9 Rasbera (kwietnia) 1375 roku
polana przy Jeziorze Kobaltowym, na południe od miasta Vipera, Księstwo Clana, Zjednoczone Amarth
Jednym z najważniejszych świąt w Amarth jest coroczny Dzień Gryfa, ustanowiony w I r. n.e. na pamiątkę odrodzenia po Wielkiej Destabilizacji Magii. Obchody przypadają na pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Luminusa, kiedy rozpoczyna się wyląg gryfich piskląt. Gryf, symbol Zjednoczonego Amarth, reprezentuje siłę, witalność i potęgę. Czas wyklucia gryfiąt jest metaforą oczekiwania na nowe życie, rozkwit, wiosnę. Świętowanie ma bardzo radosny charakter. Obejmuje biesiady przy ogniskach, śpiewy, tańce oraz zawody w puszczaniu latawców — koniecznie w kształcie lub z wizerunkiem gryfa. Tradycją jest wręczanie bliskim upominków oraz słodkości ukrytych wewnątrz skorupek jaj, zazwyczaj oryginalnie udekorowanych. Najbogatsi używają skorupek jaj gryfich, pozostali gęsich, kaczych lub kurzych. W domach i oberżach serwuje się specjalne, świąteczne potrawy — każdy region ma własne. Lokalną odmianę Dnia Gryfa celebruje się również na Małej Vanthii.
Tego roku Namiestniczka Księstwa Clany, księżna Dalia Al-Hiddad*, wraz z małżonkiem Jaremą z rodu Sof’Er* oraz pozostałymi członkami rodu, postanowiła zorganizować festyn, jakiego dotąd nie widziano. W malowniczej dolinie, nad brzegiem Jeziora Kobaltowego, na południe od stolicy księstwa wzniesiono niewielką, ale pełną przepychu osadę festynową, która miała gościć przybyłych ze wszystkich stron świata. Słynące z przepięknych nadmorskich miejscowości, Doliny Winnic i wspaniałych trunków, Księstwo Clana miało w Dniu Gryfa stać się świątynią muzyki i zabawy. Każdy chętny zyskał okazję poznać jej egzotyczny klimat.
Na tymczasową osadę festynową złożyło się mnóstwo barwnych namiotów i straganów, a drewniane konstrukcje przyozdobiono błękitnymi flagami z wizerunkiem gryfa. Teren podzielono na strefy: rozrywkową, gastronomiczną i handlową. W punktach z jedzeniem nie zabrakło miejscowych przysmaków, w tym lokalnych trunków. Pośrodku centralnego placu ustawiono podest dla artystów. Scenę z solidnego drewna przybrano girlandami i kolorowymi wstążkami. Od słońca chronił występujących jedwabny baldachim, rozpięty między kolumnami oplecionymi bluszczem. Widzowie zaś mogli usiąść na rzeźbionych ławkach i wygodnych poduszkach. Organizator zadbał o sprawne przemieszczanie się, oznakowując teren kierunkowskazami. Goście mogli wziąć udział w konkursach, skorzystać z rozmaitych usług — np. ozdabiania wydmuszek — czy zakupić podarki dla bliskich: ceramikę, pamiątki, oryginalną biżuterię, tkaniny bądź ręcznie malowane zabawki. W najbardziej widocznym miejscu ustawiono budkę z losami na loterię fantową.
Na obchody Dnia Gryfa zjechali się mieszkańcy Vipery i okolicznych osad, przedstawiciele organizacji z całego kraju, a także goście z dalekich stron świata. W gronie celebrujących znalazła się rodzina Verrno z Amarth, reprezentowana przez Adrię, Decima, Leifa oraz Talię. Obecni byli również Alena, Eyva i Zastian Nixsagasowie, Earie i Mòr z rodziny MacTeagan, Borg Cairndow i Lameth v’Zillah. Z południowego, mroźnego Dionestu przybyli przedstawiciele Górskiej Ferajny: Dril’taera z rodu Wolveridge, Callisto Axarinas, Vilkas Hrafn, Jazon, Orion i Bloodeon Rageson. Całkiem dużą grupę świętujących stanowiły Elfy, a wśród nich: Ithildin, Lyall Ceorah, Arinya i Nyare Ethuil oraz Felsa. Z Ostwaldu dotarło wojownicze rodzeństwo: Xirys i Legalt Wachter, a z Natei Rodriguezowie: Sofia, Salvador i Waldo. W świętujący tłum wmieszali się przybysze o najróżniejszych, niekiedy egzotycznych imionach: Anomander, Esnu, Venali, Lar Deargadh, Nadya, Zia, Cassius d’Artois i Azkres.
Główną atrakcją festynu były zawody strzeleckie, do których zgłosili się: Dril’taera Wolveridge, Felsa, Sofia Rodriguez oraz Salvador Rodriguez. Bezdyskusyjnie zwyciężyła Felsa ze swoim sokolim wzrokiem, odziedziczonym po matce. Nie dała konkurentom żadnych szans. Strzała trafiła ruchomego tarczowego króliczka prosto w szyję, wbijając się mocno w drewno. Kolejny grot utkwił idealnie w samym centrum tarczy, tam gdzie prawdziwe zwierzę posiadałoby serce, a ostatni — wbił się tuż obok. Drugie miejsce zajęła Dril’taera, która wcelowała trzykrotnie, lecz ze średnim skutkiem. Pierwszy strzał był udany, ale następny ledwo sięgnął granicy tarczy. Trzeci wyszedł tylko poprawnie, chociaż zapewnił cenne punkty. Nie był to dobry dzień dla Dzierżącej Łuk; poczuła, że zawiodła zarówno samą siebie, jak i wspierających ją obserwatorów, a przede wszystkim młodą Talię, swoją przyszłą uczennicę, która mimo to nie zrezygnowała z nauk u Dril’taery. W dowód zaufania mistrzyni przekazała jej wygrany kosz słodkości. Najniższy stopień na podium przypadł Sofii Rodriguez. Jej pierwsza strzała utkwiła w czubku ucha królika, daleko od środka, druga — we włosku na ogonku, trzecia zaś... w niebycie, bowiem szlachcianka tak napięła łuk, że cięciwa pękła! Iście natejski temperament! Jej starszy brat, Salvador, nie wydawał się zrażony ostatnim, czwartym miejscem. Wiele wskazywało na to, że grał na korzyść Sofii. Za pierwszym razem sięgnął tarczy, ale rozminął się z króliczkiem, później posłał grot w trawę, decydujący strzał natomiast dał mu niewiele punktów. Sofia wygrała zakład z bratem, który w razie porażki miał zafundować siostrze kolację na samym krańcu świata. Uczestników hojnie nagrodzono. Felsa zdobyła nagrodę główną: złoty medal i wisior z dwóch gatunków złota, z łezkami ametystu w kształcie króliczej łapki. Dril’taera wywalczyła srebro, a Sofia — brąz. Każdy z uczestników otrzymał kosz podarunkowy, pełen słodyczy i owoców. Salvadora doceniono za udział, wręczając mu błękitną wstęgę z podziękowaniami. Ostatecznie, żaden uczestnik zmagań nie opuścił festynu z pustymi rękoma.
Konkurencja biegu z jajkiem na łyżce przez tor przeszkód była najzabawniejsza ze wszystkich. Do tego nietypowego starcia zgłosili się: Mòr MacTeagan, Tancerz Ostrzy — Anomander, Xirys Wachter oraz Venali. Widzowie dopingowali swoich faworytów na każdym odcinku, zachęcając, by się nie poddawali. A nie było lekko. Pierwszy etap przebiegał na trawie, co nie oznaczało, że będzie łatwo biec z nietypowym „ładunkiem”. Na prowadzenie wysunęła się Venali z żółtym jajkiem, za nią uplasował się Anomander z fioletowym jajkiem, dalej Mòr z czerwonym jajkiem, a na szarym końcu lekko już podchmielona Xirys z jajkiem zielonym jak wiosna. Na kolejnym etapie trzeba było pokonać piaszczyste, specjalnie uformowane podłoże. Zdradziecki piach przetasował karty. Prowadzić zaczął Anomander, natomiast jajko Venali spadło z łyżki i roztrzaskało się. Dla zawodniczki był to koniec zmagań. Żeby ścigać się dalej, musiałaby wrócić na linię startu, wziąć nowe jajko i rozpocząć od zera, ale poddała się. Mòr zyskała drugą pozycję. Xirys, nadal ostatnia, brnęła przez piasek powoli i ostrożnie. Zbyt wolno, by marzyć o medalu. Musiała przyspieszyć i zaryzykować. Trzeci etap był mokry. Rów z wodą, błoto, beczki i gałęzie — wszystko to mogło jeszcze przynieść niespodzianki. Anomander jednak nie dał sobie wyrwać zwycięstwa. Zwinny i szybki, przerwał błękitną wstęgę, zostając królem jaj! Mòr spadło jajko, ale uśmiechem losu się nie zbiło. Tyle że ten moment wykorzystała bezlitośnie Ruda Walkiria: Xirys. Przegoniła rywalkę, by ostatecznie zająć drugie miejsce. Biegaczy należycie uhonorowano. Anomander otrzymał szklaną szkatułkę w kształcie gryfiego jaja, inkrustowaną złotem, wypełnioną po brzegi wyborowymi słodyczami, które ułożono na złotych kuleczkach o wartości blisko kilkuset krabów. Xirys i Mòr dostały drewniane puzdereczka pełne czekoladek i po bukiecie błękitnych kwiatów. Nie zapomniano i o Venali, której nie dopisało szczęście. Dziewczynie wręczono pamiątkową szarfę oraz bukiet kwiatów w odcieniach intensywnej czerwieni.
Ku radości nie tylko najmłodszych, w Dniu Gryfa puszcza się latawce. Do zawodów w tej sztuce zgłosili się: Vilkas Hrafn, Waldo Rodriguez, Decim Verrno, pasierbica Decima — Talia, Eyva Nixsagas oraz Zastian Nixsagas. Nad błoniami opodal festynowej osady pojawiły się barwne, papierowe konstrukcje, podobne do baśniowych ptaków. Szybko się okazało, że sterowanie nimi wymaga trochę wiedzy praktycznej, a także sporo szczęścia. Vilkasowi zabrakło tego ostatniego — latawiec wzniósł się w powietrze, zakręcił młynka raz, drugi, trzeci, po czym obniżył lot i uderzył w murawę. Latawiec Walda wzbił się dość wysoko, by przynieść zwycięstwo, lecz silniejszy podmuch strącił go na ziemię. Talia nie miała żadnych problemów — jej papierowy ptak zataczał kręgi coraz wyżej, ciesząc oczy widzów. Decim okazał się największym przegranym, bo przybrana córka nie dała mu najmniejszych szans. Dodatkowo miał pecha, gdy pikujący latawiec Rodrigueza zahaczył o jego sznurek, ściągając cacko Decima na polanę. Eyvie trudno było utrzymać „ptaszka” na uwięzi: wiatr szarpał nim zdecydowanie za mocno. Sznurek wysunął się jej z dłoni, a latawiec po chwili wylądował na trawie. Zastianowi udało się okiełznać żywioł. Utrzymał swój obiekt wysoko w powietrzu, podobnie jak Talia, stąd decyzja sędziego o przyznaniu obojgu pierwszego miejsca ex aequo. W dłonie Nixsagasa powędrowała ciężka, miedziana statuetka gryfa. W ręce Talii zaś — kolorowy, zawieszony na srebrnym łańcuszku, szklany medalion w kształcie gryfiego jaja. Po rozdaniu nagród zarządca festiwalu ogłosił rozpoczęcie loterii, długo wyczekiwanej przez znaczną część gości.
Jedna z głównych atrakcji festynu; wzbudziła ogromne zainteresowanie. Sprzedawca z pewnością zapamiętał Talię, która chciała kupić losy dla całej licznej rodziny. Zasady jednak były nieubłagane: tylko trzy losy na osobę i tylko dla osób będących na miejscu. Gdy wszystkie konkursy już się zakończyły, rozpoczęto zabawę. Fortuna uśmiechnęła się do czworga szczęśliwców. Vilkas Hrafn stał się posiadaczem pięknego sztyletu ze szkarłatnym okiem, wprawionym w rękojeść z gryfim łbem. Filigranowa biżuteria — misterne kolczyki w kształcie piór i ciężki wisior przedstawiający gryfa — trafiła do rąk Lyall Ceorah. Ostatni fant rzeczowy wylosował Ithildin, który otrzymał duży kosz pełen słodyczy: cukrowych motyli, pralin, orzechów w miodzie i innych frykasów. Główna, pieniężna nagroda: milion miedzianych krabów, przypadła pannie Lar Deargadh! Życzeniem szczęśliwej zwyciężczyni było, aby wygraną przekazać na rzecz dzieci z najuboższych rodzin Vipery. Prośbę uszanowano.
Niektóre osoby będące na festynie zainspirowały się konkursami i same utworzyły własne zawody. Do nietypowego trójboju stanęli Bloodeon Rageson i Xirys Wachter, obydwoje solidnej postury. Ich znajomość zaczęła się dość oryginalnie, bo od zepchnięcia Bloodeona z drewnianego pomostu w toń Jeziora Kobaltowego. Te końskie zaloty wyzwoliły iskrę nie do bijatyki, a do wyścigu pływackiego, który zaproponował niedoszły topielec. Xirys podjęła się wyzwania i wyszła z niego zwycięsko. Rageson nie narzekał mocno na przegraną, bo co się naoglądał nóg Xirys, to jego. Natomiast w drugiej konkurencji — siłowania na ręce — Wachterówna musiała ustąpić pola przeciwnikowi. Mimo muskularnej sylwetki, poległa pod naporem męskiej siły. Trzecia dyscyplina okazała się dość nietypowa, bowiem stoczono pojedynek na... kciuki! Tu zdecydowanie zwyciężyła Xirys. W osiągnięciu wygranej nie przeszkodził jej nawet... namiętny pocałunek rywala, mocno już podchmielonego. Sławna czempionka z Ostwaldu wygrała cały trójbój, a w ramach nagrody miała wykorzystać kulinarny talent Bloodeona: konkurent zobowiązał się gotować na szlaku podczas najbliższej wspólnej podróży.
- Adria Verrno zdradziła Dril’taerze, że jest przy nadziei i Wolveridge zostanie „ciotką”, co spowodowało wybuch radości u herszt Górskiej Ferajny. W tej sytuacji nie powinien dziwić wilczy apetyt pani Verrno — zjadła chyba najwięcej ze wszystkich uczestników festynu!
- Alena Nixsagas poznała Salvadora Rodrigueza oraz próbowała okraść Anomandera, ale bezskutecznie. Udało jej się za to skłonić mężczyznę do... pokazu pompek.
- Bard Ithildin spędził czas na festynie w towarzystwie Elfki Lyall, zabawiając ją pieśnią i rozmową.
- Callisto Axarinas wykazała się inicjatywą i dołączyła do grupy grajków, aby uraczyć gości pięknym głosem. Muzykantom było to na rękę, bo dobry śpiew mógł tylko uatrakcyjnić festyn. W duecie z Callisto wystąpił także bard Ithildin, który zagrał na swojej lutni „Sreang Nathraichean” w akompaniamencie fletów, rogów i dud. Okazało się, że oprócz rzewnych pieśni zna wiele wesołych nutek, pełnych życia.
- Cassius d’Artois był w szoku, że po raz pierwszy w życiu nie spóźnił się na wydarzenie. Zrobił nawet zakupy!
- Dril’taera poznała Legalta Wachtera, Obersta Młotów Ostwaldu, jego siostrę Xirys oraz półelfkę Felsę.
- Dril’taera poznała Talię Verrno i postanowiła szkolić ją w strzelectwie.
- Elfich kuzynów, Arinyę oraz Nyare, pochłonęła rozmowa z Nadyą. Nie przeszkodziło im to częstować się trunkami, zakupić pamiątkę, losy na loterię czy przyglądać się zawodom strzeleckim z dużą dozą krytyki wobec widowiska.
- Furorę zrobiły napitki: lemoniada z natejskich cytryn i sok z malin. Nie mogło zabraknąć alkoholu: wina, wódki, miodów, nalewek i piwa. Koneserem tego ostatniego był z pewnością Bloodeon, który udział w festynie zwieńczył drzemką pod stołem.
- Legalt Wachter poznał Bloodeona. Sędziował konkurencje w trójboju, który wymyślił Rageson. Bawił się też w adwokata diabła, kiedy przyszło mu bronić swojej siostry, Xirys, kiedy ta została pojmana przez strażników.
- Maji Wody Esnu oraz Maji Ognia Jazon zdecydowanie spodobali się sobie. Byli praktycznie nierozłączni i zapatrzeni w siebie nawzajem. Jazon miał okazję po raz pierwszy ujrzeć „Błękitkę” pełną dziewczęcego wdzięku, bez aury smutku i przygnębienia. Ich wspólny, niski lot, chociaż krótki, był na pewno atrakcją dla gawiedzi. Ta szybko przezwała Maji „zakochaną parą”. Zauroczeniu — jeśli faktycznie miało miejsce — towarzyszyły szczęście i beztroska.
- Nie obyło się bez incydentu. Sprowokowana przez Anomandera („Panienka musi jeszcze nabrać wprawy w obchodzeniu się z jajkami”), Xirys chciała go spoliczkować, ale była nietrzeźwa i zupełnie chybiła. Na pomoc mężczyźnie ruszyła Venali, zamierzając wyrwać z podestu deskę i uderzyć nią Wachterównę w głowę. Nie zdążyła; całą trójkę zgarnęła straż festynu. I Tancerz Ostrzy, i Ostwaldka stwierdzili, że nic się nie stało, nie chcąc podpaść strażnikom, musieli jednak się tłumaczyć. Swojej siostry dzielnie bronił Legalt. Ostatecznie, rozrabiający dostali tylko pouczenie.
- Orion postanowił, że niczego głupiego na festynie nie zrobi i słowa dotrzymał.
- Venali zrozumiała, kim jest — postanowiła ujawnić się jako kobieta. Zdradziła Eyvie, że miała problemy z własną tożsamością. Wyznanie zostało przyjęte przez pannę Nixsagas pozytywnie i z dużą dozą empatii, bo nie zabrakło przytulenia i słów wsparcia. W ten sposób Venali pozbyła się brzemienia tajemnicy. Również Zastian został zwolniony z dochowania tejże.
- Vilkas Hrafn wręczył Dril’taerze Wolveridge zaproszenie do swojej siedziby na ważną uroczystość mianowania go głową rodu Hrafn.
- Xirys miała przyjemność poznać Felsę.
- Zainteresowaniem cieszyły się słodkości. Karmelizowane owoce, toffi i orzechy w miodzie schodziły jak na pniu.
- Zastian Nixsagas przez większość festynu polował na gryfie jaja, które chciał podarować swojej najbliższej rodzinie — kuzynostwu — do zrobienia prezentów. Z łowów po straganach wrócił bogatszy o pięć całych jaj, czyli dziesięć połówek. Zapłacił za nie majątek, ale było warto!
- Zia spędziła czas z Lamethem v’Zillah, a Lar z Borgiem Cairndow. Obaj panowie uraczyli swoje towarzyszki jadłem i przednim trunkiem, a także opowieścią o genezie Dnia Gryfa. Dodatkowo Borg dwukrotnie zaproponował zakład, w którym nagrodą były całusy. Niestety, jedynie w policzek.
Zabawa trwała aż do zmierzchu. Pierwsze gwiazdy pojawiły się na firmamencie, kiedy goście, zmęczeni, lecz szczęśliwi, zaczęli rozchodzić się do domów. Osada z wolna opustoszała, chociaż radosny śmiech jeszcze całą noc słychać było w mieście.
Opowieść — Wątek Dodatkowy
MG prowadzący: Gawain Cairndow [20]
Dril’taera [9]
Trix [1986]