Pierwsza w całym Imperium placówka zajmująca się pomocą tym doświadczonym przez los na tle nerwowym. Została założona w 1357 roku, przez dwóch anthalskich przedsiębiorców: Fitza Alexandra Bernetta I oraz Bernarda Ardena. Z początku inicjatywa nie przedstawiała wielkich nadziei na sukces, zaś samo miasto nie sprzyjało wizjonerom, podejrzewając, iż samo istnienie podobnej placówki sprowadzi na Anthal złą renomę. W wyniku nadmiernej ostrożności (oraz początkowej chęci ukrycia sanatorium) Rada Anthal nie wydała pozwolenia na postawienie budynku w Białym Kruku, zmuszając mężczyzn do wykupu starej posiadłości na uboczu Tranquille, drugiej z dzielnic mieszkalnych.
Wynik pierwszego uprzedzenia okazał się dla obu mężczyzn zbawczy — co prawda remont okazałego budynku pochłonął sporo czasu i finansów, w efekcie jednak sanatorium powstało w zacisznej okolicy otoczonej rozległymi połaciami zieleni, zapewniając pacjentom spokój, którego w obliczu problemów natury psychicznej najbardziej potrzebują. W ciągu blisko dwudziestu lat funkcjonowania pogląd na Sanatorium uległ znacznej zmianie, wynikającej głównie z mocy powtarzanych szeptem komplementów pod kierunkiem opieki, jaką tam zapewniają.
Większość pacjentów stanowią przedstawiciele wpływowych rodzin z odpowiednio głębokimi kieszeniami, by opłacić pobyt w luksusowym Sanatorium, zdarza się jednak, że dzięki dofinansowaniu od Anthal oraz wsparciu finansowemu szlacheckiego rodu Arden, dostają się tam również chorzy z niższych stanów. Mimo wszystko Sanatorium jest placówką otwartą, w której pobyt jest dobrowolny; nie praktykuje się tutaj zwykle środków przymusu, jak również nie zajmuje się naprawdę poważnymi przypadkami chorób psychicznych. Obaj przedsiębiorcy, po sukcesie Sanatorium, wyrażali publicznie chęć założenia kolejnej placówki, tym razem oferującej opiekę dla bardziej doświadczonych przez los, niestety na drodze ambitnym planom stanęła niespodziewana choroba Bernetta.
Wśród oferowanej w Sanatorium pomocy są zajęcia artystyczne, prywatne konsultacje lekarskie oraz wspomagające medyczne procedury takie jak inhalacje. Pobyt w Sanatorium jest czasowy, zwykle nie dłuższy, niż rok. Jedyny wyjątek stanowi stała pacjentka, Lilia Ferres, będąca w głębokiej katatonii. Jej nieruchoma postać zalegająca pod kocem, w wiklinowym fotelu wystawionym na taras w co cieplejsze dni stała się już niemal równie ikoniczna dla wizerunku Sanatorium, co wejście do budynku, znajdujące się na najkrótszym boku od północnej strony, niemal całkowicie ukryte w gąszczu wiecznie zielonego bluszczu.
Dwupiętrowa posiadłość, w której mieści się Sanatorium, zbudowana jest na planie litery L. Plac z niewielką fontanną odgrodzony jest od posesji niewielkimi schodkami oraz wysokim żywopłotem, uniemożliwiając podjechanie dorożką pod samo wejście; front stanowi najdłuższy bok ozdobiony trzema sporymi wykuszami. Od wschodu budynek okala niewielki parczek z ogrodami w stylu anthalskim, zaś od południa wychuchana forma zieleni staje się nieco bardziej zdziczała; jest tu więcej drzew i poukrywanych skrzętnie ławeczek.
Spory, spadzisty dach skrywa pod sobą dwa stryszki o niskich sufitach, do których prowadzą osobne wejścia i które nie łączą się ze sobą. Na piętrze mieszczą się cztery spore sypialnie, każda mieszcząca w sobie po kilka łóżek, oraz dwa pomieszczenia na spotkania z lekarzami (również w grupach). Parter obejmuje kuchnię, jadalnię, bawialnię, jak również gabinet medyczny oraz gabinet dyrektora.