Prima Rasberis, czyli Pierwszy Rasbera, to jedno z najbardziej specyficznych świąt w całym znanym Fallathanie. Tradycja głosi, że to właśnie tego dnia Przedwieczny powołał do życia wesołą i przewrotną Yokartę - boginię szczęścia, ślepego trafu, niespodzianek, radości, dowcipu i… podstępu.
Święto jest obchodzone we wszystkich krajach i przez większość istot każdej rozumnej rasy. Wyjątkowe znaczenie nadają mu Ruanowie - “Dzieci Yokarty”. Tego dnia zwykle urządzają oni wesołe przyjęcia “urodzinowe” w pobliżu świątyń lub totemów swej bogini. Życzenia składają jednak sobie nawzajem (także istotom spoza swej rasy, jeśli faktycznie dobrze im życzą). Wśród Kotowatych panuje przekonanie, że życzenia pomyślności złożone w Prima Rasberis na pewno się sprawdzą oraz że każdy Ruan tego dnia zawsze spadnie na cztery łapy, a kupiony lub znaleziony tego dnia amulet będzie wyjątkowo szczęśliwy.
Yokarta nie jest bóstwem, któremu oddaje się cześć w tradycyjny, nabożny sposób, przez co - poza rasą Ruanów - bywa traktowana jako raczej pomniejsza bogini. Z tego względu jej “urodziny” są bardziej dniem beztroskiej radości i zabawy, niż świętem w tradycyjnym rozumieniu.
Tyleż ważnym, co nieco dziwacznym, elementem tego święta jest zwyczaj zwany w skrócie MFR (ze wspólnego: munus fessus resideret, czyli “odgrywanie ról”). Źródłem tej tradycji są legendy opowiadające o Yokarcie, która często dla żartu przybierała rozmaity wygląd i tożsamość, wprowadzając innych w błąd. Robiła to od samego początku swego boskiego życia i na tyle skutecznie, że podobno nawet inni bogowie nie wiedzą, jak wygląda ona naprawdę. Ta wiedza ma należeć jedynie do niej samej oraz do Przedwiecznego, który ją stworzył.
A na czym polega MFR w praktyce? Wszystko zaczyna się od losowania. Istoty, które tego dnia przebywają w jakiejkolwiek grupie, dzień wcześniej przygotowują wymyślone przez siebie imiona (często, choć nie zawsze sugerujące rasę czy płeć noszącej je osoby) i spisują je na małych karteczkach lub kawałkach kory. Wszystkie są następnie razem wrzucane do misy (lub kapelusza, lub dołka w ziemi - zależnie od okoliczności) i mieszane. Następnie każdy z grupy losuje po jednym imieniu. Istoty, które tego dnia przebywają w samotności, same wymyślają sobie kilka tożsamości i losują jedną z nich. Od teraz zadaniem jest przyjęcie tej nowej tożsamości na cały dzień i “odgrywanie jej” tak, jakby grało się w teatrze! Może to być postać całkiem innej rasy, płci czy pochodzenia - liczy się kreatywność w tworzeniu takiej nowej persony oraz talent aktorski towarzyszący odgrywaniu jej. Tradycja mówi, że cokolwiek by się nie działo, tego dnia aż do północy nie można wyjść z roli!
Co więcej, zadaniem wszystkich wokoło jest traktować jak najbardziej poważnie nowe wcielenia swych towarzyszek i towarzyszy, choćby nie wiadomo jak absurdalne czy dziwaczne były! Osoba, która złamie tę zasadę lub po prostu nie wytrzyma ze śmiechu i wypadnie z roli, “przegrywa”, to znaczy przekazuje część swojego “życiowego farta” na ten rok temu, kto ją “pokonał”. Żeby odzyskać swój “fart”, musi teraz “wygrać” z kimś innym. Ruanowie uważają tę wróżbę, oczywiście, za sprawdzającą się przez cały kolejny rok. Pozostałe rasy traktują ją różnie, choć w większości raczej z dużym przymrużeniem oka. Mimo to zwyczaj jest mocno zakorzeniony wśród wszystkich ras czy klas. W MFR bawią się zarówno wysoko urodzenia, jak i maluczcy. Co więcej, od zabawy w MFR zaczęło się wiele imponujących estradowych karier - aktorskich i komicznych. W Prima Rasberis po ulicach szczególnie często bowiem przechadzają się rozmaici łowcy talentów i gdy spostrzegą kogoś, kto wyjątkowo udanie wciela się w swą rolę, mogą zaproponować mu obiecujący angaż!
Niektórzy wszakże - od pospólstwa nawet po książęta - uważają MFR za tak dobrą zabawę, że także w inne dni roku organizują sobie specjalne, zamknięte spotkania (zwane przez nich Seansami), podczas których wcielają się w inne postacie i odgrywając ich role “przeżywają” rozmaite przygody pod okiem tzw. Mistrza Opowieści, który, poprzez gawędę i rzuty kośćmi tę przygodę dla nich kreuje. Jest to jednak upodobanie dość niszowe i większość statecznych mieszkańców Fallathanu uważa, że nie do końca przystoi dorosłym i odpowiedzialnym osobom. Gdyby tylko wiedzieli, które z wysoko postawionych w Fallathanie istot zabawiają się w ten sposób w sobotnie wieczory… Cóż: albo zmieniliby zdanie, albo wywołali zamieszki. Jedno z dwojga.