22-24 Webala (listopad), 1376 roku
Imperium Vanthijskie, Księstwo Vogertein, Gmina Mintlaw, Wieś Jabłonki
Miriam Carmain* nie była pewna tego pomysłu, tak jak nie była pewna przyszłości Imperium, nie mówiąc już o losach własnych czy sąsiadów… Nie była jednak w stanie zignorować ostatniej woli zmarłego męża ani wysiłków czynionych co chwila przez jego bratanka, który przybył do Jabłonek tego lata, by po pogrzebie zająć się tym, co pozostało z rodzinnego majątku. Nie mogła też zignorować tego, że ludzie zwyczajnie bali się nadchodzących miesięcy, a święta takie, jak to budowały poczucie wspólnoty, przeganiając mroki choćby na chwilę. Ostatecznie więc rozmówiła się z co ważniejszymi figurami we wsi, wśród których znalazły się samozwańczy sołtys Jabłonek — Odo Nebermeier* i lokalna zielarka — Svieta Ivaronovna*. Po tych rozmowach kupcom i chłopom zmierzającym w stronę Azeloth kazano rozpowiadać, że stara jabłonkowa tradycja zostanie dochowana i w tym roku. Cydrowe Święto połączone z ostatnimi zbiorami w rodzinnych sadach Carmainów miało się odbyć jak zawsze. Nie przeszkodził w tym nawet napływ uchodźców migrujących przed zagrożeniem ze strony hord.
Drobni kupcy i rzemieślnicy rozstawili się z kramami na łące Nebermeiera*, a w jej centrum ustawiono scenę, z której pierwszego dnia przemawiali kolejno sołtys i właściciel ziemi w jednej osobie, wdowa — Miriam Carmain*, a także przedstawiciel uchodźców osiadłych we wsi — niejaki Johan Schwartz*. Ten ostatni, sam siebie określający myśliwym, wzbudzał pewne kontrowersje, gdyż we wsi krążyły pogłoski, że jego „myślistwo” bliższe było kłusownictwu. Przemówienia spotkały się z odbiorem… Różnym, acz ostatecznie uszanowano dawne zwyczaje, toteż obyło się bez burd.
Po przemówieniach ogłoszono zasady zbiorów: liczyła się liczba koszy zebranych każdego dnia, sumowana po dniach trzech. Owoce, rzecz jasna, musiały być zdrowe, aby można je było zaliczyć, a na tym aspektem czuwać miał Caden Carmain wraz z garstką wiejskich chłopaków, wprawnych w zbieraniu jabłek dzięki wieloletniej pracy przy zbiorach.
Oprócz Cadena i Igranis, których należało zaliczyć do miejscowych, na okazję święta do Jabłonek zawitało kilka osób, których obecność we wsi stanowiła swego rodzaju sensację. Wśród nich wymienić należy Angoulême Gilkes, znaną stołeczną żurnalistkę, która to przyjechała na jednym koniu razem z Greydem Hraveirem. Wspomnieć należy także baronetę Solveig von Düster, przybyłą w asyście służby, załatwiającą przy okazji sprawę ożenku niejakiej Claudii* z jednym z lokalnych młodzików. Siostra Morrigan Valente przybyła na uroczystości po to, by pośród lokalnych gospodarzy, na czele z sołtysem, zabiegać o aprowizację dla Zgromadzenia Sióstr Łaski Błogosławionej Pudicity Bruberrecq. Lyall Ceorah przybyła do Jabłonek wiedziona sobie tylko znanymi pobudkami, tak samo zresztą, jak niejaka Miranda. Ostatnią osobą wartą wspomnienia była Ceyanna, o której wiadomo było tylko tyle, że jest Driadą, a której pojawienie się wywołało wśród mieszkańców wsi niemałe poruszenie. Nikt nie wiedział, czy Dziwożona była stąd, czy też przywędrowała do wioski lasami.
Dzień pierwszy
Uczestnicy zbiorów prędko pojęli, że warto współpracować, aby zwiększyć szansę na wygraną. Choć wszyscy przecież wiedzieli, że ponad współzawodnictwo chodziło tu bardziej o dobrą zabawę i spędzenie czasu razem. Dla porządku nadmieńmy, że Panna Gilkes i Pan Hraveir zbierali do kosza przewiązanego wstążką czerwoną, Pani Ceorah i Panna Valente — do kosza przewiązanego wstążką niebieską, baroneta von Düster i Driada — do kosza ze wstążką zieloną, zaś do kosza ze wstążką żółtą — Miranda.
Pierwszego dnia duet Gilkes-Hraveir zebrał osiem koszy jabłek. Na uwagę zasługuje jednak zachowanie blondynki, która, poruszona losem uchodźców, kupiła słodkości u lokalnego piekarza Billa O’Babinsa* i przekazała je, bezinteresownie, na rzecz tamtejszych dzieciaków. W dowód wdzięczności Johan Schwartz* podarował jej własnoręcznie wystruganą szpilę do włosów w kształcie motyla, która, jak twierdził, należała kiedyś do jego córki. Ten akt dobroci zaskarbił Pannie Gilkes sympatię wśród uchodźców.
Wracając jednak do pierwszego dnia zbiorów, Pani Ceorah i Panna Valente zebrały w sumie siedem koszy przy niewielkiej pomocy Mirandy. Lyall wzbudziła jednak pewien… Niesmak zarówno wśród mieszkańców, jak i u właścicielki sadów, kiedy zabrała się za strącanie jabłek z pomocą zaklęcia. W rezultacie zamiast w jabłonkę trafiła w płot. Oj, nie poprawiło to opinii miejscowych na temat elfiej rasy, nie chybi! Nic dziwnego, że Lyall zebrała z tych siedmiu koszy zaledwie jeden.
Zupełnie inna sprawa miał się za to z drużyną złożoną z Ceyanny i Pani von Düster. W sumie zebrały aż dwanaście koszy jabłek, ale tego dnia to Driada zadziwiła wszystkich obecnych swoją zwinnością, gibkością i zdolnością do wyłapywania najdorodniejszych owoców. Ci z mieszańców Jabłonek, którzy wierzyli w klechdy i bajania na temat Dziwożon, z pewnością umocnili w sobie jedynie tę wiarę, reszta zaś… Reszta była pod wrażeniem jej umiejętności. Na koniec nadmieńmy, że Miranda zbierająca jabłka do spółki z niejakim Robem*, lokalnym młodzikiem, uzbierała tego dnia cztery kosze. Caden, szczęśliwie, nie miał tego dnia zbyt wiele pracy przy sortowaniu urobku, toteż mógł się skupić na sprzedawaniu cydrów. Przygotował je specjalnie na tę okazję, chcąc rozpocząć podnoszenie majątku wujostwa z ruiny poprzez reklamę tego, co z jabłek najlepsze. Wyrobów skosztowali Pan Hraveir i Panna Gilkes oraz drużyna Panny Valente wraz z Mirandą, co w sumie daje pięć butelek posłanych w świat.
Wieczorem odbyła się wiejska potańcówka przy ogniskach, a lokalni rzemieślnicy przygotowali dla uczestników liczne atrakcje: kowal Hegge* siłował się z nimi na rękę i nadzorował rzut podkową, siostry Rhoede* uczyły lepić garnki na kole, stary Reinhard Flaicher* uczył wyplatania koszy, synowie Odo Nebermeiera* zorganizowali zawody w ujeżdżaniu byka, a Johan Schwartz* pokazywał jak polować z ptakami.
Dzień drugi
Następnego dnia duet Gilkes-Hraveir zebrał siedem koszy, z których jednak cztery należące do mężczyzny należało przebrać. Caden zauważył to i spędził wieczorem nieco czasu na przyuczaniu pary do roboty i pokazywaniu — szczególnie mężczyźnie — na co zwracać uwagę. Przy okazji nadrobił rozmowy z Panną Gilkes, przypominając sobie dawne czasy ze studiów. Z jakiegoś powodu Pani Ceorah nie pojawiła się na święcie dnia drugiego, toteż Panna Valente zmuszona była zbierać jabłka samotnie, co przyniosło trzy kosze dorodnych owoców. Załatwiła przy okazji własne sprawy, zapewniając swemu zgromadzeniu stałą dostawę pewnej ilości prowiantu, choć ustalenia zawarte między nią a sołtysem znane są tylko im… I żonie Nebermeiera*.
Ceyanna i Pani von Düster zebrały drugiego dnia jedenaście koszy, jednak wszystkie trzeba było przebrać, czego Caden kompletnie nie zauważył. Ku uciesze całego zgromadzenia zarobił za to, koncertową wręcz, burę od ciotki. Miranda również nie pojawiła się tego dnia na święcie… Ani następnego, co biedny *Rob przeżył straszliwie, choć starał się tego nie okazywać.
Wieczorem, podobnie jak dnia poprzedniego, bawiono się na scenie i poza nią. Gawiedź mogła wziąć udział w warsztatach i znów miastowi mogli dowiedzieć się, jak to jest spędzać czas wolny na wiejskiej polanie.
Dzień trzeci
Tego dnia duet Gilkes-Hraveir zebrał trzynaście koszy. Najwyraźniej nauki młodego sadownika przyniosły efekt, ponieważ owoce były zdrowe i dorodne.
Panna Morrigan do swojej puli dorzuciła koszy osiem, również pełnych pięknych, czerwonych jabłek. Radziła sobie całkiem sprawnie, nawet bez pomocy towarzyszek.
Ceyanna i Pani von Düster zebrały razem pięć koszy, z czego dwa, zebrane przez baronetę, należało przebrać.
Tego dnia przed wieczorem, kiedy Solimus zaczął chylić się ku zachodowi, podsumowano wyniki zbiorów.
Angie i Greyd zebrali w sumie dwadzieścia osiem koszy, z czego cztery należało przebrać. Morrigan z pomocą towarzyszek zebrała osiemnaście koszy jabłek, a wszystkie były pełne pięknych, zdrowych owoców. Ceyanna i Pani von Düster zebrały w sumie dwadzieścia osiem koszy, czyli tyle samo co rywale. O wygranej pary zdecydował jednak fakt, że w przypadku Driady i szlachcianki aż trzynaście koszy trzeba było przebrać.
Ostatecznie więc, biorąc pod uwagę nieobecność Mirandy, sprawę rozstrzygnięto dość sprawnie. Na scenie, w obecności wszystkich zebranych, rozdano nagrody.
Pierwsze miejsce zajęli Angie i Greyd — otrzymali drewniane krążki z wizerunkiem kwitnącej jabłoni, wykonane z drewna jabłoni i zawieszone na skórzanym rzemieniu. Ponadto otrzymali wiklinowy kosz pełen jedzenia, w którym znaleźli suszoną wołowinę, kilka pęt suchej kiełbasy, krąg sera, drożdżowe ciasto, bochen razowego chleba, słoik kiszonych ogórków, woreczek niełupanych orzechów i dwie butelki cydru — po jednej słodkiego i kwaśnego. Mogli odnieść wrażenie, że jedzenie zostało dobrane tak, by przetrwać długi czas, nim zacznie się psuć. Całość warta była z sześćdziesiąt miedzianych krabów.
Drugie miejsce zajęły baroneta von Düster wraz z Ceyanną — otrzymały krążki o mniejszej średnicy oraz podobny, choć mniejszy kosz. Ludność Jabłonek była nieco skonsternowana, jeśli chodziło o dobór wiktuałów dla Driady, toteż ostatecznie mniej tu było mięsa, a to zastąpiono pokaźną ilością warzyw, od kalarepy i marchwi, po ziemniaki i buraki. Całość warta była ze czterdzieści miedzianych krabów.
Trzecie miejsce zajęła Morrigan Valente, która otrzymała najmniejszy krążek, bochen chleba, butelkę słodkiego cydru i suszoną wędlinę. Całość warta była z dwadzieścia miedzianych krabów.
Niezależnie od tego, co miało się wydarzyć w ciągu kolejnych miesięcy, mieszkańcy Jabłonek odczuli na kilka krótkich chwil błogi, niezakłócony niczym spokój.
Złudny i ulotny niczym ostatnie ciepłe noce, ale jednak…
*NPC
Opowieść — Wątek Dodatkowy
Gracz prowadzący: Caden [2198]
Caden [2198]
Adeline [1751]