasem społecznych niepokojów, jednak burza miała dopiero nadejść. Póki co, tak wśród ludu, jak i na salonach szemrało się o podejrzanym zgonie władcy i rychłym zamążpójściu wdowy, która powinna nosić żałobę jeszcze co najmniej trzy kwartały. W dziesiątym miesiącu po śmierci księcia plotki wybuchły ze zdwojoną mocą, wciąż bowiem nie było widać dziedzica. Wówczas miało miejsce kolejne bardzo podejrzane zdarzenie; otóż herold pałacowy ogłosił, że narodził się książęcy potomek płci męskiej, lecz wbrew przyjętej tradycji, dziecko nie zostało okazane poddanym. Księżna również od tygodni nie pojawiała się publicznie. Gdy w jedenastym miesiącu od śmierci księcia Friedwiga wreszcie uroczyście ukazano niemowlę, zadbano o to, by nie było go za bardzo widać, lecz i tak ci, którym udało się przyjrzeć “dziedzicowi”, twierdzili później z mocą, że był on stanowczo za mały, jak na dwumiesięczne dziecko.
Podstępu nie dało się dłużej ukrywać - władcy pozostałych kantonów prędko dowiedzieli się - nie tylko z plotek, lecz także od swych szpiegów - że dziecko księżnej Corriny z pewnością nie pochodzi z rodu Diesbathów, a raczej jest potomkiem jej obecnego męża. Oznaczałoby to, że księżna i książę sprawujący władzę nie mają do tego żadnego większego tytułu niż którykolwiek z pozostałych władców kantonów. Nie minęło nawet kilka miesięcy, a Ostwald pogrążył się w chaosie wojny domowej. W serii krwawych potyczek ścierały się ze sobą drużyny każdego z pretendentów do tronu, a sojusze między nimi zmieniały się jak w kalejdoskopie. Kraj stanął przed widmem ekonomicznej zapaści, rozpadu państwa i zajęcia go przez sąsiadów.
Jednocześnie, trwająca kilkanaście lat wojna, usposobiła bardzo negatywnie lud Ostwaldzki do arystokratów, którzy byli jej przyczyną. W 230 r. w Talkensburgu zawiązał się tajny pakt możnych i bogatszego mieszczaństwa, mający na celu nie tylko pozbawienie wszystkich “pretendentów” prawa do tronu, ale także wprowadzenie rewolucyjnego systemu rządów, w którym to obywatele będą decydować, kto w ich imieniu zarządzać będzie krajem. Pakt ten następnie rozlał się na pozostałe kantony, szybko zdobywając zwolenników. Podczas gdy książęta wykrawiali się na bratobójczej wojnie, możni wraz z przedstawicielami mieszczaństwa na tajnym zjeździe Talkensburdzkim w 234 r. uchwalili powstanie Federacji. W jej ramach każdy z kantonów uzyskał autonomię, możliwość tworzenia własnych praw oraz utrzymywania własnej armii. Jednocześnie utworzona została Rada Federalna, która sprawowała kontrolę nad relacjami z państwami ościennymi, biła monetę i była rozjemcą między kantonami, będąc ostatnią instancją sporów sądowych. Pierwsze zapisy dawały prawo do głosowania i startowania w wyborach tylko dwóm uprzywilejowanym stanom: możnym i mieszczaństwu. W kilka lat później jednak część możnych, którzy, tak się złożyło, mieli szczególnie wielu poddanych, przeforsowali zmianę dającą czynne prawo wyborcze także obywatelom stanów niższych. W roku 240 na kolejnym zjeździe w Talkensburgu uchwalono pierwszą Konstytucję, która zawierała taki właśnie zapis. Miało to miejsce 30. Rasbera i do dziś rocznicę tych wydarzeń obchodzi się jako jedno z najważniejszych ostwaldzkich świąt.
Walczący ze sobą książęta zostali postawieni przed faktem dokonanym, a nie dysponując już w efekcie wieloletniej wojny wystarczającymi siłami, by zdławić bunt, zaakceptowali nowy ustrój, w zamian za zachowanie istotnych przywilejów (które jednak w kolejnych dekadach zniesiono).
Kolejne wieki upłynęły w Ostwaldzie we względnym spokoju, choć na pewno nie brakowało waśni i konfliktów interesów nie tylko między kantonami, ale i wewnątrz nich. Do dzisiaj jednakże każde dziecko w szkole uczy się, jak ważna jest wolność osobista i autonomia państwa oraz jak niebezpieczne są walki o władzę. Z pewnością przyczynia się to do faktu, że zdecydowana większość obywateli Ostwaldu ceni sobie demokrację mimo jej mankamentów i nie chce widzieć na czele swego państwa żadnych władców i koronowanych głów.
Imiona i nazwy rodów zależą przede wszystkim od rasy; Ostwald w zdecydowanej większości (ok. 70% populacji) zamieszkują Ludzie. Pozostałe tutejsze rasy to przede wszystkim autochtoni Terneth: Ruanowie, Niziołki, Driady, Anioły, Wilkołaki, Wampiry, a nawet Orkowie. Elfy (w takiej kolejności). Pozostałe rasy w tej części świata napotkać trudno i częściej są to goście niż mieszkańcy.
Dla Ludzi możliwe są nazwiska:
- celtyckie, staroangielskie lub do nich zbliżone (w przypadku postaci i najstarszych rodów pochodzących z dawnej Vanthii lub późniejszej Małej Vanthii),
- łacińskie, starofrancuskie, staroniemieckie, lub do nich zbliżone, a także rosyjskobrzmiące (w przypadku postaci i rodów pochodzących z Imperium bądź Ostwaldu),
- dalekowschodnie - w przypadku postaci i rodów oryginalnie pochodzących z dawnej Vanthii, lecz przesiedlonych na zachodnie ziemie Imperium, bądź też pochodzące z Amarth z księstwa Nostrot,
- włosko- lub hiszpańskobrzmiące, a także w klimacie afrykańskim bądź bliskowschodnim (w przypadku postaci i rodów pochodzących oryginalnie z dawnej Vanthii lub z Księstwa Clana w Amarth czy z Natei).
Zdecydowanie największy i zarazem najbardziej rozwinięty rolniczo kanton Ostwaldu. Jego stolicą jest wysunięte na północ portowe miasto Nowe Chatai - ufundowane krótko po WDM i nazwane na pamiątkę istniejącej tu wcześniej nadmorskiej osady Chatai, która została całkowicie zniszczona i zalana wodą podczas tego magicznego kataklizmu. W efekcie Nowe Chatai jest niezwykłym miastem, ponieważ nie wybudowano go na stałym lądzie. U zarania dziejów, mieszkańcy Aoshiańskiej kolonii znanej jako Chatai, znajdującej się na wschodnim wybrzeżu kontynentu Tarneth, trafili pod jarzmo Wielkiej Vanthii, w większości stając się niewolnikami rosnącego Imperium. Kiedy jednak doszło do Wielkiej Destabilizacji Magii, niemal cała osada została zatopiona, a wśród uciekinierów nastał chaos, który umożliwił Elfom wyzwolenie się. Postanowili oni zostać na swoich ziemiach, odbudowując osadę na nowo; zdecydowali się postawić pierwsze budynki na siedmiu wyspach, położonych blisko kontynentu. Historia ta wydaje się potwierdzona, bacząc na większą populację tej rasy w tej części Ostwaldu oraz uzasadniać temperament lokalnych Elfów zwących samych siebie “Äifar”. Nowe Chatai jest jednym z dwóch portów obsługujących statki dalekomorskie w Ostwaldzie - jest to jednocześnie port bardzo rozwinięty. Cumują tu w większości jednostki wojskowe, z których liczebności i jakości słynie Ostwald. Wszystkie szlaki żeglugowe z tego portu prowadzą na północ i dalej - albo na zachód, do północnych portów Imperium, albo na wschód ponad (lub do) wyspą Paltram. Statków transportowych jest tu więc zdecydowanie mniej niż w Talkensburgu, którego położenie jest dużo nardziej dogodne dla handlu. Jednakże, ze względu na rozległe, górzyste i nieprzyjazne tereny sąsiadującego z tym kantonem imperialnego Księstwa Tenshavar, eksport dóbr z tego kantonu do Imperium częściej odbywa się właśnie drogą morską niż lądową. W ten sposób Ohelglaipen jest jednym z ważniejszych dostawców żywności, skór i składników alchemicznych dla północnych terenów Imperium.
W tym kantonie poławia się także najwięcej ryb - zarówno słodko-, jak i słonowodnych.
Choć Ohelglaipen jest najbardziej wysuniętym na północ terenem Ostwaldu, panują tu przyjazne warunki klimatyczne. Jest nieco chłodniej niż na południowym wybrzeżu, jednak klimat jest umiarkowany, z wyraźnie zaznaczonymi czterema porami roku. Stosunkowo łagodna zima i dość długa wiosna oraz lato tworzą dobre warunki pod większość upraw. Mimo to, większość terenów pozostaje dzika - ze względu na zagrożenie ze strony bestii i potworów, ale także stosunkowo niewielkiej liczebności mieszkańców Ostwaldu. Farmy i wioski rozlokowane są głównie w bliskim sąsiedztwie miast oraz wzdłuż wybrzeża.
Na północnym zachodzie kantonu, nad rzeką Shnef leży niewielkie miasteczko Briemsiedel. Jeśli wierzyć historykom, jest ono najstarszym miastem w Ostwaldzie i skrywa wiele tajemnic. Jednocześnie - jako położone na uboczu - jest najmniej ze wszystkich zmodernizowane i znaczna część jego zabudowy jest historyczna. W jego otoczeniu natknąć się można na liczne ruiny budynków, których dawnego przeznaczenia nikt już dziś nie zna.
Ohelglaipen obejmuje tak duży obszar, ponieważ przez wieloma wiekami były to dwa oddzielne kantony, które zdecydowały połączyć się w jeden ze względu na bardzo podobną politykę i interesy. Był to jedyny taki przypadek w historii Ostwaldu.
Stolicą kantonu jest - położone u podnóża gór Gmun - Gmunstad. Miasto połączone jest szlakami handlowymi z sąsiednimi terenami Imperium oraz południowymi terenami Ostwaldu. Joltheim jest największym w Ostwaldzie (oraz na kontynencie) producentem żelaza - powiada się, że trudno tu zrobić krok bez natknięcia się na rudę wystającą z ziemi. Występuje tu też sporo terenów rolniczych (głównie na północy), zaś wąski pas linii brzegowej daje mieszkańcom dostęp do bogatego źródła ryb morskich.
Kanton ten nie ma dostępu do morza, a większość jego terytorium pokrywają lasy będące pod opieką Driad. Mimo to jest to jeden z bardziej rozwiniętych regionów kraju - ze względu na dogodne położenie jest to jedna z dwóch “bram” handlowych łączących Ostwald z Imperium. Bramę tą stanowi stolica kantonu - kupieckie i rzemieślnicze miasto Zuerstein leżące na północnym skraju Kniei Nadelwald. Przecinają się tu dwa ważne szlaki handlowe: jeden z głównych szlaków prowadzących do Imperium i mający swój początek w Gmunstadt oraz szlak wiodący na północ Ostwaldu.
Kanton nie jest bogaty w złoża naturalne, występuje tu jednak wystarczająco dużo miedzi, by możliwa była produkcja brązu - z którego słynie ten region.
Ze względu na brak złóż naturalnych mieszkańcy tego kantonu zajmują się głównie rolnictwem i połowem ryb. Jedynie na najdalej na północ położonych terenach wydobywa się żelazo, choć tutejsze złoża są znacznie uboższe, niż sąsiedniego Joltheim. Stolicą jest miasto Obernfurt - jedno z mniej okazałych w Ostwaldzie. Podczas gdy codzienność w tym kantonie upływa względnie spokojnie, charakteryzuje go całkiem burzliwe życie polityczne - gdyż to tutaj najbardziej ścierają się poglądy i wizje charakterystyczne dla północy i południa kraju. Z tego względu wyniki głosowań tutejszego Parlamentu są bodaj najtrudniejsze do przewidzenia.
Kanton Noferg wraz ze swoją stolicą Nuremmolsen stanowi drugą z “bram” handlowych łączących Ostwald z Imperium. W stolicy mieszka lub bywa więc wielu kupców i rzemieślników z obu krajów - jest to typowe handlowe miasto.
Sam kanton cieszy się żyznymi glebami - poza produkcją żywności, pozyskuje się tutaj także czosnek, lawendzik oraz mandragorę, które w znacznej większości trafiają na eksport do Imperium. Farmy i pola znaleźć można przede wszystkim na południe od Nuremmolsen, gdyż niemal całą północną część kantonu pokrywa puszcza (Jaka?), w której licznie występują Driady. Zezwalają one na wstęp do południowych części lasu, gdzie szczególnie obficie występuje lawendzik i czosnek. Jednakże każdego, kto zacznie niszczyć las lub nadmiernie eksploatować jego zasoby, będą ścigać i karać srogo - stąd tutejsi zbieracze zwykle się pilnują, by nie narazić się niczym Obrończyniom Lasu.
Najmniejszy z ostwaldzkich kantonów, w większości pokryty górami Traurig, jednak bardzo istotny dla gospodarki Ostwaldu. To tutaj rozwinął się przemysł produkcji stali - wysoko cenionej w Imperium, które choć produkuje własną stal, to jednak dobrej stali nigdy nie odmawia. Stolicą kantonu jest rzemieślnicze miasto Burchse - jedno ze skromniejszych w Ostwaldzie, ale mające duże znaczenie - przecinają się tu ważne szlaki handlowe, jest to też dom wielu utalentowanych rzemieślników. Miasto zbudowano u zachodnich podnóży gór, a położone w bliskim sąsiedztwie osady żyją głównie produkcją i transportem stali oraz - choć w mniejszym stopniu - wytwarzanego z niej oręża. Kanton ten ma wręcz symboliczny dostęp do morza, jednak w dogodnym położeniu, gdyż linia brzegowa jest tu przyjaźniejsza, nie ma też płycizn. Z tego względu istotne znaczenie ma położona tu osada nadmorska zwana Imighafen, dysponująca niewielkim portem mogącym obsłużyć nieczęsto tu przybywające małe i średnie statki kupieckie. Nie stacjonuje tu jednak flota wojenna.
Tereny tego kantonu są w większości bardzo nieprzystępne. Znaczną część pokrywają zdradliwe góry Freundberge oraz Południowe Traurig, z kolei obszary południowe, choć dość żyzne, o łagodnym ukształtowaniu terenu, są nawiedzane przez potwory a nawet anomalie magiczne na tyle często, że mało kto ośmielił się tam osiedlić i brak w tej okolicy jakiejkolwiek większej osady. Jedynie na wschodnich i zachodnich brzegach bogatych w ryby Jezior Trzech Braci trafić można na osady rybackie, które jednak bardziej niż zwykłe wioski przypominają grody otoczone ostrokołem. Zdecydowana większość mieszkańców tego kantonu skupiła się wokół stolicy - położonego u podnóża gór Freundberge miasta Letzen, które wraz z okalającymi je skromnymi farmami i osadami górniczymi jest nieomal państwem-miastem. Wyrasta ono z górniczych, hutniczych i rzemieślniczych tradycji. Tutaj również, choć na znacznie mniejszą skalę, wydobywane jest żelazo i produkowana stal. Kanton ten jest najmniej zamożny ze wszystkich, a życie tutaj potrafi być wymagające.
Tutaj, u podnóża gór Traurig skryta jest Opuszczona Wieża - miejsce pełne tajemnic, których dotąd nie odkryto, gdyż wyprawa w te strony wiąże się z ogromnym ryzykiem. Wśród mieszkańców okolicznych miast i wiosek krąży wiele legend dotyczących Wieży, nie sposób jednak zweryfikować ich prawdziwości, gdyż od dawna nikt (o kim byłoby wiadomo) się do niej nie zapuszczał.
Stolicą zarówno kantonu, jak i całego państwa jest Talkensburg - jedyne duże miasto w tej okolicy. Położone jest na północnym krańcu kantonu, na rozległych, nieco pagórkowatych terenach bogatych w żyzne gleby. Kanton ten ma długą linię brzegową; mimo to niewiele tu miejsc dogodnych dla budowy dalekomorskiego portu - jedyny zbudowano w Talkensburgu. Tereny nadmorskie są za to wyjątkowo atrakcyjne dla rybaków, poławiaczy pereł i owoców morza, a także dla każdego, kto ma ochotę rozkoszować się wodą i złotym piaskiem. To bowiem jedne z najładniejszych plaż na kontynencie, zaś klimat sprzyja tu kąpielom tak morskim, jak i słonecznym. Środkową część kantonu zajmuje ogromne jezioro Rostsee, szczególnie zasobne w ryby; pozyskuje się tu także glinę. Wokół niego rozrzuconych jest wiele malowniczych rybackich wiosek. Ziemie te od wschodu okala Morze Graniczne, zaś od zachodu i południa - góry Wildeberge będące jednym z najbardziej niebezpiecznych terenów w Ostwaldzie. Ich szczyty okrywa śnieg wiecznej zimy, częste są tu lawiny śnieżne i kamienne, jednak największe niebezpieczeństwo stanowią mieszkańcy gór - bestie, potwory a nierzadko także kultyści i rozbójnicy. Pechowcy mogą tu natrafić także na magiczne anomalie i powiada się, że komu się to przytrafi, ten nigdy nie wróci do domu, gdyż działają one na umysł w taki sposób, że wędrowiec błądzi po górach aż po kres swych sił. O ile więc tutejsze nadbrzeża są często odwiedzane - również przez turystów z Imperium, o tyle w góry nikt rozsądny się nie zapuszcza.