20 Penhara (września) 1376 roku
Górny Park, Illtrium, Mała Vanthia
Wieczory powoli stawały się coraz chłodniejsze, a czerwień i żółć stopniowo wdzierała się w korony drzew, zapowiadając nieuchronną jesień. W innych okolicznościach można byłoby się tym cieszyć — ubrać szalik, nazbierać kasztanów, nasycić wzrok feerią barw — ale mieszkańcy Illtrium już od dawna nie mieli powodów do śmiechu. Kryzys uchodźczy nie ominął również Górnego Parku.
Po głośnych zamieszkach w „Kuflu i Kościach” Euzebiusz ogłosił nabór na ochotników chętnych do pomocy w patrolowaniu okolic karczmy. Pierwszym rejonem, na którym chciał się skupić, był Górny Park, gdzie uchodźcy rozbijali tymczasowe obozy ku jawnemu niezadowoleniu lokalnych mieszkańców. To tam, przy stróżówce, oczekiwali na nich ogrodniczka Mirta* i strażnik Lindel*. Elf był spokojniejszym z tej dwójki, podczas gdy Mirta niepokoiła się, podejrzewając, że i tu mogą nadejść zamieszki podobne do tych, które miały miejsce w Kuflu. Nie miała jednak ku temu wielkich podstaw — okolica była spokojna, z okazjonalnymi wybuchami niezadowolenia, które dawało się prędko opanować.
Pierwszym, który zjawił się przy stróżówce, był Kėzimvisk Kazlauskas, gwardzista imperialny, udający się tam na rozkaz przełożonych. Miał rzekomo za zadanie prowokować uchodźców do zamieszek, by imperialna władza mogła odpowiednio zareagować. Następnie do grupy dołączyła Zeca, natejska najemniczka o groźnej prezencji. Choć jej wygląd sugerował niebezpieczną naturę, była profesjonalistką, która podeszła do zadania bez większych emocji, choć jej relacje z Kėzimviskiem wydawały się swobodne i pełne specyficznego humoru. Do stróżówki przybył też Thiago, rosły Natejczyk, kowal z eleganckim wąsem, który nie mógł poszczycić się biegłością w posługiwaniu się wspólnym językiem, przez co jego mowa była nieco niezręczna. Choć zgłosił się jako ochotnik, wyraźnie nie rozumiał w pełni, na czym polegało jego zadanie. Mimo to gotowy był wziąć udział w patrolu i oferował swoją pomoc. Niedługo potem pojawiła się Rosa Leothana, elegancka Elfka i pani detektyw, która zgłosiła się do patrolu z poczucia obowiązku wobec uchodźców, chcąc na własne oczy zobaczyć, jak można im pomóc. Do grupy dołączyła także Helveig von Düster, wojowniczka, która słynęła z nieprzewidywalności i chęci do działania, czemu wkrótce miała dać świadectwo.
Grupa ruszyła w kierunku fontanny, jednego z kluczowych miejsc w parku. Miejsce to było przedmiotem wielu sporów — uchodźcy traktowali je ze swobodą, korzystając ze źródła zarówno jako wodopoju, jak i miejsca, gdzie mogli myć siebie i swoje naczynia. Mieszkańcy zaś uważali to za potwarz, traktując plac z wodotryskiem jako miejsce reprezentacyjne i ważne na mapie miasta.
To właśnie tam doszło do spięcia między miejscowym mieszkańcem a uchodźcami. Starszy, korpulentny mężczyzna poczuł się urażony widokiem kobiety, która myła stopy w fontannie, co w jego oczach było symbolem rosnącego konfliktu pomiędzy miejscowymi a przybyłymi. Zamachnął się laską, chcąc uderzyć niczego nieświadomą dziewczynę. W tym samym czasie młody chłopak, który od dłuższego czasu obserwował scenę, chcąc wykorzystać rozproszenie mężczyzny, spróbował wyłowić z jego kieszeni sakiewkę.
Śmiałkowie zareagowali od razu. Thiago wraz z Rosą skupili się na łapaniu złodzieja, podczas gdy Zeca wystrzeliła do przodu, by powstrzymać starszego mężczyznę przed uderzeniem kąpiącej się dziewczyny. Natejce udało się chwycić rękę starca i wykręcić ją boleśnie, przez co wypuścił laskę — to z kolei wykorzystała Helveig, która chwyciła przedmiot, by potem przy jego pomocy szantażować dziewczynę w fontannie. Uchodźczyni jednak prędko rozeznała się w sytuacji. Laska nie była pistoletem skałkowym ani kuszą. Wyglądało na to, że zupełnie zignoruje von Düsterównę, ale ostatecznie słowa Kėzimviska, który niedługo później groźnym okrzykiem zastraszał imigrantów, sprawiły, że straciła cały animusz. Groźby wojaka odniosły skutek. Ludzie patrzyli po sobie w obawie, zabierali naczynia i oddalali się, nie chcąc narażać się agresorowi.
W tym samym czasie Thiago oraz Rosa, pochwyciwszy złodziejaszka, zaczęli go przeszukiwać i wypytywać. Młody kryminalista był wyraźnie z tego faktu niezadowolony, jednak wcale nie wyglądał na przestraszonego, nawet jeżeli w rozmowach o jego przyszłych losach pojawiały się wzmianki o straży miejskiej. Podczas gdy Leothana wyciągała z jego kieszeni kolejne skradzione błyskotki, chłopak odgrażał się, mówiąc, że „przyjdą i zrobią z nimi porządek”. Nie chciał wyjaśnić, o kogo mu chodziło.
Podczas gdy atmosfera przy fontannie stawała się coraz bardziej napięta, Lindel* próbował zachować spokój, obserwując rozwój wydarzeń i przygotowując się do interwencji, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli. Równie cichym obserwatorem była żurnalistka, Angoulême Gilkes. Choć z początku planowała pokręcić się w Górnym Parku w celu napisania artykułu do gazety na temat tego, jak kryzys uchodźczy dotyka poszczególne rejony Illtrium, i tego, jak idą pierwsze postępy w sprawie zapewnienia większego bezpieczeństwa mieszkańcom, prędko zrezygnowała z neutralności na rzecz wstawienia się za zastraszanymi przez Kazlauskasa uchodźcami. Lindel* nie wyglądał na zadowolonego z obecności przedstawicielki prasy, która prędko dała mu ku temu powody, kręcąc się przy ochotnikach i dopytując ich o powody zatrzymania oraz motywy.
W tym samym czasie Zece udało się zupełnie obezwładnić starszego mężczyznę. Choć ten pierwotnie miał w planach wołać o pomoc straży, najemniczce udało się zastraszyć go na tyle, że obiecał współpracować i nie pisnąć nawet słowem. Natejka puściła go, a staruszek próbował odzyskać godność jeszcze przez krótką chwilę, nim zdecydował się uciec chyłkiem. Dzięki temu kobieta mogła skupić się na gęstniejącej stopniowo atmosferze. Podczas gdy Rosa i Thiago planowali zabrać złodzieja na straż, Kez nie odpuszczał, zastraszając i jego, i kolejnych uchodźców. Dorwał jednego z nich i szczuł, próbując go przekonać, że książę Illtrium nasłał ich drużynę w celu przepędzenia ludności koczującej w Górnym Parku. To ostatecznie przekonało większość imigrantów do ucieczki spod fontanny, rozwiązując część problemu.
Uchodźczyni, myjąca wcześniej nogi, przedstawiła się w końcu jako Neya*. Jako jedna z nielicznych pozostała wciąż w wodzie, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji. Zapytała Helveig, gdzie według niej mają podziać się ci, którzy nie mają gdzie się myć i korzystać z wody — brakowało im przecież łazienek, a miejskie łaźnie były dla nich zamknięte. Von Düsterówna próbowała przekonać ją, żeby przesiedlili się nad rzekę i radzili sobie tak jak wcześniej. Neya* nie wydawała się przekonana — obozy w parku nie były ich zachcianką, a koniecznością. Helveig pozostawała wyraźnie obojętna na losy potrzebujących, co złamało serce Neyi*. Uchodźczyni dała się w końcu odciągnąć z placu krewnemu, a tym samym problem z fontanną został ostatecznie zamknięty.
Pozostał jeszcze młodociany złodziej, który po chwili skupił na sobie uwagę wszystkich.
Rosa zasugerowała, by dostarczyć kryminalistę do straży, na co Thiago zaproponował, że może zawieźć go tam swoim wozem. Gdy niemal wszystko było ustalone, ich plany pokrzyżowało pojawienie się starszej, żwawej Natejki. Kėzimviskowi oraz Zece wydawało się, że skądś ją znają, jednak na nieszczęście dla drużyny gwardzista był bardziej zajęty grożeniem dzieciakowi, że oderżnie mu ucho, niż bliższemu przyglądaniu się sprawie, a najemniczka nie mogła dokładnie skojarzyć jej twarzy.
Podczas gdy Angoulême zaciekle broniła chłopca, nie chcąc pozwolić, by agresywny mężczyzna się do niego zbliżał, Zeca zaczęła się interesować babuszką, która uparcie twierdziła, że młody złodziej potrzebuje zrozumienia, a nie karania. Zaintrygowana tą relacją, postanowiła wyciągnąć więcej informacji od staruszki, mając nadzieję, że jej historia może być nie tylko ciekawa, ale także przydatna w przyszłości. Niestety, krzyki towarzyszy i nieustający spór o losy młodzieńca nie przysłużyły się jej śledztwu, a stara Natejka pozostała dla drużyny anonimowa.
W czasie gdy Rosa i Angoulême wciąż stały po stronie praworządności, sugerując oddanie chłopaka wraz z jego łupami na straż, Thiago optował za puszczeniem go wolno, zgodnie z wolą natejskiej babci, Kez namawiał, by oddać przestępcę w jego ręce, a Zeca pozostawała zupełnie neutralna. Lindel* zdał się na decyzję drużyny, coraz bardziej zdenerwowany zachowaniem gwardzisty i dodatkowo zirytowany pytaniami żurnalistki, która obwiniała go za chaotyczny charakter patrolu. Elf wyjawił, że to nie on wyłaniał śmiałków tu obecnych, a wszystko spoczywało na barkach Euzebiusza.
Spór trwał jeszcze chwilę, a decydującym głosem okazała się neutralna dotąd Zeca, która postanowiła zaufać Rosie i odesłać złodzieja na straż. Nie był to jednak zryw praworządności u najemniczki, a zwyczajne wstawienie się za znajomą.
Młodzik, widząc, że nie uda mu się umknąć przed odpowiedzialnością, widocznie stracił pewności siebie. Spróbował poszukać wsparcia w babci, jednak ta mogła jedynie enigmatycznie obiecać, że „na pewno po niego przyjdą”.
Z pozoru wyglądało na to, że na tym patrol miał się zakończyć. Drużyna rozeszłaby się w spokoju, gdyby Kėzimvisk nie postanowił wyładować złości na starszej Natejce, zamachując się buławą na jej nogę. Darł się przy tym, obrażając uchodźców, staruszkę i Lindela*, oskarżając ich o sytuację w księstwie, by dodatkowo zaognić konflikt. To przelało czarę goryczy — Angie wzniosła larum, podczas gdy Thiago i Zeca zareagowali instynktownie, rzucając się na gwardzistę. Zeca była szybka, ale Kazlauskas, nabuzowany i zły, musiał być przygotowany na odzew ze strony towarzyszy. Uniknął łokcia Zeki wymierzonego w swój nos i mógł z łatwością wyprowadzić cios w nogę babci, akurat tę kulawą. Staruszka nie zdążyła odskoczyć. Wrzasnęła z bólu i runęła do przodu, łapiąc się za zranioną kończynę. Rosa rozpoczęła inkantację zaklęcia, niestety, nie zdążyła w pełni zareagować — pchnięty przez Thiago złodziejaszek wpadł na nią, zaburzył rytm wyuczonych gestów, przez co splot magii rozpłynął się w powietrzu, zanim dobrze zdążył się zawiązać. Na szczęście kowal miał więcej szczęścia. Wykorzystał moment, gdy Kezemvisk był zgięty po uderzeniu, by wymierzyć mu celny cios prosto w gębę. Impet wytrącił buzdygan z ręki woja, ale ile szkód narobił — to jego. Gwardzista, rozpętawszy chaos, prędko uciekł z Parku, chcąc uniknąć konsekwencji, podobnie zresztą jak złodziej, który skorzystał z wewnętrznego konfliktu drużyny, by uniknąć więzienia. Zwiał, krzycząc przy okazji, że pobili babcię. Uchodźcy obserwujący zamieszanie z daleka byli słusznie przerażeni. Nikt nie próbował łapać Keza na własną rękę w obawie o własne dobro.
Lindel* zupełnie stracił respekt i cierpliwość do drużyny. Nakazał Mircie*, by posłała po straż i medyka, podczas gdy Rosa jako jedyna pochyliła się nad staruszką, by prowizorycznie opatrzyć jej ranę, aż do czasu przybycia pomocy. Kobieta była jednak w zbytniej histerii, by okazać wdzięczność opatrującej ją Rosie. Noga babci nie wyglądała dobrze, a nawet nie będąc medykiem, Elfka mogła stwierdzić, że bez interwencji zdolnych uzdrowicieli mogło się nie obyć.
Lindel* był słusznie wściekły i do końca wieczoru zarzekał się, że nigdy więcej nie przyjmie pomocy od tych, których sam najpierw nie sprawdzi, a najlepiej to wcale. Złożył sprawozdanie straży, w szczegółach opisując działania i nastawienie Kezimviska wobec uchodźców. Gilkes miała o czym pisać — pozostało jej sprawdzić, czy Elf nie kłamał, spychając całą odpowiedzialność na Euzebiusza.
Koniec końców — śmiałkowie dostali swoją zapłatę zgodnie z umową. Nie można było jednak powiedzieć, że drużyna odchodziła z Parku z wdzięcznością tutejszych pracowników i zaufaniem ze strony uchodźców, których pełne niepokoju szepty dało się posłyszeć jeszcze długie dni po wydarzeniach tego wieczoru.
*NPC
Wszystkie obecne podczas wydarzenia postacie mogą wykorzystać wyżej wymienione relacje oraz informacje w przyszłych Wydarzeniach w Karczmie, podczas kampanii Końca Ery.
*NPC związani z kampanią KE na MV.
Karczma - Wydarzenie Doniosłe
Karczmarz prowadzący: Bianca Adler [16]
Bianca Adler [16]
Ines Bolea [113]