„Nie śpiewają, byś zginął. Śpiewają, byś wrócił”.
Według pradawnych natejskich wierzeń, syreny to nie złowrogie stwory wabiące marynarzy na zgubę, lecz opiekuńcze duchy mórz i tęsknoty. Ich śpiew nie jest pułapką, a odbiciem najgłębszych ludzkich pragnień; echem tego, czego najbardziej brakuje sercu słuchacza. Dla jednych to powrót do domu, dla innych — utracona miłość, zmarłe dziecko, niespełnione marzenie.
W kulturze miasta syreny związane są silnie z kobietami, które od pokoleń w ich istnieniu widzą sojuszniczki i opiekunki. Zgodnie z tradycją, natejskie kobiety składają ofiary z „męskiej” krwi — najczęściej kogutów lub ryb samców — do morza, prosząc syreny o bezpieczny powrót ukochanych. Obrzęd ten nosi nazwę Sussurro das Águas (Szept Wód).
W legendach mówi się też o „pieśniach zwiastunek”, które można usłyszeć tuż przed katastrofą — ale i przed cudem. Podobno są tacy, którzy słyszeli śpiew chwilę przed atakiem hord na największe miasta w 1376 roku.
Dary od syren — w postaci muszli niosących ich śpiew — są przekazywane w rodzinach z pokolenia na pokolenie. Mówi się, że słuchanie śpiewu z takiej muszli może uleczyć duszę z żalu, szaleństwa i bólu, jeśli tylko ktoś pozwoli sobie zatopić się w tęsknocie.
„Jeśli ją usłyszysz, nie uciekaj. Syrena śpiewa tylko tym, którzy czegoś naprawdę pragną”.