12-15 Kahala (października) 1375 roku
willa rodziny Münchhausenów pod Azeloth, Księstwo Vogerstein, Imperium Vanthijskie
O wybrykach pewnego Henryka
Pośród imperialnej śmietanki towarzyskiej nie ma ekscentryka większego niż baron Heinrich von Münchhausen*. Szlachcic uwielbia oryginalne rozrywki i barwne persony, niekoniecznie ze szlachty. Co roku urządza tzw. „Pokojowe Łowy” — bezkrwawe polowanie na fanty, ukryte w zakamarkach skrzydła gościnnego własnej, rodzinnej willi pod Azeloth. Jesienią 1375 roku odbyła się kolejna, już dziewiąta edycja tych przedziwnych zawodów. Tak jak się spodziewano — dostarczyła całej socjecie Vogerstein mnóstwa pikantnych plotek.
O Dziesięciorgu Wspaniałych
Po odpowiednio wczesnym ogłoszeniu Łowów każdy, kto tylko chciał, mógł przesłać swoją kandydaturę. Jak co roku Henryk wytypował dziesiątkę odważnych: pięć niewiast i pięciu mężów.
U arystokratki Adeline Batrel spodobało mu się samo imię „słodkie jak deser migdałowy”. Zdecydował, że skoro owdowiała, przyda się jej mała osłoda życia.
Niziołek Anatini już samą swoją rasą zapowiadał dobrą zabawę. Ktoś taki, uznał Münchhausen, na pewno doceni poczęstunek.
Dymitri Aristow, zwany Hyclem, przykuł uwagę barona barwnym życiorysem. Człowiek jak „beczka z poczwórnym dnem” musiał kryć niejedną zagadkę. I pewnie chętnie opróżniłby antałek najprzedniejszego trunku.
Nazwisko tajemniczego Jeana Morte-Cardiaque’a brzmiało jak melodia. Zapadło w pamięć organizatorowi.
U rzeźbiarza Kastora Morgese zaimponował Henrykowi poliglotyzm: mężczyzna znał podobno aż siedem języków!
Obecność elfki przy imperialnym stole byłaby ciekawa. Gospodarz nigdy nie krył swojej tolerancji. Lyall Ceorah miała wnieść różnorodność, magię i... nazwisko słynnych producentów whisky.
Od Maxiline postanowił Münchhausen — miłośnik dobrej kuchni — zdobyć recepturę na pieczoną wiewiórkę. Dotąd nie próbował.
Morrigan Valente, jako reprezentantka szalonego rodu, była naturalnym wyborem. Szlachcic nie wiedział wówczas, że jest ona... mniszką.
Niejaki Reiner powołał się na znajomość z kuzynką Münchhausena. Nie wyłapawszy oszustwa w porę, baron zechciał go poznać.
Grono domknęła Wolmira Sefires, artystka i mag z odległego Amarth, przedstawicielka rodu Wolveridge. Warto poznawać wielkie damy, prawda? Zadowolony z siebie, oryginał zatarł ręce. Zabawę czas zacząć!
O królewskiej uczcie i skandalu
W przeddzień Łowów, zgodnie z ich tradycją, zorganizowano powitalną ucztę. Gospodarz osobiście witał gości na dziedzińcu z fontanną. Towarzyszył mu Wilfred* — kamerdyner i majordom w jednym — oraz wianuszek służby. Kolejno pojawili się wszyscy prócz Reinera — który tą absencją i kłamstwem podpadł baronowi.
Anatini wprawił obecnych w konsternację, krzycząc: „Na chwałę Niechcemisia!”. Henryk, gorliwy wyznawca Przedwiecznego, ostatecznie wziął zawołanie za żart, a już zupełnie zmiękł, gdy gość zachwycił się willą. Kawaler Aristow zapunktował ogładą i swadą „pana brata”. Münchhausen nie domyślił się, że szlachectwo mężczyzny jest mocno farbowane. Kastor wzruszył pana domu podarkiem: wyrzeźbioną w kości słoniowej figurką baronowej, Fryderyki Münchhausen de domo Eisenstein. Jean z kolei okazał się pokrewną baronowi duszą miłośnika płci pięknej. Na widok pań serce zabiło Henrykowi najmocniej. Z aprobatą przyjął ofertę Lyall, by włączyć w pulę nagród whisky z destylarni Ceorah. Nieobytą towarzysko kucharkę, Maxiline, potraktował łagodnie, bez wyższości. Obecność Morrigan wzbudziła w nim respekt, należny osobie duchownej. Wolmira przybyła elegancko spóźniona, podbijając zainteresowanie swoją chłodną urodą. Młoda i śliczna wdówka, Adeline, chociaż powściągliwa — zaintrygowała Henryka błyskiem w zielonym oku. Gdy powitaniu stało się zadość, gospodarz poprowadził gości do jadalni.
Na ucztę złożyły się cztery kategorie potraw: zakąsek zimnych, zakąsek gorących i zup, drugich dań oraz deserów. Mistrz Apolinary*, główny kucharz barona, przeszedł samego siebie. Zaserwowano przysmaki tak egzotyczne jak: pawie języczki z żurawiną, karmelizowane pączki lilii czy bycze jądra z rusztu. Na sam koniec wjechał siedmiopiętrowy tort. Znalazł się i pokarm dla ducha: dziewczęcy kwartet „Les Saisons”* wystąpił z repertuarem słynnego barda, Eycka Silverkite’a*. Lody przełamano szybko i skutecznie — do tego stopnia, że biesiadnicy nie raz skąpali się w przeręblu.
Nie zabrakło bowiem gaf i skandalików, a nawet skandalu! Od picia śliwowicy z pantofla baronowej, przez rausz gospodarza, aż po brewerie Anatiniego. Niziołek pił jak smok i jadł jak prosię, wycierając tłuszcz z gęsiny w obrus. Na domiar złego zadworował sobie z pani Batrel, komentując jej... ineksprymable, widoczne podczas wolty, gdy baron zbyt wysoko podniósł partnerkę w tańcu. Niefortunny żartowniś ostatecznie został wykluczony z Łowów. Ze stawki odpadli także Jean i Kastor, którym najpewniej zaszkodził poczęstunek — co rychło zrodziło pogłoski o trucicielu w posiadłości. Sytuację uratował Wilfred: położył pana spać, a sam wytłumaczył reguły zabawy. Dwadzieścia cztery przedmioty połączono w zestawy: „Cztery Pory Roku”, „Targowisko Próżności”, „Widzieć Więcej!”, „Dzikie Zwierzęta”, „Dziecięce Figle” oraz „Uśmiech Fortuny” — każdy po cztery fanty. Zwyciężyć miał ten, kto odszuka najwięcej drobiazgów — w kompletach lub nie. Na polowanie przeznaczono dwa dni. Po wyjaśnieniach majordom odprowadził gości do pokojów. Każdy dostał prywatną, przepyszną komnatę. Najwytworniejszą — Adeline, która zrobiła na baronie największe wrażenie. Dla Morrigan, ku zgorszeniu kapłanki, Henryk przeznaczył pokój w różu i purpurze. Zmęczeni dniem pełnym wrażeń, wszyscy odpuścili już wycieczkę po willi — nieświadomi, że nazajutrz czekał ich prawdziwy labirynt...
O buszowaniu, wypadkach i przypadkach
Rywalizacja okazała się bardzo zacięta. Zawodnicy nie wahali się złamać... nagiąć reguł gry, wyruszając na łów jeszcze przed startem. Gospodarz — rękoma sług — naprawdę chytrze poukrywał fanty: figurę gryfa w siedzisku, monokl na żyrandolu... Sokoli wzrok był potrzebny nie mniej niż zmysł taktyczny. Napięcie rosło z godziny na godzinę, a kolejne sensacje wstrząsały posiadłością: tajemnicza rezygnacja Wolmiry, kradzież, truciciel, elfka w męskiej łazience — wścibskie nosy i uszy grzały się do czerwoności. Piątka najwytrwalszych szła niemal łeb w łeb, kiedy Aristow wpadł na pomysł, by poszukać... ściągi. Służba musiała wiedzieć, gdzie co pochowała! Dymitri zakradł się do izby lokajów i odnalazł rozpiskę, co dało mu zwycięstwo. Lyall i Morrigan zajęły drugie, a pani Batrel — trzecie miejsce. Najmniej szczęścia miała Maxiline: szukała zbyt pośpiesznie albo tam, gdzie już ktoś pomyszkował. Ostatecznie, znalazła tylko jeden fant, zajmując ostatnią lokatę. Cała piątka zjadła pożegnalny obiad w towarzystwie barona, jego małżonki i trzech najstarszych córek. Wyjątkowo czosnkowy aromat posiłków dostarczył wszystkim ekstremalnych przeżyć. Aristowowi z pompą wręczono grand prix: zaproszenie na Bal Zimowy Münchhausenów. Wszyscy uczestnicy otrzymali nagrody pocieszenia, w tym księgi. Dziewiąta, szalona edycja Pokojowych Łowów dobiegła wreszcie końca. Będzie o czym rozmawiać!
*NPC
Zdobyte przedmioty
Zdobyte przedmioty
Zdobyte przedmioty
Zdobyte przedmioty
Zdobyte przedmioty
Opowieść - Wątek Dodatkowy
Gracz prowadzący: Wilhelm [1986]
MG nadzorujący: Dril’taera [9]
Wilhelm [1986]