6 Rasbera (kwietnia) 1375 roku
Casa de Montanha, rezydencja znajdująca się na północ od Porto de Ouro
6 Rasbera roku 1375 będzie dla mieszkańców Casa de Montanha dniem pamiętnym. Tego bowiem dnia pod patronatem Cichych Wspólników odbyła się we wspomnianej posiadłości Wielka Licytacja, z której ogromna suma złota została przekazana na odbudowę terenów zniszczonych podczas najazdów hord w Natei, a także na bezpośrednią pomoc mieszkańcom, którzy podczas tych walk ucierpieli. Przedmiot Wielkiej Licytacji był dość niecodzienny, bowiem licytowano najznamienitszych męskich przedstawicieli największej natejskiej organizacji.
Wśród oliwnych drzew, pośrodku zdziczałego sadu, zebrały się osoby zarówno możne i rozpoznawalne, jak i zwykła gawiedź. Oficjalna część wydarzenia rozpoczęła się od krótkiego nakreślenia celu, dla którego wszyscy się tu zebrali, oraz oczywistego powitania gości.
Pierwszym licytowanym był Melwath. Rudowłosy mężczyzna o bladej karnacji wkroczył na scenę z impetem smoka. Otoczony płomieniami, zasiadł na tronie, pozwalając innym licytować się o jego uwagę, podczas gdy sam niedbale obracał w dłoni czerwoną różę. Sumy pięły się coraz wyżej ku zaskoczeniu Brianny, która stała na straży porządku licytacji.
Do wyścigu o dzień z Melwathem przystąpili: Nadya, Rosa, Nan, Tiliena, Dril’taera, Sofia, a także Zastian oraz Mikkel. Jednak to ten ostatni rzucił najwyższą kwotą, wygrywając licytację zawrotną sumą 220 milionów krabów.
W ramach podziękowania za udział w licytacji, a także dla upamiętnienia wygranej, Mikkel otrzymał drzewko oliwne posadzone w zdobnej donicy.
Po krótkiej przerwie na podeście pojawił się William. Razem z nim weszła gromadka dzieci, a ponad głowami zebranych rozbrzmiała melancholijna pieśń o nadziei na lepsze jutro. Utwór miał okazać się symboliczny, bo jak się okazało, śpiewały go dzieci z okolicznych wiosek, które przez ataki bestii straciły rodziny i domy. W wzruszającym geście podeszły do osób znajdujących się na licytacji i wręczyły im kwietne wianki, które miały na głowach. Podziękowania nie trwały jednak długo, a zaraz po nich znów rozgorzała zacięta walka o dzień z kolejnym Wspólnikiem.
Walkę na kraby podjęli: Zastian, Rosa, Ivo, Deidre, Nadya, Melwath, Evirza, Sofia, Naina oraz Dril’taera. Swego szczęścia próbowała również Rafiss, która, dając się porwać emocjom, usiłowała przebić najwyższą ofertę o worek czosnku. Niestety jej propozycja nie została przyjęta, wynikiem czego zwycięstwo przypadło Dril’taerze. Za dzień z Williamem zaoferowała 250 milionów miedzianych krabów. W ramach wygranej podarowano jej niespodziankę – niezwykły zielnik skrywający tajemnice natejskiej flory.
Kolejnym licytowanym był Ivo. Okaz był to starszy od poprzednich, lecz — jak się miało okazać — tak jak dobre wino starzeje się znakomicie, tak i on w leciwości swej szlachetne nuty oferował. Kobiety poznały się na tym od razu, bo jeszcze nie zdążył się zaprezentować dobrze, a już padła zawrotna kwota 400 milionów, z którą, zdawało się, nikt nie będzie próbował rywalizować. W błędzie jednak byli ci, którzy uważali, że to już koniec licytacji. Po chwili bowiem kwota została podbita do 500 milionów. Było to tym bardziej zdumiewające, że osobą przebijającą była ta sama kobieta — Nadya. Jedynie Lyall próbowała z nią rywalizować. Ostatecznie musiała wycofać się ze swojej oferty, co wykorzystać usiłowała Matylda, która w ostatniej chwili chciała dorzucić 50 milionów krabów do licytacji. Niestety dla niej Brianna była szybsza i aukcja została zamknięta tuż przed rzuceniem przez nią kwoty. Zwyciężczynią stała się Nadya, która w podzięce za swoją hojność otrzymała wisior wykonany z pazura jednej z bestii nękającej okoliczne wioski.
Atmosfera licytacji udzieliła się też gościom, którzy nie brali udziału w podbijaniu sum. Dymitri w przypływie spontaniczności rzucił na podest komplet damskiej bielizny, za to Venali umknęła z licytacji zmieszana.
Choć tempo było zawrotne, a oferowane kwoty sięgać zdawały się nieba, to pęd licytacji nie zwalniał. Ledwie Ivo opuścił podest, a Brianna już witała kolejny przedmiot damskich westchnień. Tym razem pod młotek miał iść Waldo, który z typowym dla siebie temperamentem zdobył uwagę zebranych. Dosiadając wierzchowca, wpadł galopem między drzewa i mieczem rozciął zawieszone na tę okazję piniaty, a deszcz cukierków posypał się między widownię. Jakby tego było mało, gdy tylko natejski ogier wszedł na scenę, zdarł z siebie koszulę, odsłaniając imponujący tors.
Takiej rywalizacji nie spodziewał się nikt. Nadya, Matylda, Naina, Zastian, Rosa, Evirza, Rafiss, Dril’taera, Sofia, Veini oraz Evirza bili się zaciekle o możliwość spędzenia dnia z Waldo, przerzucając się sumami, aż ta zatrzymała się na kwocie 700 milionów! Po raz drugi zwyciężczynią okazała się Dril’taera. Dodatkowo otrzymała ona podziękowanie za udział w licytacji, którym było zaproszenie na walki organizowane na arenie.
Ostatni okaz, który miał być licytowany, nigdy nie dotarł na miejsce. Nie stanowiło to jednak problemu dla Brianny, która miała stałe baczenie na publikę, stojąc na scenie. Szybko zaradziła problemowi, wyciągając spomiędzy tłumu niczego nieświadomego Dymitra. Zaciągając go na scenę, obiecała mu beczkę wina i nim mężczyzna pomyślał o ucieczce, przystąpiła do wychwalania jego osoby, szykując tym samym grunt pod sprzedanie dnia z nim.
Udział w licytacji wzięły: Nadya, Naina, Earie, Brianna, Sofia, Matylda, Veini oraz Rosa. Zaciętą walkę wygrała Matylda, która za sumę 700 mln wykupiła dzień z Dymitrim. W ramach nagrody niespodzianki Matylda otrzymała dwie parki pięknych bażantów złocistych.
Choć Dymitri okazał się ostatnią osobą licytowaną tego dnia, nadal nie był to koniec atrakcji. Drill’taera, jako osoba, która zlicytowała największą sumę ze wszystkich wygranych, otrzymała dodatkowo wyjątkową niespodziankę. Był nią dumny tytuł patrona wioski, na której odbudowę zbierano fundusze, oraz możliwość nadania nazwy tejże wiosce. I tak oto narodziło się imię dla przyszłej osady — Casa de Sol. W centralnym punkcie przyszłego Casa de Sol miała zaś zostać umieszczona symboliczna tablica, upamiętniająca zorganizowane przez Cichych Wspólników wydarzenie.
Miłą niespodzianką było też pojawienie się ofert dobrowolnych darowizn niezwiązanych z licytacją. Wszystkie zostały zebrane z gorącą obietnicą, że zostaną spożytkowane w szczytnym celu. Na szczodrość darczyńców odpowiedzieli skupieni w oddali ludzie. Dziękując za pomoc, dzielili się dobrym słowem i tym, co jeszcze im zostało — domowej roboty przetworami i alkoholami.
Zbiórka obrodziła w kwotę trudną do wyobrażenia. Za łączną sumę 2 577 200 000 stało się możliwym nie tylko odbudowanie wioski, ale też posiadłości Casa de Montanha. Z tej okazji Brianna ogłosiła, że poszukiwany jest zarządca, który obejmie pieczę nad posiadłością, przywróci jej dawny kształt i stworzy nowe miejsca pracy. Na zarządcę Case de Montanha zgłosiła się Rosa, która zyskała poparcie wśród zebranych na licytacji osób.
Casa de Monthana to rezydencja położona na północnych rubieżach Porto de Ouro. Otoczona plantacją oliwek, niegdyś klejnot natejskiego krajobrazu, na jakiś czas straciła swój blask po to tylko, żeby ostatecznie odzyskać go dzięki funduszom zebranym przez Cichego Wspólnika. Poszarzałe ściany odzyskały swoją biel, a popękane ceglastoczerwone dachówki wymieniono na nowe. Po Casa de Montanha znów zaczęli krążyć pracownicy, a jakiś czas później pierwsze skrzynie opuściły bramy plantacji. Tego dnia nawet stary Pedro, który w tym miejscu się wychował, uśmiechnął się pod wąsem.
Mówiąc o Casa de Montanha, nie można pominąć sadu oliwnego, plantacji, dla której to wszystko zostało stworzone, dzięki której istniało. Na środku placu przed domem rosło najstarsze drzewo, które dało wszystkiemu początek — cichy świadek tego, jak Cichy Wspólnik przywrócił świetność temu miejscu, poczynając na pamiętnej licytacji, przez renowację posiadłości, na wznowieniu uprawy oraz eksportu oliwek i oliwy kończąc.
Poza oliwkami produkowano tu także przyprawy i smakowe dodatki, takie jak bazylia, czosnek czy ostre papryczki. Na jednym z nasłonecznionych zboczy stworzony niewielki gaj z drzewami cytrynowymi, postawiono także nową pasiekę.
Plantacja zasłynęła również z tego, że przy jej odbudowie, a później przy prowadzeniu gaju nie pracowali niewolnicy. Do tego celu zatrudniono ludzi z okolicy, co zapewniło mieszkańcom źródło dochodu, a także umożliwiło rozwój tych terenów. Na traktach regularnie pojawiały się wozy dostawcze, a coraz częściej i podróżni.
NPC: Stary Pedro. Mężczyzna był tylko synem ostatniego majordomusa, ale przez lata stał się opiekunem tego miejsca. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że spróbować pozbyć się staruszka to jak usiłować usunąć nośną kolumnę, licząc na to, że dach się nie zawali. Znał wszystkie sekrety zarówno domu, jak i plantacji, wiedział, która deska skrzypi, za którą obluzowaną cegłą schowany jest klucz do piwniczki i którą okiennicę trzeba dodatkowo zabezpieczyć w trakcie burzy. Bez jego wiedzy nic się tu nie działo.
Autor opisu: Rosa [693]
Korekta: Ines Bolea [113]
Gracz prowadzący: Brianna [1565]
Rhianven [115], Verena [2860]
Ines Bolea [113]