25 Raspbera (kwietnia) 1376
Porto de Ouro, Natea
Najpierw były listy. Wymienili ich kilka, przedstawili swoje za i przeciw, ale finalnie — uznali, że wszystko i tak będą musieli dogadać twarzą w twarz. W tym celu Aurelia Delacroix udała się do Porto de Ouro, aby podjąć te rozmowy z przedstawicielem rodu Valente, Percyvallusem.
A skąd ludzie dowiedzieli się o całym tym zajściu? Ano od jednego z pracowników, któremu udało się sporo podsłuchać. Jednak nawet mimo tego tymi „pikantnymi” szczegółami podzielił się dopiero, kiedy wszystko, co się wydarzyło, zostało podane do oficjalnej informacji.
Od samego przybycia kobieta zauważyła, że faktoria, do której została zawieziona karocą, była wyremontowana i odnowiona, a ona sama została przywitana przez elegancko ubranego sługę, który skierował ją przed oblicze swojego kierownika.
Podjęto negocjacje, przerzucano się możliwościami — które z każdym krokiem coraz bardziej zbliżały się ku jednemu jedynemu rozwiązaniu.
Ślub.
I to nie byle jaki! Jedna z Wiedźm Założycielek Loży Czarownic, sama Francesca Delacroix, miała wziąć za męża Percyvallusa Valente. Ustalono więc datę spotkania obydwojga, aby się poznali i mogli raz jeszcze odbyć całą rozmowę — tym razem we troje.
Doszło jednak do pewnych komplikacji.
Aurelia faktycznie zaprosiła Franceskę do posiadłości Valente, żeby omówić z nią całą sytuację — czyli wszystko zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami.
Nie przekazała jej jednak, że takie ustalenia były.
Postawiona pod ścianą Wiedźma próbowała się bronić, używając wszelkich argumentów, aby mężczyznę od ślubu odwieść. Przyznała się nawet, że jest w ciąży (nie podając do wiadomości, kto jest ojcem). Oczywiście wzbudziło to niezbyt przyjemną reakcję Aurelii, ale spotkało się jedynie z chłodną akceptacją po stronie Percyvallusa.
Franceska wyraziłą wątpliwości, czy mężczyzna zaakceptuje nie swoje dziecko i nada mu rodowe nazwisko, jednak zostały one rozwiane przez kontrargument — aby wyrównać niesprawiedliwość, ona również urodzi mu potomka. Jako jednego z argumentów użył wieku, w jakim byli oni sami, a także Lucrezia i Gerard — co raczej nie komponowało się z aktywnym towarzystwem w dziecięcych zabawach i przygodach.
Podczas ich dyskusji na temat potencjalnych rozwiązań (zamiast swatania Franceski) do pomieszczenia weszły dwie osoby. Pierwszą z nich była Jaszelitka pod służbą seniora Valente, Katia Bellot. Poinformowała ona mężczyznę o opóźnieniu jednego z kontrahentów, a następnie pozostała u jego boku do samego zakończenia spotkania.
Drugą osobą była córka Percyvallusa — Lucrezia. Ta, wiedziona czystą ciekawością, pod pretekstem zagubionej książki również przybyła do pokoju gościnnego.
Niedługo po przybyciu dwójki nowych osób Aurelia przeprosiła obecnych i wyszła złapać nieco świeżego powietrza. Sytuacja musiała być przytłaczająca, szczególnie kiedy ktoś był już starszą osobą.
Dołączyła do niej Lucrezia, a następnie podjęły rozmowę na temat Akademii Magicznej, jako że Delacroix miała swoje lata jako wykładowczyni, a młoda Valente — uczęszczała do takowej.
Francesca podczas pojawienia się córki swego przyszłego męża zauważyła znaczną zmianę charakteru mężczyzny, kiedy ten zwracał się do dziewczyny — pozwoliło to nieco zmiękczyć jej serce, wskazując na jego empatię względem własnych dzieci. Mimo to zasugerowała związanie Lucrezii z Gerardem, jej synem.
Spotkało się to ze stanowczą odmową Valente, a także doprowadziło do wręcz wojny na argumenty, gdzie jedna strona atakowała drugą. Przerzucali się powodami, sugestiami i faktami. Mimo że Wiedźma dzielnie się broniła, powoli zaczęła uginać się pod naporem przytłoczenia całą sytuacją, finalnie wyrażając wstępną zgodę na swoje zamążpójście.
Poinformowała również profesora, że jeśli do ślubu dojdzie, to odbędzie się on tylko i wyłącznie na jej warunkach, nie omieszkała tu wytknąć stylu ubierania się Valente, sugerując wizytę u Amadiego Ikenny. Jednym z warunków miała być również rozmowa Percyvallusa z jej synem, Gerardem, i przekonanie go, aby wyraził zgodę i dał im swoje błogosławieństwo.
Poprosiła również o dwa dni na podjęcie decyzji, a Valente na wszystkie te warunki się zgodził.
Kiedy kobieta postanowiła opuścić pozostałą w pomieszczeniu dwójkę, mężczyzna wyznał, iż zrobiła na nim ogromne wrażenie. Spotkało się to z dezaprobatą Katii, wyraźnie przedstawiającej swoją niechęć do czarodziejek z Loży, a wręcz nazywającej je rozwiązłymi i anarchistkami, walczącymi z porządkiem świata opartym o działania Inkwizycji.
Spotkało się to z dość chłodnym przyjęciem, jednak jak sam Percyvallus zaznaczył — słyszał te plotki, wiedział o nich, ale znając potęgę magiń z tej organizacji, podjął stosowne ryzyko i wyszedł z propozycją współpracy obu rodów, która miała finalnie zakończyć się ślubem.
Opowieść - Wątek Dodatkowy
Gracz prowadzący: Percyvallus [699]
Percyvallus [699]
Ines Bolea [113]