Kto orientował się w natejskich ścieżkach przestępczych, doskonale mógł poznać, co się wydarzyło na Krzyżu. Nożownicy, z naszyjnikami i ozdobami z ości należeli do Maszopa — Dione Dziewięć Żyć, który przewodził organizacji nazywanej Rybie Oko — bezwzględnych bandytów, piratów i przemytników, którzy trzęśli natejskimi wodami, a mówiło się nawet, że nikt nie wypływa z portu bez ich pozwolenia. Ci z aksamitną czerwienią zawiązana gdzieś w elemencie stroju, należeli do Sylvio de Nube, który z kolei był Ojcem Rodziny de Nubes, niekiedy złośliwie nazywani Chmurnikami — Ci z kolei trzymali w garści banki, handel i przede wszystkim burdele. Dołączyli się zaś ci, którzy za znak rozpoznawczy mieli bandany na głowach, a i często osłonięte twarze — Nomadzi, wiedzeni do złego przez Meduzę. O niej krążyło mnóstwo historii, ale podobno jej sieci sięgały wszystkich miast, a Nomadzi — choć głównie obstawiali trakty i bramy wjazdowe — to najbardziej lubili wywabiać przyjezdnych na pustynię, pod pozorem wycieczek krajoznawczych, gdzie zostawiali ich nago na pustyni, z nożem by mogli podciąć sobie żyły.
Ilduara jest nie tylko jedną z najbardziej rozpoznawalnych działaczek Portańskiego półświatka, jest również uznawana za przedstawicielkę ludu. Wielu ludzi dobrowolnie udaje się do Ilduary z prośbą o wstawiennictwo losu i wierz lub nie, udzielane przez nią błogosławieństwa zdają się w pokrętny sposób działać.
Nikt nie wie dokładnie, ile liczy sobie lat, jednak pamiętana jest od wieków jako ta, do której zwracają się aspirujące młode guślarki potrzebujące przewodnictwa na ścieżce magicznej. Ciepła, a zarazem nieustępliwa i obdarzona pokrętnym poczuciem humoru, około 30 lat temu doprowadziła do ustabilizowania konfliktowej sytuacji z Inkwizycją w dzielnicy Mouriera, gdy to dzicy magowie zaczęli zwracać na siebie zbyt dużą uwagę instytucji przez nierozważne i ryzykowne działania magiczne. Od tamtej pory wytycza szlak dla wszystkich parających się tą dziedziną, pilnując, by nikt nie przekraczał granic rozsądku.
Jako kobieta niezamężna i bezdzietna w pełni oddaje się powołaniu — większość przychodów z kiesy napełnianej przez bogaczy łasych na błogosławieństwa poświęca wspieraniu młodych brux, by skrajna bieda nie sprowadziła ich na złą drogę. Jednocześnie nie sprzeciwia się działalności półświatka, a ponoć wręcz sympatyzuje z garduną, mając w jej szeregach sporo do powiedzenia w kwestii działalności magów w dzielnicy. Jak zwykła bowiem mówić: „Nasz świat rządzi się innymi zasadami. Albo grasz, albo przegrywasz."
Sylvio Vincente Amaro Joaquim de Nubes e Braganca to pełnej krwi Natejczyk. Lubuje się w tradycjach kraju pocałowanego przez Solimusa i zachwyca każdym jego elementem. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest staroświecki w swoich poglądach, ale Sylvio zapewne by się o to nie obraził. Hedonistyczny, egoistyczny, bezlitosny kupiec, prowadzi rodzinę de Nubes dokładnie tam, gdzie sugerowało nazwisko — w niebiosa. Sylvio trzyma w garści dwie gałęzie handlowe i skrupulatnie okłada nimi wszelką konkurencję. Ponadto nie jest tajemnicą, że posiada szerokie i bardzo pomocne znajomości w Coissie Nossie — lokalnej gardunie. Zaopatrzony w łatwy start przez swojego ojca — natejskiego bankiera, dobrze wykorzystał swój merkantylny dryg oraz zdolności retoryczne, pomnażając majątek i stając się jedną z bardziej rozpoznawanych postaci wśród natejskich oligarchów. Obecnie to handlarz ekskluzywnymi materiałami, który współpracował z krawcami i kupcami w całym Fallathanie oraz właściciel sieci luksusowych przybytków rozkoszy, w jakich złoto nigdy nie przestawało płynąć. W przeciwieństwie do innych grup przestępczych, Sylvio skupia wokół siebie tych, których lojalność kupuje pieniędzmi, a cała Familia stoi po to, by służyć i pomnażać jego majątek. W kraju rządzonym przez złoto wydaje się to być doskonała technika, aczkolwiek niedawne wydarzenia sprawiły, że w jego rodzinie rodzą się podwaliny schizmy — kto wie ile i czy w ogóle wytrzymają próby, jakie ich czekają?
Nikt właściwie nie wie skąd wzięła się w Porto de Ouro, ani jak się nazywa, gdyż regularnie unika spisów powszechnych. Niektórzy mówią, że ta bruxa była za młodu kochanicą demona piaskowych burz, który porwał ją z oazy, a następnie zakochał się w pięknej Natejce. Ta odebrała mu moce, wystawiając go do wiatru i teraz rządzi szlakami łączącymi natejskie miasta. Faktem jest, że zgromadziła wokół siebie mnóstwo ludzi, przybierając wśród nich pozycję opiekunki, jeśli nie powiedzieć — prorokini. Swoje poskręcane i zmierzwione piachem włosy trzyma zazwyczaj rozpuszczone pod kapturem, co dodaje jej „wężowego" uroku, skąd z resztą mógł wziąć się jej przydomek — Meduza. Nie zwykła cofać się przed niczym, nikomu nie kłaniać, a jeżeli życie zmusza ją do uległości, to można być pewnym — że już planuje zemstę, albo chociaż jak się z tego związania wyplątać. Oddana jej grupa nazywa samych siebie Nomadami, a ich źródłem zarobku, zwłaszcza po GMO stało się przeprowadzanie innych przez pustynne tereny Natei. Niejednokrotnie jednak wycieczki te są jedynie pretekstem do rozboju, a nadzy, zostawieni pośrodku niczego turyści i wędrowcy, witają się ze smutną śmiercią wśród słońca i piachu.
Jeżeli ktoś zapytałby Natejczyka, kto rządzi w portach Porto de Ouro, większość bez wahania odpowiedziałaby, że Maszop. Monstrualnie zbudowany, a jednocześnie nieco karykaturalnie, z szerokimi plecami, wielką blizną na torsie, łysą głową i licznymi bliznami, Maszop — czyli Dion Dziewięć Żyć — jest niekwestionowanym królem ulic Mouriery. Budzący powszechny respekt przestępca, rządzi żelazną, bezwzględną, okrutną, ale i sprawiedliwą ręką, prowadząc, przy skwapliwej aprobacie lokalnej garduny, organizację Rybie Oko do niepowstrzymanej dominacji w kwestii haraczy w dokach, przemytu i nielegalnym handlu. Jedyne, czego się nie tyka, to niewolnicy, podążając w tym za swoim wewnętrznym i wykrzywionym moralnie kodeksem honorowym. Swój przydomek zawdzięcza domniemanej nieśmiertelności, gdyż przeżył nawet postrzał z pistoletu w okolice serca — po czym także ma bliznę. Na szczyt wyszedł z biedoty, jako syn ubogiego rybaka i garbarki, zarabiając na początku na nielegalnych walkach, a potem mordując po kolei kolejnych hierarchów ulicznych, by w końcu nikt już nie był na tyle odważny, aby rzucić mu wyzwanie. Dion wypowiada się flematycznie, nie podnosząc głosu, a jeżeli nie patroluje „swoich” ulic, to często przesiaduje w starym domu swoich rodziców, gdzie patroszy ryby, na znak pamięci własnych korzeni. Dla Rybiego Oka, jak i dla Maszopa, najważniejsza jest lojalność i poczucie wspólnoty oraz sprawiedliwość dla najbiedniejszych, często wymierzana nożem do filetowania wbitym pod żebra.
Znana w całym Porto de Ouro jako Matka, Andréia to jedna z najbardziej wpływowych postaci w Cais da Noite. Oficjalnie prowadzi kilka luksusowych domów publicznych należących do Familii de Nubes — nieoficjalnie natomiast, to właśnie ona tka i rozplata sieci zależności, lojalności i informacji, które mogą obalić nawet najstabilniejsze struktury. Z pozoru uprzejma, nienagannie ubrana i doskonale wychowana kobieta z manierami dworskiej guwernantki, w rzeczywistości to bezwzględna organizatorka i mistrzyni wpływu wysoko postawiona w lokalnej gardunie. Jej pracownice nie są tylko ulicznicami — to zarazem oczy i uszy Matki, które działają w całym mieście. Plotki, szeptane sekrety, ciche rozmowy w alkowach — wszystko trafia do niej, a z tej wiedzy Andréia uczyniła narzędzie władzy. Choć formalnie nadal pracuje dla Sylvia de Nubes, coraz więcej mówi się o nadchodzącym rozłamie w Familii, a sam Sylvio zdaje się nie do końca panować nad tym, co dzieje się w dzielnicy rozrywki. To właśnie Andréia, przy wsparciu lojalnych kurtyzan, alfonsów, karczmarzy i ochroniarzy, zaczyna zyskiwać realną kontrolę nad całym Cais da Noite, wypierając wpływy dotychczasowego Ojca Rodziny. Niektórzy mówią, że Matka chce uniezależnić dzielnicę od Familii i stworzyć własne imperium — oparte nie na strachu i przemocy, a na szantażu, informacjach i relacjach. Inni twierdzą, że po prostu nie zamierza dłużej być narzędziem w cudzych rękach. Jedno jest pewne — ci, którzy zlekceważyli jej wpływy, nie zrobili tego dwa razy.