9 Nathmela (marca) 1373 rok, Natea, tawerna Ancora de Seda
Alberto siedział na podłodze w swoim gabinecie. Dookoła miał dokumenty porozkładane na różne, mniejsze lub większe sterty. Niektóre z nich jednak zostały odłożone na bok.
- Alu, co robisz? - Abraham zajrzał do gabinetu.
- Porządkuję papiery - Alberto opukał do popielniczki papierosa, jakiego palił.- Od czasu do czasu trzeba robić takie porządki - poklepał miejsce obok siebie. - Siadaj.
-Chętnie - Abraham usiadł więc obok. - Ile tego masz! - chłopak rozejrzał się, przyglądając się dokumentom.
Było ich naprawdę dużo!
- Nie wiedziałem, że masz aż tyle tego - Abraham usadowił się wygodniej nieopodal rozmówcy.- Te wszystkie papiery… to twoje umowy handlowe?
-Nie tylko - Alberto trzymał papierosa między zębami. - Niektóre dotyczą spraw perfumerii… - Wskazał głową na wspomnienie tych konkretnych papierów. - ... niektóre związane z rezydencją… - pokazał na kolejne. - ... sprawy rodzinne, głównie majątkowe… -zaczął przeglądać jakieś dokumenty. - ... a jeszcze inne… cóż, wolałbyś nie wiedzieć - zaśmiał się, zerkając na chłopaka wodzącego wzrokiem po papierach.
Abraham dojrzał jeden taki, który go zaciekawił.
-Działalność charytatywna? - zapytał, biorąc dokumenty w dłonie. - Nie wiedziałem, że zajmujesz się takimi rzeczami.
-Pokaż - Alberto odłożył papierosa do popielniczki i wziął papiery od Abrahama. - Ach, to... To ta działalność charytatywna...
-Jak to, ta działalność charytatywna? - chłopak nic a nic nie rozumiał z tego, co mówił Alu.
-Widzisz, nie wszystkie rzeczy są takie, jakimi się wydają - złapał za papierosa, opukał i zaciągnął się.
-To znaczy? - Abraham dalej ciągnął temat.
-Ech, Abryś, Abryś, niby jesteś wojskowym, a taki jesteś niedomyślny - pogłaskał rozmówcę po głowie, tarmosząc mu włosy. - Nie rób tak, bo będę cię nazywać chomiczkiem - Alberto skomentował nadymane przez chłopaka policzki. - Bo widzisz, to nie jest do końca taka aukcja charytatywna, jakby się wydało…
-Opowiesz mi o tym? - Valhein przysunął się bliżej Ala i zajrzał ciekawie w papiery.
-A chcesz słuchać o tym, jak się pozyskuje niewolników w…bardzo legalny sposób? - zapytał, patrząc ukradkiem na zaskoczonego Abrahama.
-Niewolników? - strzelec zmarszczył brwi.
-Mówiłem ci, że mam wiele sekretów, jakie musisz odkryć, a z jakich nie jestem teraz dumny… - spojrzał w górę.
-Gadaj! - Abraham powiedział to tym wojskowym tonem. - I to już! Jak na spowiedzi!
-Dobrze, dobrze... - Alberto opukał papierosa. - Widzisz, to było spotkanie z piratami, które odbyło się 9 Nathmela 1373 roku… -zaczął swoją opowieść:
Ja, Alcione i Hazzer udaliśmy się na spotkanie z piratami do tawerny Ancora de Seda. Byliśmy umówieni z kapitanem Blakenberdem i jego zaufaną towarzyszką, korsarką i bardką Arają.
Nie narzekaliśmy wtedy na pogodę, było nader przystępnie. Jedynie tylko atmosfera zdawała się być bardzo ciężka. Nie jest to jednak nic dziwnego przy takiego typu rozmowach. Poza tym kapitan nie czuł się najlepiej i chyba wszystkim jego samopoczucie się udzielało. No, w każdym razie rozmowy zaczęły się jak każde inne. Przywitania, uprzejmości. Jednak Blakenberd w końcu przeszedł od ogółów do szczegółów. Bardzo interesowała go jedna z wysp na terenie Natei. Ta bardziej od strony zachodu, potem ci pokażę. Blakenberd skupił się na tym, żeby pomóc tamtejszej ludności, jaka zamieszkiwała nadbrzeżne wioski rybackie.
Ta… pomoc… miała być ukrytym niewolnictwem. Mieliśmy stać się ich opiekunami, obrońcami, którzy należycie o nich zadbają, taki był plan…Alcione i Hazzer chcieli pozyskać trochę takowych do siebie, bo jak ci kiedyś opowiadałem, moja kuzynka uwielbiała bawić się w takie rzeczy. No nie patrz tak na mnie, tak czasami bywa, czy tego chcesz, czy nie. W każdym razie mieliśmy pod przykrywką pracy zaprosić ich do współpracy, a jakby nie chcieli jej przyjąć, mieliśmy to zrobić siłą. Blakenberd i Alcione byli tym pomysłem zachwyceni, ja już tak niekoniecznie, ale domyślasz się pewnie dlaczego. Hazzer to już w ogóle był przeszczęśliwy, bo do jakichś tam własnych projektów, tak to kulturalnie nazwijmy, potrzebował odpowiednich ludzi. Jak on to powiedział... ach tak: aktorów do określonych ról scenicznych.
Ja uznałem, że też się pod to podczepię, ale liczyłem, że uda mi się kilka osób uratować od tego planu. Zamierzałem ich zatrudnić w rezydencji, jako służbę. Jak zauważyłeś, jedno ze skrzydeł nadaje się do remontu, więc dodatkowa para rąk by się przydała.
Omawialiśmy plan, jak to zrobić, jak byśmy najęli zaprzyjaźnione statki, czy ludzi z powozami, aby wieczorową porą zabrać tych wszystkich ludzi i nieludzi na miejsce ich pracy. Jedną z takich osób jest Marina* twoja prywatna służka. Cieszę się, że mogłem ją uratować od takiego losu, jaki był jej pisany. Dlatego też zaproponowałem, że zajmę się wioską i budową, rozbudową portu.
Wiesz, byłem wtedy tak innym człowiekiem, że próbowałem w tę całą działalność wkręcić nieświadomie Tobiasa. Dobrze, że się z tego wycofałem, kiedy to wszystko padło z wielkim hukiem.
Treść jednej umowy, jaką mieliśmy podpisać, jest tym, co miałeś w rękach i tylko jedna część z niej została formalnie zawarta, sfinalizowana. Druga umowa zaś została w pełni wykonana, ale przeze mnie. Targany wyrzutami sumienia zająłem się wioską, w której teraz znajduje się nasz port, Brama Kamusznika. Muire dała pieniądze na jego odrestaurowanie, a resztą zająłem się ja. Praktycznie zaraz po tym, jak zaczęła wycofywać się z działalności Bramy Cechowej, aż w końcu odeszła, zostawiając nas z tym wszystkim. I wiesz co? Dobrze się stało, bo miałem już serdecznie dość robienia rzeczy wbrew sobie… Zwłaszcza to całe dyrygowanie mną przez Alcione. Cieszę się niezmiernie, że to wszystko trafił szlag, że KNZ stało się organizacją widmo, że moja kuzynka się wycofała i całkowicie zniknęła z mojego życia. A Hazzer…też zniknął, podobnie jak i połowa majątku Bramy Cechowej, może stąd te wszystkie problemy, przez tę przeklętą umowę handlową...
Alberto skończył swoją opowieść i złapał za pierwszą umowę, którą podarł.
-Spal to. - podał papiery Abrahamowi i wskazał na kominek. - Czas pogrzebać przeszłość, na dobre.
Ten nic nie powiedział, tylko poklepał Celaeno po ramieniu i zrobił jak prosił. Nie przypuszczał, że kiedyś Alberto był takim człowiekiem. Zrozumiał, że Brama Cechowa, niektórzy jej członkowie - w tym on sam - pozwolili mu wyjść na prostą. Stać się lepszym człowiekiem niż był kiedyś.
Wrzucone do kominka papiery powoli zaczął pochłaniać ogień. I mimo że ten stanie się pyłem, to pewne rzeczy pozostaną na zawsze w pamięci wielu…
*NPC
- Oficjalnie doszło do podpisania dwóch umów między KNZ a członkami BC, z których wynikało, że wyszczególnione w niej osoby w sposób legalny miały pozyskać niewolników. Chodziło o osoby z pobliskich wiosek rybackich. Druga umowa dotyczyła budowy/rozbudowy portu w jednej z wiosek. Tylko jedna z nich doszła do skutku. Alberto z pomocą Muire odrestaurował niewielki port, który stał się drugą filią Bramy Cechowej i został nazwany Bramą Kamusznika. (budynek znajduje się na hex mapie). Pierwsza umowa została wykonana częściowo, ponieważ tylko Alberto udało się pozyskać pracownika w taki sposób. Jednak nie zabrał dziewczynie wolności targany wyrzutami sumienia. Aktualnie dziewczyna jest prywatną służącą Abrahama Valheina, wcześniej zajmowała się Adonirem, który przez pewien czas był związany przysięgą małżeńską z Alberto, którą sam zerwał.
- Alberto, po zniknięciu Muire, został oficjalnym opiekunem tego portu. Jest jedynym, na ten moment, który wie o większości układów robionych na czarno przez Bramę Cechową, na które Muire wyrażała zgodę.
- Aktualnie Brama Cechowa ma z tego tytułu problemy, ale jeszcze o tym nie wiedzą (wątek do rozegrania na FG, żeby po przejęciu przez Tobiasa organizacji naprostować pewne niewyjaśnione fabularnie przez Muire kwestie).
- W półświatku, a dokładniej nacjańscy korsarze mogą wiedzieć, że Brama Cechowa współpracowała z KNZ. A ponieważ to KNZ nie wywiązało się z umów, nie zamierzają uprzykrzać życia członkom organizacji, a i oni mogą liczyć na ich pomoc (wątek półświatkowy możliwy do rozegrania w FG).
- Hazzer [64], Blakenberd [1934], Araja [371], Alcione [554], Alberto [3122/51]
Wieść powiązana z Opowieścią: [FG-KNZ-Celaeno-Mizzet-BC]Działalność charytatywna
Sesję prowadziła: Muire [1579]
Opiekę nad sesją sprawowała MG: Helmira [103]
Autorstwo wieści: Tobias [687]
Korekta: Qu`essan [1]