24 Cresaima (grudnia) 1376 roku
Azeloth, Imperium Vanthijskie
Azeloth trawił ogień. Niebo pokryło się niegasnącą czerwienią, podczas gdy Doki i Dolne Miasto spływały krwią. N adzieje na ocalenie stawały się coraz bardziej płonne, a nieprzerwanie nacierające hordy potworów siały coraz większe spustoszenie. Wobec wizji nieuniknionej klęski zdecydowano się na kroki, które jeszcze miesiąc temu zdałyby się szalone — nie zabrakło jednak ochotników, gdy starszy sierżant Johan Levi* podjął decyzję o wysadzeniu Mostu Thorana. Oto miała legnąć w gruzach duma Imperium; symbol miasta i jedyna droga pieszej przeprawy przez rzekę.
Wśród osób gotowych podjąć się tego zadania znaleźli się Antares Hamilton, Iria Delacroix, Ines Bolea, Beatriz Varejão, Bosco, Eyla Leothana i Cinne`a Deargadh. Ruszyli od razu. I nikt nie wiedział dokładnie, czego się spodziewać, poza dwiema osobami: Ines, która miała już wątpliwą przyjemność stanąć oko w oko z Odmienionymi, czym podzieliła się z zespołem, oraz Beatriz. Druga Natejka dość niedawno wywróżyła bowiem katastroficzną wizję, w której świat tonął w mroku i pogrążał się w rozpaczy. Mimo to nie mogła mieć pojęcia, jak dokładnie ta wkrótce się ziści.
Wobec gęstniejącej mgły naprzeciw, gdzie każdy szelest i cień zdawały się zwiastować nadchodzące niebezpieczeństwo, Bosco i Eyla pozostali czujni, wyostrzając zmysły, by w porę dostrzec wroga. W tym samym czasie reszta ustawiała barykady, chcąc dać Krasnoludowi Krugsonowi Werbowi*, który był zarazem ekspertem od prochu, oraz robotnikom jak najwięcej czasu na przygotowanie materiałów wybuchowych. Wtem w powietrzu zamajaczył kształt. Iria natychmiast ściągnęła na siebie jego uwagę, wspierając w ten sposób pozostałych; w tej ostatniej chwili na przygotowania Cinne`a przywołał żywiołaka, Beatriz wykorzystała Katedrę Natury, by uformować przeszkodę, a Ines usiłowała stworzyć golema, co skończyłoby się przyzwaniem dodatkowego przeciwnika, gdyby jej golemiątko nie pochłonęło pechowego zaklęcia. Tymczasem Antares wraz z Bosco zajęli pozycje na samym froncie. W powietrzu świsnęła pierwsza wypuszczona strzała — cięciwa łuku Eyli nie przestała jeszcze drgać, a przez mur już przetoczyło się wielkie, bezkształtne cielsko.
Odmienieni nadeszli.
I tak, jak przewidziała wizja jednej z Natejek, obrońcy rozpoczęli pasmem porażek: unieruchomienie Cinny odwróciło się przeciwko niemu, na moment zlepiając magowi usta. Hamilton został cięty w udo, a płonący koktajl Bosco minął się z celem. Wprawdzie Ines z powodzeniem rzuciła na Beatriz Polimorfię, wzmacniając jej czary kosztem aparycji, jednak drugie zaklęcie Varejão rychło dowiodło, że czasem wróżby stawały się prawdą. Jej własna magia rozcięła jej ciało, a w umysł wcisnęła wizje najgorszych koszmarów.
Przy jednym z wozów, w asyście łuczniczki, Irii udało się ranić nadlatującego stwora. Zaraz po nim kolejny, przypominający muchę, wyrżnął tuż nieopodal niej, jak gdyby specjalnie nadstawiał karku. Kobieta preferowała jednak inne okazje — cięła w pierwszego przeciwnika, wykańczając go nieomal na miejscu. W tym samym czasie mucho-człowiekiem zajęli się Eyla wraz z Cinną: po celnym strzale poleciał magiczny pocisk, który przepalił go i zrzucił z mostu, przez co potwór ostatkiem sił ratował się ucieczką.
O wiele mniej szczęścia miała Beatriz. Usiłując wywołać krwawienie u przeciwnika, pogorszyła jedynie własne; jakby tego było mało, nie zdołała obronić się przed Odmienionym, Liszakiem, który znęcony wonią krwi, ruszył w jej stronę. Koszmar wiedźmy trwał w najlepsze — pazury rozerwały ciało. Choć jednak śmierć nigdy nie była bliżej, Natejka nie pozostawała sama. Ines podbiegła, by podać jej miksturę leczącą i osłonić ją własnym ciałem, a następnie wraz z Iria, Eylą i Cinną przypuścili atak. Liszak został zmasakrowany.
Nie bardziej zaciekła walka trwała na samym froncie. Antares bez wahania mierzył się ze szczurowatym Odmienionym, wymieniając ciosy i bloki; Bosco wziął na siebie rozlewającego się Oblecha, tnąc piekielnie ostrym messerem. Przez moment wydawało się, że śmiercionośny taniec potrwa chwilę, jednak ostatecznie perfekcyjnie wymierzone ciosy w wykonaniu obu mężczyzn prędko załatwiły sprawę. Zarazem od jakiegoś czasu szczękowi broni i uderzaniu tarcz towarzyszyło niepokojące dudnienie…
Cały most trząsł się, zapowiadając nadejście najgroźniejszego z przeciwników.
Tytana.
Krasnolud zakrzyknął do odwrotu — wybuch był gotowy i nie pozostawało nic innego, jak ratować się ucieczką. W całym tym chaosie potężny Odmieniony wykorzystał swoją szansę: zamachnął się łapskami i jedno z nich, zakończone kolcem, wbiło się w pierś Hamiltona, a zaraz po tym kolejne cisnęło go w barierkę mostu. Inne schwyciło Bosco. Jeszcze chwila, a zostałby pożarty, Eyla i Iria nie zamierzały jednak do tego dopuścić. Zaatakowały trzymające Wilkołaka ramię, a ten, asekurowany przez pozostałych, dokonał przemiany; uwolniwszy się, schwycił Antaresa i zrobił to, co wszyscy inni — rzucił się do ucieczki.
Ogłuszający wybuch zrujnował most pod stopami Tytana. Ten runął w dół; armia Odmienionych tuż za nim straciła szansę, by przekroczyć most. Choć wszyscy ocaleli, nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po biegu na złamanie karku. W jednej chwili niebo przygasło, tracąc czerwoną barwę i zza zwyczajnych już chmur wyłoniła się jasna i przejrzysta noc. Z góry rozległ się głos; natura zaczęła odżywać, jak gdyby wreszcie po czasie pożogi łapała pierwszy solidny wdech, a otumanienie ogarnęło umysł każdego, sprawiając, że każdy zapomniał, co w zasadzie potrafił.
A Azeloth zostało ocalone.
*NPC
Opowieść — Wątek Wiodący
MG prowadzący: Legalt [7]
Ines [97]
Francesca Delacroix [50]