10 Axumela (czerwca) 1374 roku, Karczma “Kufel i Kości”, Illtrium, Mała Vanthia
Podczas gdy całe Illtrium zdawało się żyć przygotowaniami do obchodów Oficjalnych Urodzin Oświeconego Księcia*, karczmę Euzebiusza* odwiedził nieoczekiwany gość…
Choć “nieoczekiwany” to zbyt mocno powiedziane - stary Karczmarz bowiem już od dawna wyczekiwał wizyty smoka Harolda. Był też przygotowany: miał zapas malinowych cukierków oraz bardzo ciekawy wynalazek jednego z zaprzyjaźnionych alchemików: maść z rzepy! Alchemik* zaręczał, że będzie miała ona szybsze działanie niż sama rzepa na surowo, karczmarz zaopatrzył się więc w jedno opakowanie na próbę…
Smok Harold - w istocie jeszcze smoczątko mierzące zaledwie sześć metrów długości i osiągające na stojąco wysokość równą połowie tej wartości, nadleciał nad karczmę dokładnie 6 Axumela dość późnym wieczorem. Z opowieści niektórych, co bardziej zbulwersowanych świadków wynikało, że różowe smoczątko wywołało panikę wśród części spacerujących w okolicy dam i dziewcząt z dobrych domów. Inni twierdzili, że przeciwnie: lądujący smoczek stanowił uroczy widok, a opowieści o rzekomej grozie, jaką miałby budzić, były przesadzone. Większość zaś była zdania, że smok nie wydawał się niebezpieczny, jednak ktoś powinien sprawować nad nim kontrolę dla dobra wszystkich mieszkańców wyspy.
Wszystkie te opinie zostały dyskretnie zebrane przez agentów Oświeconego Księcia operujących w cywilu i przedstawione mu w obszernym raporcie. Książę poznał też szczegóły dotyczące nowych osób mogących - poza Euzebiuszem - mieć znaczenie dla młodego smoka… Ale po kolei.
Wszystko zaczęło się 6 Axumela po zmroku. Jak dowiedzieli się tajni książęcy agenci od obsługi karczmy, tego wieczoru w Głównej Sali przybytku przebywali następujący goście: Alva, Allhar Ase, Aurel, Leonora Lerdan i Robert Roll. Wszyscy na widok smoka wydawali się wstrząśnięci; nawet ta twarda sztuka Alva wrzasnęła na widok smoczego pyska wkradającego się do środka przez okno. Z początku jednak uwagę zwracał zwłaszcza Robert Roll, który wydawał się wiedzieć o smoku więcej niż pozostali - to on dał innym sygnał, by zasłonili głowy częściami swego przyodziewku. Janek*, opowiadając o tych zdarzeniach, był szczególnie rozbawiony tym, jak szybko na hasło rzucone przez Rolla Allhanar począł rozdziewać się z kamizelki. Leonora z kolei zamarła, jakby zmieniła się w słup soli. Wyglądało jednak na to, że Harold opacznie rozumie reakcje gości i cieszy się, że udało mu się zwrócić ich uwagę. Jednocześnie (jak twierdził ze znawstwem Janek, któremu wyraźnie odpowiadało to, że ktoś zadaje mu pytania, słucha go z uwagą i pilnie notuje każde jego słowo), smok ewidentnie szukał przede wszystkim Euzebiusza, za którym musiał się stęsknić (choć Janek zupełnie nie wie, dlaczego). Jednakże go nie znalazł - karczmarza nie było na miejscu. Najwyraźniej rozczarowany Harold zaczął w pewnym momencie jakby intensywnie węszyć i wtedy jego uwagę zwrócił wspomniany już Robert Roll. W tym momencie pojawił się Euzebiusz, lecz było już za późno - Harold polizał Rolla po całości! To znaczy po czole. Pan Roll nie wyglądał na zadowolonego. Delikatnie mówiąc!
Karczmarz co sił pobiegł na zaplecze po maść z rzepy, a gdy wrócił, zaaplikował ją na nieco już spuchnięte czoło Rolla. Maść na szczęście zadziałała i Roll został, w ramach zadośćuczynienia za niedogodności, zakwaterowany w najlepszych pokojach karczmy. Poza tym była jeszcze jedna ciekawa rzecz - mianowicie wydawało się, że smok “powiedział coś” po swojemu do Alvy, a ona jakby odpowiedziała mu w jego języku! Dla Janka brzmiało to jak “mi-mi” i “ci-ci”, ale Harold zachował się tak, jakby słowa kobiety sprawiły mu wielką przyjemność. Była też jakaś rozmowa między Ebim a Leonorą o kotach i bigosie albo o Bigosie a także jakieś herezje o niezdrowych cukierkach - Janek nie był pewny i chyba nie miało to dużego znaczenia. W międzyczasie Harold, rozczarowany chyba postawą Euzebiusza, wycofał się z karczmy i gdzieś zniknął, jednak pojawił się dwa dni później i to było dużo, dużo dziwniejsze!
Dwa dni później, jak zeznał Janek, Harold znów pojawił się w karczmie i tym razem wlazł do środka od strony zaplecza. Nim to jednak zrobił, zdołał “na powitanie” polizać po czole Kaśkę*. Janek uznał to za wielce zabawne, ale i niefortunne, bo w obliczu kasieńkowej niedyspozycji sam musiał trochę popracować w karczmie. W Głównej Sali byli wtedy, jeśli dobrze pamięta, Alva, Sofia Rodriguez, Arina de Badlesmere i Aurel. Euzebiusz był znów nieobecny, co okazało się niefortunne dla pani Sofii, którą to Harold upatrzył sobie tym razem. Niewiele dzieliło tę sytuację od katastrofy, gdyż liźnięta przez Harolda Sofia wyraźnie zamierzała w pośpiechu opuścić karczmę. Jankowi udało się ją jednak dogonić i posmarować jej czoło czym prędzej, dzięki czemu nie doszło do kompromitacji ani samej Sofii, ani karczmy - narośl nie zdążyła się bowiem nawet na dobre uwypuklić, gdy już zaczęła znikać pod wpływem maści z rzepy. Janek próbował przy tym przekonać damę, że smocze liźnięcie powoduje jedynie wysypkę, a maść ma temu zapobiegać, lecz nie był pewien czy kobieta w to uwierzyła (niechętnie przyznał, iż obawia się, że może być ona na to zbyt bystra).
Jednak najdziwniejsza rzecz miała się dopiero wydarzyć! Oto bowiem Harold, nasyciwszy swą osobliwą potrzebę lizania czół, już miał opuszczać karczmę… gdy nieoczekiwanie zawołała go Alva. Po co miałaby to robić, Janek nie ma pojęcia. Smok, w każdym razie, najwyraźniej rozpoznał ją z poprzedniej swej wizyty. Janek z detalami opowiedział, a agent księcia skwapliwie zapisał, całą zdumiewającą historię o tym, jak to smoczątko zapałało głęboką przyjaźnią do poznanej niedawno Pani Detektyw.
Otóż Alva zawarła ze smokiem osobliwą umowę - że się z nim pobawi, jeśli on weźmie ją w lot nad Małą Vanthią! Harold nigdy wcześniej (i, jak dotąd, nigdy później) nikogo nie nosił na grzbiecie, tym razem jednak zgodził się z ochotą i wyraźnie był podekscytowany tym pomysłem. W tym samym momencie do karczmy wszedł ktoś jeszcze… Janek opisał tu Ganbaatara, który chciał się nawet przywitać ze smokiem, lecz nie zdążył, bo w tym czasie gad z Panią Detektyw przenieśli się z Głównej Sali na Plac Tynstara. Tam Harold nie tylko pozwolił Alvie wgramolić się na swój grzbiet, ale wręcz pomógł jej się tam wygodnie usadowić! Następnie wziął sporawy rozbieg i… wzbił się w powietrze! Zarówno jego mina, jak i mina Pani Detektyw, wskazywały, że świetnie się bawią. Lot nie trwał jednak długo i nie był zbyt wysoki - okazało się, że smok jest chyba jeszcze zbyt mały - lub za mało wprawiony - by latać z pasażerką. Przelecieli więc kilka razy wzdłuż głównych ulic w tę i z powrotem, po czym wylądowali - wciąż w dobrych nastrojach. Wzbudziło to oczywiście niemałe zdumienie wśród przypadkowych przechodniów, ale Janek wcale Alvie nie zazdrościł, wcale! Agent księcia kiwał głową ze zrozumieniem i zapamiętale notował…
Tego dnia szaleństwa smoka w karczmie miały swoją kulminację! Niewiele brakowało, a wieczór skończyłby się katastrofą… Ale po kolei! No więc tego wieczoru Euzebiusz zaplanował degustację specjalnych drinków z okazji Oficjalnych Urodzin Oświeconego Księcia, których obchody miały w Illtrium ruszać w tym samym czasie. Drinki te wymyślił sam osobiście, zainspirowany przez Kasieńkę, która jakiś czas temu też własne nowe receptury drinków na gościach testowała. Staremu karczmarzowi bardzo zależało na tym, żeby wszystko tego wieczora było w najlepszym porządku, ostatecznie jednak nic nie przebiegło zgodnie z planem.
Euzebiusz znów musiał gdzieś wyjść, zostawiając na posterunku w karczmie Kasię, Janka i groźnego Mata*. Oraz Bigosa*. Kota, znaczy się. Smok zjawił się niemal punktualnie o osiemnastej, jakby go ktoś zamówił. Jednocześnie do Głównej Sali zaczęli przybywać pierwsi goście; byli to kolejno: Rafiss w oparach swej czosnkowej aury (Janek czasem w rozmowach z wtajemniczonymi nazywa ją sarkastycznie “Czosnkową Damą”), Marbh Lokward - elegancka jak zawsze, Tobias Kerganton - znany w okolicy bard - wraz ze swą uroczą żoną Rayanessą, Alia Åse nadąsana jakby bardziej niż zwykle oraz blondwłosa Elfka Pharvephin. Obecność Harolda wywołała wśród nich pewne zainteresowanie, jednak Janek starał się wszystkich przekonać, że smok jest niegroźny i spokojnie mogą skupić się na drinkach. Rafiss nie trzeba było dwa razy powtarzać, za to pani Lokward chyba nie była przekonana, bo drążyła temat smoka. A panna Alia! Tę Janek musiał trochę zbesztać, bo próbując niewprawnie uciszyć Harolda, dziewczyna mogła go tylko rozochocić…!
Z początku wszystko wyglądało dobrze - Harold siedział grzecznie i tylko słał wszystkim przymilne uśmiechy, goście zamawiali drinki, tylko ta pani Lokward trochę za bardzo chciała ciągnąć Janka za język w sprawie smoka, ale nic jej nie zdradził, słowo honoru!
Wtedy pan Tobias postanowił zawołać smoka i poczęstować go malinowymi cukierkami… Janek nie potrafił powiedzieć, czy to sprowokowało gada do późniejszych ekscesów, ale mimo wszystko wolałby, żeby goście nie zaczepiali Harolda. Z drugiej strony, po tym, jak im naopowiadał, że smok jest zupełnie niegroźny, trudno się dziwić, że niektórych ciekawiła perspektywa zawiązania znajomości z gadziną, zwłaszcza że plotki o locie Alvy na smoku rozeszły się już po całym mieście. Harold w każdym razie poczęstował się cukierkami bardzo grzecznie, po czym wycofał się pod szynkwas; Janek sądził więc, że sytuacja jest pod kontrolą.
Jednak w karczmie powoli zaczęło robić się tłoczno, duszno i gorąco... Weszli kolejni goście: pani Fidda Leiberman, pan Artar Calistar, Kiriae Ilras, Noire Oyu, Angus oraz pani detektyw Alva we własnej osobie! Ta ostatnia przywitała się z Haroldem bardzo serdecznie i widać było, że nadal są w najlepszej komitywie. Być może to jej pojawienie się tak rozochociło smoka…? W końcu swoje lizanie tego wieczoru zaczął właśnie od jej czoła! Co osobliwe, wyglądało na to, że Pani Detektyw dała się polizać zupełnie z własnej woli, wręcz nadstawiając się smokowi. W tej sytuacji chyba nie mógł oprzeć się pokusie. Niestety później zaczął lizać osoby już niezupełnie chętne… Całe szczęście, że nie dali mu tego alkoholu, który sugerowała pani Leiberman, bo Przedwieczny raczy wiedzieć, jak by się to skończyło!
Dla Janka było to niestety koniec spokoju tego wieczoru. Całą robotę udało mu się wprawdzie zwalić na Kasieńkę, gdyż wyjaśnił jej, że nie może być niczym zajęty, skoro ma pilnować czół gości. Miał jednak nadzieję, że jego interwencja nie będzie wymagana. Jakże się pomylił! Poszukująca wrażeń Alva była zaledwie początkiem czarnej serii. Tutaj Janek w swoim zeznaniu postarał się ukryć fakt, iż chciał od Alvy za maść z rzepy wyłudzić pieniądze, ale książęcego agenta bardzo zainteresowało, dlaczego Pani Detektyw wolała odmówić użycia maści i zaczekać, jakie będą efekty polizania. Janek więc wyznał mu część prawdy: że przekonał ją, by zrobili eksperyment i zobaczyli, co się stanie. Chciał jej w ten sposób zrobić dowcip, ale trafiła kosa na kamień, bo kuśka na czole Pani Detektyw rosła straaasznie powoli i ostatecznie nie zdążyła się pojawić.
W tym czasie do karczmy wszedł ktoś nowy. Była to Geda*, ta brunetka, która od niedawna pracuje w karczmie! Jej pełne imię jest strasznie skomplikowane i długie, a pochodzi ona z jakiegoś prymitywnego plemienia… Janek z początku nawet jej nie zauważył, tak był zaabsorbowany dokazywaniem Harolda, który w tym czasie zaczął niebezpiecznie spoufalać się z paniami Marbh, Fiddą i Noire. Ta ostatnia nawet polizała smoka w nos! Strasznie lekkomyślne są kobiety w dzisiejszych czasach, gdyby mnie kto pytał - oświadczył Janek wcale niepytany, po czym kontynuował swoją opowieść skrupulatnie notowaną przez książęcego agenta.
Ta cała Geda zaczęła żywo interesować się smokiem, ale Janek znów nie miał szans poświęcić jej więcej uwagi, bo ledwo się wyrabiał z robotą, taki był zapracowany! Gdy agent zapytał, na czym robota ta polegała, skoro obsługą zająć się miała Kasia, Janek znów nabrał wody w usta, ale ostatecznie niechętnie przyznał, że próbował różnym osobom “użyczyć maści za drobną opłatą”, co nie spotkało się niestety ze zrozumieniem ani ze strony gości, ani Euzebiusza, który pojawił się jakiś czas później. Nim jednak do tego doszło, w karczmie rozegrało się istne pandemonium.
Rafiss nie otrzymała swojej “mięsnej sałatki”, przez co rozczarowana obsługą karczmy wyszła - być może na swoje własne szczęście. Ścisk jednak nie zelżał, bo w tym samym czasie do środka weszła Bianca Adler, a trochę później także Sigita. W tamtym momencie Noire była już liźnięta! Harold chyba chciał się jej odwdzięczyć za to, że ona polizała jego. Choć kto to wie, co te smoki sobie myślą… A później wszystko działo się tak szybko! Janek był trochę rozkojarzony, bo blondwłosa Elfka poczęła na głos rozważać skutki ewentualnego polizania przez Harolda jej biustu. W głowie miał już pomysł nowego biznesu łączącego przyjemne z pożytecznym. Niestety Geda stanowczo zaprzeczyła jakoby ślina smoka miała moc powiększania piersi, więc interes byłby nieco ryzykowny, lecz Janek jeszcze nie przekreśla swego pomysłu. Ale! Wracając do wydarzeń w karczmie…
No więc okazało się, że drzwi się zacięły i nikt przez dłuższą chwilę nie mógł wyjść. Akurat w tym czasie Harolda ogarnęła chętka na lizanie kogo popadnie! Pierwszą w tej czarnej serii ofiarą smoka padła Shabira Moonclaw. Jedyna Ruanka w karczmie została błyskawicznie polizana i głośno zaczęła domagać się maści. Janek z początku nawet nie zauważył, że w tym czasie Tobias próbował chyba uprowadzić Bigosa, kusząc go zabawką w kształcie… smoka? A może tylko żartował? Janek w każdym razie nie miał czasu na takie głupoty, bo wyraźnie Harold zaczynał się rozkręcać.
Bianca i Kiriae wykazały się zwinnością i udało im się uchylić przed smoczym liźnięciem. Bard Tobias nie miał już niestety takiego szczęścia - znalazł się w nieodpowiednim momencie zbyt blisko smoczego ozora i został liźnięty! Więcej zwinności miała jego młoda żona Rayanessa, której udało się przed smoczym jęzorem uchylić. Był to niezły moment, by zacząć licytować resztę maści, zatem Janek zabrał się za to ochoczo. Odezwali się już nawet pierwsi chętni… Niestety wtedy właśnie pojawił się Euzebiusz i wszystko zepsuł! Wyraźnie był wściekły, bo nie tylko o jego wymyślnych drinkach nikt już nie pamiętał (włączając w to obsługę), ale wnętrze karczmy to był istny chaos; Janek akurat stał na szynkwasie, głośno zachwalając swą ofertę, a polizana Noire próbowała chyba zdjąć go stamtąd… Albo zdjąć mu spodnie. Widok ten sprawił, że Ebi na chwilę zapomniał języka w gębie… Choć trzeba zaznaczyć, że goście zdawali się bawić całkiem nieźle. No, w każdym razie jakaś część z nich…
Kolejnym liźniętym był Angus, a później, o zgrozo, dystyngowana pani Lokward! Z kolei Artarowi udało się nie tylko uchylić przed smoczymi lizami, ale też wlać Haroldowi do pyska nieco wódki i pobrać z niego do kieliszka próbkę smoczej śliny w celach znanych zapewne tylko owemu magowi… Bodaj ostatnią polizaną była Pharvephin, jednak wbrew jej nadziejom Harold obślinił - jak to miał w zwyczaju - jej czoło, a nie biust. Cóż; przynajmniej Szach dzięki Elfce miał przez chwilę ciekawe widoki!
Przed ostateczną katastrofą uratowała karczmę Ebiego wspomniana już Geda. Jej wiedza o zwierzętach i zdolność obserwacji doprowadziły ją do - najwyraźniej trafnego - wniosku, że smok liże spocone czoła gości, gdyż brak mu… minerałów! Czy jak to się tam w tym alchemicznym żargonie nazywa. Podsunęła Euzebiuszowi pomysł, który zdawał się kompletnie idiotyczny - by zrobić smokowi “lizawkę” z wielkiej bryły soli uwieszonej nad szynkwasem. Okazało się jednak, że sposób ten zadziałał - smok porzucił lizanie gości i zajął się lizawką, podczas gdy zdenerwowany Euzebiusz, chyba będąc w lekkim amoku, wciskał rzepę do nacierania czół komu popadnie, włącznie z tymi, którzy, jak bard Tobias, już ją skądinąd zdobyli. Po wszystkim Geda dołączyła do obsługi karczmy - zachwycony jej zdolnościami Euzebiusz z miejsca ją zatrudnił.
Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze - nikt z polizanych nie opuścił karczmy nieposmarowany i nikomu nie urosła narośl w pełnej okazałości - to ostatnie Janek wyznał z niejakim żalem. Tylko Ebi boczył się jeszcze chyba z tydzień - bo żeby załagodzić sytuację wszystkich chętnych gości nakarmił, napoił i przenocował w apartamentach na własny koszt…
*NPC
- Smok Harold po długiej nieobecności pojawił się znów w Karczmie Ebiego, zwracając uwagę książęcych agentów.
- Polizani po czole przez Harolda zostali: Robert, Sofia, Alva, Noire, Shabira, Tobias, Angus i Marbh.
- Krótko po zdarzeniach w karczmie do Oświeconego Księcia Małej Vanthii dotarł raport mówiący o kondycji i zachowaniu smoka, a także o tym, że grono blisko zaprzyjaźnionych z nim osób najwyraźniej się powiększyło. Smok nadal wielce poważa Euzebiusza i wydaje się doń bardzo przywiązany, lecz nieoczekiwanie najwyraźniej zaprzyjaźnił się z Pierwszą Detektyw Illtrium Alvą oraz tajemniczą Gedą, która niedawno przybyła do Illtrium i została zatrudniona w karczmie “Kufel i Kości”. Ponadto bardziej zażyłe stosunki zauważono także między smokiem a paniami Marbh, Fiddą i Noire, tutaj jednak agenci zaznaczyli, że zbyt mało dowodów przemawia za “przyjaźnią” i bardziej adekwatnym określeniem jest “sympatia”.
- Ze względu na obecność lizawki w karczmie zachodzi dużo większa szansa, że napotkawszy smoka w karczmie goście nie będą narażeni na polizanie, jednak na wszelki wypadek za szynkwasem obsługa trzyma zapas maści z rzepy.
- Po Illtrium rozeszły się plotki o tym, że smocze lizanie czoła może dawać różne efekty: jedni mówili, że powoduje to wysypkę, inni, że przynosi szczęście. Jeszcze inni opowiadali, że rośnie od tego delikwentom na czole obsceniczna narośl w kształcie kuśki, jednak kto by w to uwierzył?
- Alva otrzymuje przydomek “Przyjaciółka Smoka”.
- Rafiss otrzymuje przydomek “Czosnkowa Dama”.
- W razie kolejnych spotkań z Haroldem w karczmie, można podejmować próby zawiązania bądź zacieśnienia z nim więzi. Od tego momentu do odwołania, gdy w karczmie pojawi się Harold, wydarzenia z jego udziałem automatycznie będą zaliczać się jako event FG (od momentu pojawienia się smoka do opuszczenia przezeń karczmy).
Autorstwo wieści: Qu'essan [1]
Wieść powiązana z eventem “(Nie)zwyczajny piątek w karczmie”