10 Axumela (czerwca) 1375 roku
Trakt między wsią Doftot a Talkensburgiem — kanton talkensburski, Ostwald
Zdawałoby się, że ochrona transportu towarów tak codziennych, jak pęta kiełbasy i beczki pospolitego lagera, nie będzie pretekstem do żadnych przygód czy wrażeń — a jednak stało się inaczej.
Towar został formalnie zakupiony od sołtysa Doftot, wsi w pobliżu Wielkiej Latarni, Hugona van Monda, przez kwatermistrzynię organizacji „Młoty”: Coraline Körte. Wynajęto woźnicę z lokalnego talkensburskiego cechu, niejakiego Brunona, zaś ochroną i załadunkiem mieli zająć się kandydaci do kompanii: Morrigan Valente, May Valente oraz László. Początkowo nic nie zapowiadało kłopotów. Bez problemów dotarli do Doftot, odebrali towar i posłuchali lokalnych plotek oraz wieści o planowanym święcie Godów Talona. Nie minęło wiele czasu, nim wyruszyli w drogę powrotną.
Bruno częstował najemników alkoholem, ci jednak zachowali profesjonalizm i odmówili. Zapewne w tamtym momencie nie wiedzieli jeszcze, że był to element podstępu.
W pewnym sensie zostawienie ciężkiej kłody w poprzek traktu jest klarownym… klasykiem. Gdy wbiegli na nią mężczyźni w maskach, wszystko stało się jasne, bez słów. Te jednak padły; herszt bandytów krzyknął: „Złazić z wozu i ręce z dala od broni, to nikomu nic się nie stanie!”. Ku jego zaskoczeniu… najemnicy nie byli zbyt skorzy do wypełnienia rozkazu.
Starcie należało do raczej krwawych. Helbert nie czekał na reakcję zbójów. Zaszarżował na nich, od razu tratując lidera. Mężczyzna zmarł na miejscu. Mimo że momentalnie z lasu posypały się strzały, najemnicy stawili czynny opór. Morrigan, chociaż ugodzona strzałą, ciskała we wrogów zaklęciami, podobnie starała się czynić May (acz z wyraźnie gorszym efektem), zaś László wbiegł między drzewa uzbrojony w noże, aby dopaść łuczników. Ostatecznie, trzech z napastników padło martwych, a trzech uciekło na widok śmierci towarzyszy. Sami byli już ranni; uznali, że w dalszej walce nie mają żadnych szans.
W trakcie zamieszania okazało się, że woźnica stoi po stronie bandytów, a nawet dał im cynk o przewozie zapasów. Gdy zaczęła się walka, sam dźgnął Morrigan nożem, próbując wesprzeć napad. Zadarł jednak z niewłaściwą osobą; kapłanka niemal natychmiast odwdzięczyła się zaklęciem, paraliżując napastnika. Unieruchomiony pozostał aż do końca potyczki. Nim odzyskał czucie, było już po wszystkim, a on sam związany. Będąc na wyraźnie przegranej pozycji, spróbował wyjaśnić najemnikom, co właściwie miało tutaj miejsce. Powiedział, że lokalny „władyka”, sołtys van Mond, prowadzi interesy w sposób, który daje zysk tylko jemu i jego poplecznikom, zaś mieszkańcy sąsiednich osad, pominięci w układzie, coraz częściej cierpią biedę, a nawet głodują. Ofiarą procederu stali się także wieśniacy ze Schwimmbadu, rodzinnej miejscowości bandytów. Napad był więc motywowany ubóstwem oraz pragnieniem zemsty na Hugonie. Bruno stwierdził, że nikomu nie miała stać się krzywda: stawiał na przewagę liczebną własnych ludzi i poślednią jakość przewożonych dóbr, niewartych ryzykowania życiem.
Widać było, że powyższe słowa trafiły do Helberta, Morrigan oraz Lászla, ale to wzmianka furmana o stryczku, który niechybnie czekałby go w mieście, sprawiła, że okazali mu łaskę. Świat wydał się rekrutom Młotów dość bezlitosny i okrutny, by jeszcze mieli dokładać się do śmierci człowieka, który na czyn przestępczy porwał się z desperacji. Stary, siwy mężczyzna zbiegł w przydrożne krzaki i prędko zniknął za zakrętem. Nikt nie ruszył za nim w pogoń. Coś jednak obstawie wozu ciągniętego przez wieprza podpowiadało, że to nie ostatnie spotkanie z Brunonem.
W Talkensburgu towar oddano w ręce Coraline Körte, kwatermistrzyni Młotów. Helbert zrelacjonował wydarzenia. Strata jednej beczki piwa — a ściślej, jednej trzeciej antałka — okazała się dla kobiety niewielkim problemem. Bardziej zmartwiła się ranami Morrigan, dlatego z ulgą przyjęła wieść, że te opatrzono i życiu kapłanki nic już nie zagraża. Kwatermistrzyni zarekomendowała ją na stanowisko Tossa, a młodego Lászla na Landsknechta — pomimo tego, że w opinii Coraline nie pasował do oddziałów liniowych. Dlatego zaproponowała wzięcie chłopaka pod skrzydła którejś z dowódców zwiadu: Cassey albo niedawno zatrudnionej Gwîn. Ostateczna decyzja należała do Obersta kompanii, Legalta Wachtera.
May z kolei stwierdziła, że robota najemniczki wojskowej nie jest dla niej. Coraline nie kwestionowała tej decyzji i całkowicie szczerze życzyła dziewczynie powodzenia w szukaniu własnej drogi.
Z pozoru prosta misja okazała się prawdziwym sprawdzianem dla świeżego narybku Młotów, jak również okazją do zdobycia wiedzy na temat osady Doftot i sąsiadującej z nią Wielkiej Latarni. Zarówno rekruci, jak i patronujący im, starszy weteran będą długo pamiętać o tamtych wydarzeniach.
*NPC
Opowieść - Wątek Dodatkowy
MG prowadzący: Ithildin [35]
Ithildin [35]
Trix [1986]