24 Cresaima (grudnia) 1376 roku
Porto de Ouro, Tetrarchia Natejska
Dnia 24 Cresaima 1376 roku świat się nie skończył, choć było blisko. Zmasowany atak hord potworów na Porto de Ouro postawił pod znakiem zapytania egzystencję istot w całej Tetrarchii. Na domiar złego, wzbierająca rzeka Liberdad zagroziła swoim szalejącym żywiołem dzielnicom miasta, a na Rynku Tysiąca Twarzy wybuchł bunt niewolników, którzy nie chcieli umierać za swoich panów. Wszystko to działo się w aurze czerwonego nieba przecinanego błyskawicami, pod ustawionymi w koniunkcji Solimusem, Luminusem i nieznaną nikomu gwiazdą.
Wśród zebranych pod Bramą Tetrarchów żołnierzy natejskich prowadzonych przez młodego Generała Abilio Goncalo Hernandeza*, zjawili się Natejski Niedźwiedź Waldo Rodriguez, Ruda Walkiria Xirys Wachter, a także małżeństwo magów, Matylda i Vuyseymus Valente, którzy postanowili wesprzeć z pozoru daremne starania odparcia pierwszej szarży potworów. W końcu pierwsza brama ustąpiła pod naporem taranów, a zastępy goblinów prowadzone przez Behemota — monstrualny byt przywołany z Tragtaru — wdarły się w mury miasta. Jednak to, co wydawało się niemożliwe, stało się faktem — wspierani zdolnościami przywódczymi Abilio* i Waldo, dziką szarżą Xirys na ostwaldzkim knurze oraz potężnymi zaklęciami Vuyseymusa obrońcy zdołali nie tylko pokonać Behemota, ale i odeprzeć atak. Punktem zwrotnym okazało się być przywołanie tytanicznego golema przez Matyldę, który tchnął nadzieję w serca walczących i pozwolił zamknąć na powrót Bramę Tetrarchów. Z pokonanego Behemota Xirys wycięła błoniaste skrzydło, a Waldo — róg.
Na tym się jednak nie skończyło — raport z Pałacu Tetrarchy poinformował walczących o istotnym wyłomie w Bramie Kupieckiej. Obrońcy przemieścili się pod nią, a miejscu za radą Waldo przygotowali dwa ciasne przesmyki, w które mieli spychać hordy z głównego frontu i w ten sposób zniwelować przewagę liczebną wroga. Plan szedł doskonale, dopóki po przeciwnej stronie nie pojawił się mag, a Vuyseymus zgubił dźwięki magicznej wibracji i zamiast krwawienia u przeciwnika wywołał krwawy deszcz, od którego struchlały sojusznicze zastępy. Generał Abilio* wysforował się naprzód, wpadł wprost we wrogie oddziały i zabił maga, ale i został zupełnie otoczony. Bez zastanowienia pobiegł mu na pomoc Waldo, który wzmocniony przez zaklęcie Matyldy, zablokował tarczą wystrzelony z katapulty kamień. W tym momencie do akcji wkroczył ponownie Vuyseymus, który jednym czarem nie tylko dał walczącym pancerz z kory, ale także oplótł bramę korzeniami. Bestie zostały na chwilę powstrzymane, ale wrogów było zwyczajnie zbyt wielu. Choć dalsza obrona zdawała się skazana na porażkę, to rozkazy mówiły, by utrzymać mury miejskie za wszelką cenę.
W czasie gdy żołnierze bronili bram do miasta, zupełnie inna walka toczyła się w Moureirze nad powiększonym przez powódź brzegiem Liberdad. Noeliah i Naina, które się tam pojawiły, dołączyły do natejskiej bruxy Chuvy* w próbach utrzymywania porządku i zapanowania nad spanikowanymi ludźmi. Kiedy udało się uspokoić gawiedź, zebrać dzieci i starców, poprowadziły ich w kierunku bezpiecznych regionów miasta. Decyzja okazała się być spójna z wytycznymi z Pałacu Tetrarchy o ewakuacji ludności Moureiry. Zdecydowały się nie układać się z bandytami, na „bezpieczne” miejsce wybierając plac przed pałacem, uprzednio jednak podejmując trudne decyzje i działania. Naina dobiła własnoręcznie wszystkich niezdolnych do ucieczki, by skrócić ich męki. W tym czasie Noeliah uratowała bratanka Tetrarchy* przed śmiercią, skutecznie lecząc jego ranę brzucha. Artem von Düster zdecydował się magicznie wzmocnić robocze konstrukcje przeciwpowodziowe wzniesione przez obywateli. I choć spełnił zamiar, w trakcie wpływania na wrzeciono świata coś poszło nie po jego myśli i przebudził byt, odzywający się w jego głowie i tytułujący się Szmer*. Mimo barykad, kolejna fala powodziowa groziła zniszczeniem miasta. Artem udał się w kierunku murów z szalonym planem przekierowania rzeki na hordy oblegające miasto. Po drodze spotkał maga, Orposa*, walczącego z harpiami, które wspólnie pokonali. Po dotarciu na mury, Artemowi wraz z Orposem* ostatecznie udało się skierować Liberdad na wrogą armię i przerwać natarcie.
Gdy Liberdad runęła na potwory skutecznie odcinając je od bramy, ocaleni żołnierze Porto de Ouro wraz z przewodzącym im Abilio* zdali sobie sprawę, że Brama Tetrarchów została sforsowana po raz kolejny i części monstrów udało się wedrzeć do miasta przed falą. Gdy doścignęli je na placu, ku własnemu przerażeniu spostrzegli, że mieszanina splugawionych zwierząt, goblinów oraz innych wynaturzeń ruszała z atakiem na cywilów zebranych pod przerwanym pomostem do Pałacu Tetrarchy. Na ich czele stał przywrócony do życia Behemot — potwór w ciele byka, o płonącej czaszce i pancerzu z własnych, wystających nienaturalnie kości. Wojska natejskie były w zdecydowanej mniejszości, a jednak wojownicy postanowili bronić tych, którzy uciekli z Moureiry i pozostałych dzielnic. Na przód, frontem do bestii wyszedł Waldo. Z kolei od tyłu uderzyła Xirys, w heroicznym zamiarze wspięcia się po ogonie Behemota. Do miotających zaklęciami Vuyseymusa oraz Matyldy dołączył Artem, który teleportował się z murów. W tym czasie Noeliah oraz Naina podjęły decyzję o zbudowaniu pomostu z jednego brzegu rzeki na drugi, wykorzystując spowolniony bieg Liberdad. W ruch poszły meble, kawałki zniszczonych zabudowań i inne, nadające się do ciśnięcia w toń rzeczy, by utworzyć jakąś formę przejścia w kierunku pałacu. Zamiar ten znalazł odpowiedź po drugiej stronie, gdzie służba i Czarne Włócznie — gwardia Tetrarchy — także zaczęli wznosić konstrukcję. Niestety, wszystko wskazywało na to, że osłabione siły natejskie nie dadzą rady powstrzymać hordy wystarczająco długo, żeby cywile zdążyli się uratować. Wtedy naraz zaczęły nadchodzić posiłki…
By zrozumieć skąd pomoc nadeszła, należy cofnąć się kilka godzin do wydarzeń na Lichym Krzyżu oraz do tych na Rynku Tysiąca Twarzy. Ivo Wieretienow, Francesca Delacroix oraz Bartholomew Sefires znaleźli się w samym sercu negocjacji z buntownikami; niewolnicy, którzy zrzucili kajdany, byli o krok od rzucenia się do gardeł kupczących nimi bogaczy, a próbował powstrzymać ich od tego drobny oddział straży miejskiej. Rozlew krwi wydawał się nieunikniony, zwłaszcza gdy Francesca odpowiedziała magicznym atakiem na nieprzyjemny zwrot jednego z kupców, a Bartholomew wybrał deprecjonowanie niewolników jako strategię retoryczną. Ivo jednak wzniósł się na wyżyny swoich zdolności oratorskich i przekonał niewolników do odpuszczenia sporu i dołączenia do walczących, obiecując im wolność. Maski zostały zrzucone i kapłani stojący za podjudzaniem niewolnego tłumu przemienili się w śluzowe potwory, a główny prowokator zaczął uciekać. W trakcie gdy Bartholomew i Francesca starli się z kultystami, Ivo dopadł Mithrala*, jednego z głównych kapłanów Kultu Końca w Porto de Ouro. Po wymianie ciosów i czarów, obaj mężczyźni dotarli do granic swojej wytrzymałości. Mithral* postanowił użyć rytualnego sztyletu do transformacji w krwistą abominację, a Ivo nie utrzymał na wodzy swojej bestii i przybrał bojową formę Wilkołaka. Francesca, by pomóc Wieretienowowi, wzmocniła go zaklęciem. Po kolejnej wymianie ciosów, abominacja w końcu została rozerwana przez szpony Wilkołaka, który jednak ledwo dysząc padł zemdlony na ziemię. Życie uratował mu Dziesięć Języków*, który pojawił się na Rynku za sprawą decyzji pałacowych. Ostatecznie wszyscy kapłani zostali pokonani, a Bartholomew uleczył w pełni Ivo i wszyscy ruszyli w kierunku placu pałacowego, by wspomóc walczących.
Na placu do walki dołączyli byli niewolnicy z imieniem Ivo Wyzwoliciela na ustach, oddziały Imperium stacjonujące w Porto de Ouro prowadzone przez agenta Christophera Forsta*, przestępcy z trzech gangów natejskich ściągnięci do walki przez Césarię, Zecę i Nestan-Darejan, a także Czarne Włócznie na rozkaz z pałacu. Ci ostatni przebiegli przez prowizoryczny pomost, który za sprawą decyzji Nainy i Noeliah powstał z martwych ciał natejskich wojowników, a wzniesiony magią Francesci nad wzbierającą Liberdad. Dzięki wsparciu nadciągającemu ze wszystkich części miasta oraz brawurowej akcji Xirys i Zeci, które wspięły się na Behemota i atakowały jego słaby punkt na kręgosłupie, celnym strzałom z pistoletów Césarii, epickim trafieniom Waldo tańczącego przed potworem, potężnym pnączom wyczarowywanym przez Vuyseymusa, świetlistej magii Matyldy, lodowym pociskom i rojowi czerwi nasłanych przez bruxę Nestan-Darejan — demoniczny przeciwnik został pchnięty na skraj wytrzymałości. Ostateczne uderzenie należało do Artema i Matyldy, którzy połączyli siły i uderzyli w płonące płuca Behemota wodą z samej Liberdad, gasząc zagrożenie. Niestety, Generała Abilio* nie udało się już uratować — zmiażdżony w łapie monstrum dokonał swojego żywota.
W końcowym starciu zaczęło dochodzić do szalonych zjawisk. Czas to przyspieszał, to spowalniał, aż zaczął zrywami się cofać. Mroczne chmury zebrane nad miastem na krwistoczerwonym niebie zaczęły wirować, aż rozpierzchły się, odsłaniając wschód słońca.. Broń nie leżała już tak samo w dłoni, a magia nie chciała dać się splatać w znane węzły zaklęć. Wszyscy doznali gwałtownego osłabienia, włącznie z atakującymi hordami, które zdezorientowane wycofały się poza mury. Porto de Ouro zostało ocalone — miało się jednak dopiero okazać jakim kosztem.
*NPC
Opowieść — Wątek Wiodący
MG prowadzący: Dymitri [17]
Dymitri [17]
Salvador [61]