Międzynarodowa, ponadtysiącletnia organizacja przeciwdziałająca dzikiej, niebezpiecznej magii, wynaturzeniom oraz zakusom demonów. Łączy w sobie cechy świeckiego zakonu rycerskiego, sił porządkowych i militarnych oraz ciała sądowniczego. Jej główną siedzibą jest Wielka Komandoria pod Illtrium na Małej Vanthii, a symbolem — pentagram opasany łańcuchem. Działa na mocy Paktu o Inkwizycji, na podstawie wewnętrznego kodeksu nazywanego Regułą.
Wielka Destabilizacja Magii była kluczowym zdarzeniem, którego jedną z konsekwencji było powstanie międzynarodowej organizacji zwanej Inkwizycją. Aby zrozumieć motywacje przywódców obu stron konfliktu, należy najpierw przeanalizować sytuację Fallathanu zaraz po sabotażu rytuału, który miał chronić terytoria Amarth — a który ostatecznie doprowadził do kataklizmu na skalę światową. Stało się wówczas jasne, że wykorzystanie magii może mieć konsekwencje niemal niewyobrażalne, nieporównywalne do żadnego innego rodzaju działań. Władze wszystkich państw były w tej sprawie zgodne: należało powołać do życia instytucję mającą zapobiegać podobnym wypadkom w przyszłości. Przekonanie o potrzebie stworzenia struktur kontroli nad magią pozostało silne wśród wszystkich przedstawicieli władz Fallathanu. Świat, który znano dotychczas, przestał istnieć, a ten, który zastano, miał się okazać bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek wcześniej.
W związku z tym podczas zjazdu w Illtrium w 5 r. Ery Pokoju (EP) podpisano traktat powołujący do życia Inkwizycję — organizację, której zadaniem było zapanowanie nad magami poprzez poddanie ich oraz ich działań odpowiedniej kontroli. Jako że miała to być organizacja o zasięgu światowym, zapewniono jej finansowanie pochodzące z budżetów sygnatariuszy traktatu. Motywacje dotyczące nakładanych na magów sankcji oraz rodzaj tychże ograniczeń były różne, niemniej, to właśnie Imperium oraz Amarth najbardziej zależało, aby osoby obdarzone talentem magicznym były pod jurysdykcją państwową. Przemawiał za tym lęk związany ze zniszczeniami, jakich doświadczyły oba państwa. W przypadku kraju czarodziejów dochodziła nadto obawa kolejnej zdrady, podobnej do tej, której dokonał Frydryk. Władza, składająca się z pozbawionych talentu magicznego Aerontów, książąt i namiestników (reszta zginęła wraz z sabotażem rytuału), chciała mieć pewność, że podlegający im obywatele posiadający talent magiczny będą świadomi wszystkich możliwych konsekwencji paktowania z demonami czy wykorzystania swojego potencjału przeciwko interesom Amarth. Do dziś władze uważają, że kontrola czarodziejów leży w interesie elit państwowych.
Należy jednak pamiętać, że Imperium Vanthijskie oraz Zjednoczone Amarth od zawsze drastycznie różniły się podejściem względem magii. Nic więc dziwnego, że kompetencje powstającej Inkwizycji miały się w obu krajach znacząco różnić — choć domyślne zasady były dla wszystkich stron tożsame, poszczególne państwa zgodnie z literą ustalonego porozumienia pozwalały na większą, albo mniejszą swobodę nowej instytucji. Jedno założenie jednak już od początku było dla wszystkich mocarstw wspólne, należy bowiem pamiętać, iż kataklizm wytrzebił magów niemal co do jednego… ale nowi zaczęli się już rodzić. Postanowiono więc, że nim dorosną oraz urosną w siłę, Inkwizycja powinna być już sprawną instytucją, z odpowiednim zapleczem i procedurami. Co zaskakujące, to właśnie ta wspólna inicjatywa, jaką było powołanie Zakonu, była również podwaliną współpracy wszystkich pięciu państw oraz podstawą ponad trzynastu wieków pokoju.
W pierwszym wieku historii Zakonu, podczas panowania Solomona Addenberga — pierwszego Wielkiego Inkwizytora i założyciela organizacji — jej struktury były złożone z osób lojalnych liderowi i zaangażowanych w misję oraz ideę Inkwizycji. Nie było to jednak obiektywne kryterium; niosło za sobą ryzyko realizowania interesów politycznych aktualnego przywódcy, co szybko zaburzyłoby ideę samej grupy. Dlatego już podczas rozmów między sygnatariuszami paktu ustalono kryterium, które miało zostać wprowadzone nie później niż w „drugim pokoleniu Inkwizytorów” — wiążąc struktury Inkwizycji ze znanym już w tamtych czasach darem znanym jako „Oko Diogena”. Zaobserwowanie istnienia owego fenomenu odnotowuje się na mniej więcej trzeci wiek przed początkiem Ery Pokoju.
Pierwsze dziesięciolecia Zakonu wiązały się więc z intensywnym poszukiwaniem „widzących” w każdym wieku oraz ich rekrutacją w szeregi Zakonu. „Oko Diogena” wykorzystano także niemal natychmiast w zakonnej propagandzie, a nad samym talentem rozpoczęto szersze badania — co z czasem zaowocowało między innymi odkryciem, że dar jest dziedziczony przez krew. Co dodatkowo interesujące, zdolność ta otrzymała swoją nazwę na cześć patrona wiedzy i nauczyciela cywilizacji. Powiązanie Inkwizycji z darem, który zdawał się obiektywnym kryterium przynależności oraz był doktrynalnie powiązany z ładem Przedwiecznego, zapewniło Zakonowi silny fundament, na którym można było budować potęgę organizacji w kolejnych wiekach.
W przeciwieństwie do daru magicznego, który da się wykryć, rzadka umiejętność wyczuwania osób wrażliwych na wibracje magiczne jest znacznie trudniejsza do odkrycia. Inkwizycja usilnie poszukuje osób obdarzonych „Okiem Diogena” wśród wszystkich warstw społecznych. Nie jest jednak skazana na ślepy los — zaobserwowano bowiem, iż dar często jest dziedziczony przez krew. Dlatego też dzieci Inkwizytorów posiadających dar, niemal zawsze od małego są szkolone, by zasilić Zakon, nawet jeżeli owego daru nie wykazują. Organizacja stara się tworzyć rody, w których prawdopodobieństwo wystąpienia tej niezwykle ważnej zdolności jest większe. Więcej przeczytasz w rozdziale „Życie Inkwizytora: Rekrutacja”.
Sam sposób wykrycia Oka jest stosunkowo prosty: jeżeli u dziecka istnieje przypuszczenie jego posiadania, konfrontuje się je z jednym z Zaprzysiężonych Magów Zakonu oraz prosi, aby opisało swojego rozmówcę. Jeżeli jest za wcześnie, aby taka weryfikacja była możliwa albo nie dała ona pewności, kandydat jest odpowiednio długo obserwowany, aż wyznaczony weryfikator nie zdobędzie pewności. Oko Diogena umożliwia dostrzeganie aury otaczającej osobę obdarzoną zdolnościami magicznymi — delikatnego, świetlistego blasku, którego barwa zależy od natury daru maga.
[W budowie]
Reguła (właśc. Ordo Inquisitionis Regulae) to kodeks etyczny Zakonu Inkwizycji, spisany przez jej założyciela i Wielkiego Inkwizytora — Solomona Addenberga. W formie krótkiej listy przykazań ujmuje zakonny etos i określa główne powinności każdego członka Zakonu. Treść zasad pozostaje jawna i powszechnie dostępna, chociaż legendy mówią o utajonej części, znanej wyłącznie czarnej braci. Reguła składa się z krótkiej preambuły i siedmiu punktów:
W Imię Przedwiecznego, Praojca Stworzenia, i wszystkich Dzieci Przedwiecznego, ustanawia się tę oto Regułę, którą każdy Zaprzysiężony winien zachować w sercu i jej ścieżką podążać, a która rozkazuje:
1. Nie będziesz uznawać żadnej władzy zwierzchniej prócz zakonnej, której nadrzędną instancją jest Wielki Inkwizytor. Jemu winieneś bezwzględne posłuszeństwo, jako innym wyżej w hierarchii. Bądź tedy wobec przełożonych lojalny i pokorny.
2. Będziesz stronić od bogactw, rozrzutności, kłamstwa i korupcji. Swój majątek przeznaczysz Zakonowi, a ten zadba o twój dobrobyt. Będziesz dbać o dobre imię Inkwizycji w każdym miejscu i czasie. Talentów swoich i zdolności używać będziesz tylko dla dobra Inkwizycji. Nie splamisz się prywatą i czerpaniem korzyści z działalności niegodnej, zwłaszcza lichwy.
3. Po przemoc będziesz sięgać w ostateczności, lecz dla sprawiedliwości nie zawahasz się użyć również ognia i stali.
4. Nie weźmiesz udziału w wojnach Sygnatariuszy Paktu o Inkwizycji, sporach politycznych i sąsiedzkich zwadach. Nie staniesz przeciw braciom i siostrom swoim, ale gdy pobłądzą, zawrócisz [ich] ze złej drogi.
5. Ambicje swoje i dążności poświęcisz wyłącznie Zakonowi. Nie przyjmiesz obcych urzędów, zaszczytów i godności, tak państwowych, jak i sakralnych czy innych.
6. Nie będziesz wchodzić w pakty z demonami, ale przeciwdziałać ich knowaniom i spiskom. Przeciwstawisz się występkom magów, których moc zagraża dziełu Przedwiecznego — jego Stworzenia strzec będziesz przed chaosem, zgorszeniem i herezją.
7. Kto Reguły tej zasady połamie, ten ukarany będzie odpowiednio: naganą, chłostą, uwięzieniem, a nawet i śmiercią.
W tej formie Reguła przetrwała ponad tysiąc lat. Jedyną zmianą jest wprowadzenie dodatkowych kar oprócz kary śmierci, którą dziś stosuje się rzadko i zazwyczaj za najcięższe przewiny, jak zabójstwo współbrata lub zdrada Zakonu.
Chociaż rozrost każdej z instytucji zazwyczaj wiąże się z jej skomplikowaniem, organizacja Zakonu pozostała zaskakująco prosta przez ponad tysiąc lat. Jeszcze z czasów założyciela, Solomona Addenberga*, wywodzi się tradycja zwracania się do siebie „Bracie” lub „Siostro” wśród samych Inkwizytorów. Ich koledzy z Instytutu, zajmujący się nauczaniem, są przed adeptów nazywani Mistrzami i Mistrzyniami. Na całą Instytucję składają się zarówno bracia — zaprzysiężeni, jak i ich małżonkowie — oraz personel pomocniczy, niezwiązany Regułą.
Zaprzysiężeni to wszyscy objęci Regułą, którzy przysięgli wierność Inkwizycji, czyli Inkwizytorzy wszystkich szczebli oraz ich małżonkowie.
Niezaprzysiężeni to tak zwani służebni, dzięki którym tak wielka instytucja może w ogóle działać. Nie są związani przysięgą, muszą jednak zawrzeć pisemny kontrakt oraz podpisać rozmaite klauzule poufności. Nie mają obowiązku nosić czarnych ubrań, chociaż jest to mile widziane i właściwie przyjęło się, jako wyraz współpracy. Krój szat nie może być jednak identyczny. Niezaprzysiężeni nie otrzymują też odznaki Inkwizycji, ale mogą nosić tę samą symbolikę na znak służby.
Obszar działania Zakonu jest podzielony na Komandorie. Są to jednostki terytorialne, które organizują pracę Inkwizytorów na danym obszarze. Po ukończeniu szkolenia, członek Zakonu zostaje przypisany do jednej z Komandorii — o czym ostatecznie decydują jego zwierzchnicy. Inkwizytor może przyjąć stanowisko Czarnego Płaszcza albo Sędziego, zależnie od potrzeb oraz talentu. Funkcje są w większości przypadków równorzędne, acz podczas misji terenowych w grupie dowództwo niemal zawsze otrzymuje ten drugi — co pozwala wykonywać wyroki na miejscu, zgodnie z osądem sędziego. W Zakonie bardzo duże znaczenie ma staż, dlatego młodzi Inkwizytorzy nie mają szans na wybór na nowego Komandora.
Największa placówka Inkwizycji znajduje się w Małej Vanthii i znana jest jako Wielka Komandoria.
Przez setki lat otrzymywania znaczących subwencji od każdego z państw-sygnatariuszy i rozsądnego dysponowania środkami, Inkwizycja zgromadziła pokaźny majątek. Przedstawiciele Zakonu nie posiadają majątków prywatnych, mogą jednak dość swobodnie korzystać z zasobów organizacji. Standard życia Inkwizytorów uważany jest powszechnie za wysoki, niezależnie od tego, czy dotyczy miejsca stałego zamieszkania, czy też akomodacji podczas delegacji. Są to środki ostrożności podjęte po to, by doczesne problemy nie odciągały Inkwizytorów od ich obowiązków, jak również, by zapobiegać przekupstwu. Wraz z przydziałem do odpowiedniej Komandorii Inkwizytor otrzymuje więc zakwaterowanie oraz niezbędną służbę.
By zostać Inkwizytorem potrzeba specjalnego daru znanego jako „Oko Diogena” oraz wielu lat nauki. Przeprowadzana ona jest w Instytucie Inkwizycji i kiedy Asystent przejdzie całe szkolenie i złoży przysięgę na Regułę może rozpocząć swoją inkwizytorską karierę. Tuż po Instytucie każdy zostaje Inkwizytorem. Informacje na temat procesu rekrutacji oraz szkolenia znajdują się w rozdziale „Życie Inkwizytora”, poniżej zaś opisano poszczególne stopnie hierarchii wewnątrz Zakonu:
Stanowisko to jest obsadzane na 30 lat i uzyskuje je wybrany w głosowaniu Komandor. Głosowanie na Wielkiego Inkwizytora jest doniosłym wydarzeniem, na które do Małej Vanthii zjeżdżają wszyscy Komandorzy z całego Fallathanu. Jest też jednocześnie najbardziej strzeżone zgromadzenie w znanym świecie, mimo to dwukrotnie w historii zdarzyło się, że wywrotowe grupy magów próbowały powstrzymać wybory. Nowy Wielki Inkwizytor jest wybierany bezwzględną większością głosów, przy obecności przynajmniej połowy Komandorów. Istnieją dwadzieścia trzy komandorie, jednak w głosowaniu bierze udział dwudziestu dwóch Komandorów, ponieważ komandoria Wielkiego Inkwizytora, znajdująca się na Małej Vanthii zawsze pozostaje neutralna. W przypadku remisu zwycięża Komandor o dłuższym stażu w Inkwizycji. Po objęciu stanowiska nowy Wielki Inkwizytor zrzeka się władzy nad swoją komandorią, co otwiera możliwość awansu dla osób, których zwierzchnik został głową Instytucji. To, że raz wybrany Komandor zostaje ponownie wybrany Wielkim Inkwizytorem, nie jest czymś niecodziennym.
Wielki Inkwizytor podejmuje kluczowe dla organizacji decyzje, kształtuje jej wizję, reprezentuje ją na zewnątrz oraz przedstawia raporty władcom państw, które finansują Inkwizycję. Jest też najwyższym sędzią w samej Inkwizycji, rozstrzygającym spory między Inkwizytorami. Zgodnie z Regułą Inkwizytorzy są winni największemu spośród siebie bezdyskusyjne posłuszeństwo.
Obecnie stanowisko to piastuje Ethan Hampton*, który jest Wielkim Inkwizytorem od ponad 40 lat, samemu dobijając do lat 80. Jest starym i schorowanym człowiekiem, dlatego coraz częściej wśród braci i sióstr Inkwizytorów słyszy się o wyborze nowego Wielkiego Inkwizytora i o potencjalnych kandydatach na to stanowisko.
Urzędnik Zakonu, który stoi na czele jednostki terytorialnej Inkwizycji, zwanej komandorią. W większych państwach komandorie pokrywają się z granicami księstw, natomiast w Natei i Ostwaldzie istnieje ich mniej, niż prowincji. Komandorzy są wybierani przez Wielkiego Inkwizytora spośród wszystkich Inkwizytorów, którzy nie piastują jeszcze tego urzędu. Często nominacja jest podyktowana osiągnięciami kandydata, ale duże znaczenie ma także oddanie wobec Wielkiego Inkwizytora i jego poglądów na Inkwizycję jako organizację. Dzięki temu przywódca zapewnia sobie głosy przychylnych mu Komandorów w kolejnych wyborach. Komandor ma pod sobą szereg pracowników, którzy zajmują się kontrolą magów, oznaczaniem niemowląt czy ściganiem dzikich magów. Podejmuje decyzje związane z działaniem jego prowincji oraz reprezentuje ją na zewnątrz, wobec władz krajowych. Funkcja ta jest sprawowana do czasu odwołania (czego dokonać może WI).
Urzędnik pracujący głównie w placówkach, znacznie rzadziej ruszający na misje terenowe. Do jego obowiązków należy rozpatrywanie dowodów świadczących o winie oskarżonych o nielegalne praktyki magów, o ile zostali oni pojmani żywcem lub poddali się dobrowolnie. Wedle zasad Zakonu takiemu czarodziejowi przysługuje uczciwy proces. Sędzia zajmuje się też torturami, jeśli jakiś mag lub jego stronnik nie chce współpracować z Inkwizycją w ramach toczącego się śledztwa. Choć ich liczba jest mniejsza niż agentów terenowych, to w przypadku misji grupowych często powierzane im jest dowodzenie, co umożliwia wydawanie wyroków na miejscu. W innych sytuacjach nie mają zwierzchnictwa nad Czarnymi Płaszczami — ich bezpośrednimi przełożonymi są Komandorzy, natomiast Sędziowie i Czarne Płaszcze są sobie równi statusem.
Największa część zakonnych pełni rolę policji od spraw magii oraz żołnierzy Inkwizycji. Zwani są często Agentami. Wyszukują i doprowadzają przed Sędziego dzikich magów, mrocznych kultystów i wrogów zakonu, wedle założenia, że każdy zasługuje na proces — niemniej, są oni uprawnieni do eliminacji niebezpiecznych jednostek, jeżeli aresztowanie zostanie uznane za niemożliwe (co oczywiście prowadzi do nadużyć, ale Zakon nie wydaje się tym przejmować, broniąc swoich). Agenci zajmują się również śledztwami, wykrywaniem spisków oraz rozpracowywaniem intryg demonów i ich wyznawców. Każdy z nich tworzy własną sieć informatorów, którzy donoszą o podejrzanych osobach i wydarzeniach w okolicy.
Inkwizycja korzysta z usług wielu pracowników, takich jak:
Nie są oni związani przysięgą i nie muszą przestrzegać Reguły, acz oczekiwane jest, by na czas kontraktu nie występowali przeciwko podanym tam zasadom (co może skutkować zerwaniem współpracy). Jak wspomniano wcześniej, służebny podpisuje kontrakt oraz szereg różnych klauzul poufności.
Droga Inkwizytora rozpoczyna się już w dzieciństwie, w momencie wykrycia u niego Oka Diogena — co najczęściej wiąże się z zakomunikowaniem przez dziecko czegoś, co zaalarmuje obserwatora i skłoni go do zgłoszenia tego w najbliższym urzędzie, kolegium albo Komandorii. We wszystkich wymienionych placówkach bez trudu można znaleźć osobę na tyle dobrze zorientowaną, by mogła sprawdzić, czy maluch posiada dar magiczny lub — co dla Zakonu jest jeszcze ważniejsze — Oka Diogena.
Długotrwały rozwój Zakonu przyniósł jasną odpowiedź: Oko Diogena można odziedziczyć. Stąd małżeństwa Inkwizytorów wcale nie są tak rzadkie. Są nie tylko tolerowane, lecz wręcz mile widziane w instytucji — o ile więź między małżonkami nie zacznie konkurować z Regułą.
Inkwizytor może wstąpić w związek małżeński, jeśli zgodę na ślub wyrazi Komandor macierzystej placówki. Małżonek spoza Zakonu musi przysiąc wierność Regule i podpisać stosowne dokumenty. Jego majątek staje się własnością Inkwizycji. W zamian Zakon zobowiązuje się utrzymać co najmniej dotychczasowy (a często wyższy) poziom życia nowego członka i zatroszczyć się o jego rodzinę. Dzieci z poprzednich związków męża / żony mają prawo do zachowania swojej części spadku. Najcenniejsze dla Inkwizycji są mariaże dwojga Inkwizytorów: mają największą szansę spłodzić dziecko z talentem, a ponadto gwarantują, że potomek stanie się częścią Zakonu.
W pozostałych kwestiach małżeństwa funkcjonują tak samo, jak u osób spoza Inkwizycji.
Inkwizytor nigdy nie schodzi ze służby. Nawet jeżeli nie ma w danym momencie przydzielonego konkretnego zadania, jest zobowiązany do zachowania czujności względem zagrożeń, jakie mogą grozić rozumnym. Dotyczy to także czasu wolnego, który Inkwizytor może spędzać dowolnie, zgodnie ze swoim upodobaniem — chyba że kłóci się to w jakiś sposób z Regułą. Z tego powodu Inkwizytor nie powinien (a często wręcz się tego wprost zakazuje) wykonywać odpłatnych, najemniczych zadań żadnego rodzaju, parać się hazardem, lichwą, nadużywać środków odurzających (w tym alkoholu) czy nawiązywać relacji, poprzez które łatwo byłoby oskarżyć go o korupcję. Co jednak ważne, nie zabrania się Zakonnym tworzenia relacji dowolnego typu (także romantycznej natury) pod warunkiem, że związek ten nie wiąże go z osobą urągającą ideałom Inkwizycji albo osobą piastującą wyższą rangę polityczną — choć w tym drugim przypadku zachowanie pewnej wstrzemięźliwości i ostrożności sprawia, że na podobne relacje przymyka się oko. Najważniejsze dla Zakonu jest w tej kwestii, aby jego reputacja była nienaruszona.
Zadania przydzielane Inkwizytorom zależą w głównej mierze od stażu. Świeżo po przypisaniu do danej Komandorii młodzik najczęściej pomaga starszym braciom i siostrom — co uważane jest za naturalną kontynuację nauki — ale już jako pełnoprawny członek instytucji. Wraz z nabyciem doświadczenia Inkwizytorzy mierzą się z coraz trudniejszymi zadaniami oraz częściej wykonują je w pojedynkę. Do najczęstszych należą: lokalizacja i zatrzymywanie niezarejestrowanych magów, kierowanie ich do sankcjonowanych przez Zakon placówek edukacyjnych, kontrola wyżej wspomnianych placówek, infiltracja środowisk społecznych, czy wreszcie mierzenie się z kultystami, zgromadzeniami guślarzy oraz osobami będącymi pod wpływem demonów, co najczęściej kończy się aresztowaniem albo eliminacją tychże.
W ramach prowadzonych śledztw często zdarza się konieczność udania na teren innej Komandorii. Zakon wytworzył zaskakująco proste procedury w tej materii: po pierwsze, zakłada się, że Inkwizytor na bieżąco informuje Komandorię, której podlega, o postępie wykonywanych przez siebie zadań, w tym o potrzebie opuszczenia jej terytorium; po drugie, członek Zakonu ma obowiązek jak najszybciej poinformować Komandorię, na której teren się udaje, o charakterze podejmowanych na jej terytorium działań. Po dopełnieniu tej formalności oraz uzyskaniu zgody miejscowego Komandora na działanie na jego terenie Inkwizytor ma możliwość korzystania ze wszelkich dostępnych na miejscu środków Zakonu, począwszy od wsparcia finansowego, przez pomoc miejscowych współpracowników, na dostępie do dokumentacji kończąc. Bardzo rzadko dochodzi do sytuacji, w której taka zgoda nie zostanie wydana; co więcej, musi być to wyraźnie uzasadnione. Jednakże, w tych nieczęstych przypadkach, Inkwizytor powinien powrócić do swojej macierzystej placówki w celu wyjaśnienia sprawy. Potencjalne spory między Komandorami wyjaśnia Wielki Inkwizytor.
W przypadku nieprawidłowego zachowania Inkwizytora, czy to związanego ze sposobem, w jaki spędza czas wolny, czy też, w jaki sposób wykonuje swoje obowiązki, każdy obywatel może zgłosić skargę w lokalnej placówce Zakonu lub Komandorii. Co istotne, zdaje się, że wiele z nich jest realnie rozpatrywanych, co może skutkować wezwaniem Inkwizytora przed oblicze Komandora w celu złożenia wyjaśnień. Zakon jednak chroni swoich ludzi i zawsze takie sprawy załatwiane są wewnętrznie, bez niepotrzebnych świadków.
Niemniej, Inkwizytorzy są zobowiązani do przestrzegania lokalnego prawa i, nie licząc skarg, o których wyżej wspomniano, mogą być pociągnięci przez państwowe władze do odpowiedzialności na tej samej zasadzie, co każdy inny obywatel.
Inkwizytorzy znani są z tego, że wyposażeni są zawsze w broń palną, która jest szczególnie skuteczna przeciwko magicznym osłonom i tarczom. Została ona wynaleziona w warsztatach zakonu, aby móc szybko neutralizować zagrożenie ze strony magów. Z czasem była udoskonalana przez rzemieślników, aż do odkrycia kryształu ogniskującego, który znacznie uprościł działanie samej broni. Standardowym wyposażeniem Inkwizytora jest pistolet noszony przy pasie, natomiast na dłuższe wyprawy i trudniejsze misje zabiera on także muszkiet. Oczywiście, Inkwizytorzy posiadają ponadto najczęściej cały arsenał wszelakiej broni do walki w zwarciu, miotanej oraz dystansowej, którą dobierają już zgodnie z własnymi preferencjami.
Kolejnym stałym wyposażeniem działającego w terenie członka Zakonu jest wzmocniony, skórzany, czarny płaszcz, od którego wzięła się nazwa agentów terenowych. Stanowi on osłonę, znak rozpoznawczy oraz przemyślane odzienie pozwalające na rozsądne przenoszenie potrzebnego ekwipunku, takiego jak, chociażby materiały wybuchowe — często wykorzystywane jako kontr środki przeciwko magii.
Za szczególne zasługi na rzecz zakonu Inkwizytorzy mogą otrzymać amulet ochronny, który ma (obok długotrwałego szkolenia) chronić posiadacza przed czarami mogącymi wpłynąć na jego umysł. Przedmiot ten uważany jest za szczególne wyróżnienie i niemal zawsze noszony jest na widoku, jako powód do dumy.
Szkolenie przyszłych Inkwizytorów jest dwuetapowe. Najpierw Uczniowie trafiają do któregoś z Instytutów Inkwizycji na trwające 5 lat szkolenie stacjonarne. W Fallathanie istnieją dwie takie placówki: jedna w Imperium Vanthijskim w Anthal, druga w Zjednoczonym Amarth w Abamatu; obie przynależą do lokalnych Komandorii. Każdą z nich zarządza Rektor powoływany przez Wielkiego Inkwizytora. Tam uczniowie poznają najważniejszą wiedzę teoretyczną oraz rozwijają niezbędne umiejętności praktyczne. Po pięciu latach i zdaniu wszystkich egzaminów rozpoczynają szkolenie praktyczne zwane asystenturą. Trwa ono kolejnych 5 lat i polega na aktywnym towarzyszeniu doświadczonemu Czarnemu Płaszczowi w jego codziennych obowiązkach. Inkwizytora takiego jego Asystent nazywa Mistrzem. Gdy po 5 latach asystentury uczeń zyska rekomendację swego Mistrza, pozostaje mu jeszcze zdać główny egzamin w Instytucie, a gdy mu się to uda, jest uroczyście mianowany Inkwizytorem — Czarnym Płaszczem.
Przy braku rekomendacji od Mistrza, kandydat również podchodzi do egzaminu, jednak jeśli go zda, na nominację musi czekać kolejny rok, pełniąc asystę u innego Inkwizytora, który ma za zadanie zweryfikować ocenę pierwszego Mistrza. Jeśli i tym razem Asystent nie zyska akceptacji, nie może być mianowany Inkwizytorem. Takie osoby często zatrudniają się jako pomocnicy Inkwizycji, jeśli nadal pragną wstąpić w jej szeregi. Bywa tak, że jeśli szczególnie się zasłużą, dowódca lokalnej Komandorii może zdecydować o ich honorowym zaprzysiężeniu na Inkwizytora.
W razie przerwania przez Ucznia szkolenia, choć nie mówi się o tym otwarcie, jest on dożywotnio obserwowany i w razie ryzyka zaszkodzenia Zakonowi może zostać uciszony. Zarazem, póki rekrut nie przejdzie inicjacji na pełnoprawnego członka Zakonu, rzadko przekazywane są mu wrażliwe informacje, które mogłyby zagrozić organizacji.
Końcowym rezultatem rygorystycznego szkolenia i indoktrynacji jest to, że formacja Zakonu Inkwizycji, choć niezbyt liczna, ma w swoich szeregach najbardziej oddanych, fanatycznych członków, niepodatnych na przekupstwa czy porzucenie swoich przekonań, a zarazem świetnie wyszkolonych agentów, gotowych nawet na śmierć, jeżeli w ten sposób mogliby ochronić Fallathan przed demonami, kultami oraz gusłami.
Szczegółowy przebieg procesu szkolenia począwszy od rekrutacji opisano poniżej.
W momencie wykrycia u potencjalnego rekruta daru Oka Diogena, Inkwizycja rozpoczyna procedurę jego rekrutacji. W niektórych krajach rekrutacja jest łatwiejsza, w innych zaś niejednokrotnie sprawia trudności — Zakon jednak wypracował metody działania i odpowiednie procedury. Najłatwiej jest oczywiście w Małej Vanthii oraz w Imperium, gdzie Zakon ma wysoki status, a posiadanie krewnego w Inkwizycji jest powodem do dumy. W Amarth, a zwłaszcza w Natei czy Ostwaldzie — niekiedy przeciwnie. W każdym z krajów rekrutacja jest łatwa, gdy dotyczy niższych warstw społecznych — dla uboższych może bowiem oznaczać poprawę ich losu, gdyż Inkwizycja „zadośćuczynia” rodzinie finansowo jej „stratę”; wartość tej straty wycenia się w lokalnej Komandorii, a suma jest zwykle dla rodzin satysfakcjonująca. W Natei i Ostwaldzie (oraz — choć w mniejszym stopniu — w Amarth) staje się to znacznie trudniejsze w przypadku rodzin o wysokim statusie, gdyż w tych krajach posiadanie krewnego w Zakonie z reguły nie przynosi dodatkowego prestiżu. Zatem, choć zazwyczaj rodzice godzą się na oddanie dziecka, to jednak zdarza się, że takiej zgody nie udaje się pozyskać — stąd sporadycznie można natknąć się na istoty posiadające dar Oka Diogena, lecz nie należące do Inkwizycji.
Jeśli potencjalnym rekrutem jest to osoba niepełnoletnia, podejmuje się starania, by uzyskać zgodę na jej rekrutację od jej opiekunów prawnych. W przypadku sierot zgodę na rekrutację wydaje lokalny burmistrz lub posiadacz ziemski — w takich przypadkach z reguły zgoda jest tylko formalnością.
Gdy u dziecka wykryje się Oko Diogena w bardzo młodym wieku, znajduje się ono pod dyskretną obserwacją lokalnych współpracowników Inkwizycji. W razie istotnej potrzeby dziecko i jego rodzina może liczyć ze strony Zakonu na adekwatne wsparcie. Jednocześnie Inkwizycja dba o to, by rodzice odpowiednio przygotowali dziecko do jego przyszłej roli, w szczególności sprawiając, by czuło się wyróżnione i dumne z zaszczytu, jaki na nie czeka.
Niegdyś wieść gminna głosiła, że dzieci są do Inkwizycji wcielane przemocą — porywane od rodzin czy werbowane podstępem. W istocie w przeszłości tak się zdarzało, dziś jednak Inkwizycja stosuje dużo łagodniejsze środki. Aktualnie już od ponad stu lat prawo mówi, że dziecko nie może być zwerbowane do Zakonu siłą. Zakon coraz lepiej dba też o transparentność swoich działań. Mimo to plotki takiej treści nadal powtarzane są w wielu miejscach. W samej Inkwizycji uważa się, że obecnie pogłoski o porywaniu dzieci biorą się przede wszystkim stąd, że niektórym rodzinom wstyd jest się przyznać, że „sprzedały” dziecko Inkwizycji, wolą więc opowiadać sąsiadom, że dziecko porwano. Dotyczyć ma to zwłaszcza tych terenów, gdzie sceptycyzm wobec Inkwizycji jest najwyższy i dodatkowo wzmacnia te nieprzychylne postawy. Inkwizytorzy na przestrzeni dekad zaczęli więc ogłaszać publicznie w każdej miejscowości, że zrekrutowali w niej takie a takie dziecko. Nieco osłabiło to plotki, lecz poskutkowało też tym, że na nieprzychylnych Inkwizycji terenach liczba rekrutacji dzieci zmalała.
Faktyczną rekrutację podejmuje się, gdzie dziecko ukończy 13 lat — uważa się, że w tym wieku może ono skutecznie podjąć się szkolenia. Bywa, że rekrutowane są osoby dorosłe (jednak wciąż na tyle młode, by można je było właściwie uformować i wyszkolić). Konieczne są jednak odpowiednie predyspozycje. Nawet posiadanie Oka Diogena nie gwarantuje przyjęcia, jeśli kandydat charakterologicznie nie ma zadatków na gorliwego członka Zakonu. W takich przypadkach Zakon dąży jednak do zwerbowania ich jako Służebnych, a nawet skojarzenia ich z Inkwizytorami, aby zwiększyć szanse na narodziny potomstwa obdarzonego darem.
Oba Instytuty stosują wypracowaną przez wieki politykę dotyczącą uczniów mającą zmaksymalizować szanse na ich odpowiednie moralne ukształtowanie. Od początku każdy z uczniów traktowany jest dość surowo — wymagania są wysokie a pochwały rzadkie, co sprawia, że tym bardziej wielu z nich chce na nie zasłużyć. Jednocześnie jednak rekruci spotykają się ze strony wykładowców i opiekunów z pewnym szacunkiem; często też podkreśla się wagę ich przyszłej roli w świecie oraz ich wyjątkowość (ze względu na dar Oka Diogena). Uczniów uczy się też, by zwracali się do siebie „bracie” i „siostro”. Rozwija się w nich samodzielność, ale i poczucie, że w razie problemów zawsze mogą liczyć na Zakon i jego członków, co ostatecznie sprawia, że więzi z dawnymi bliskimi ucznia stają się znacznie słabsze, zaś jego nową rodziną zostaje Inkwizycja. Rekrut szkolony jest tak, aby stworzyć w nim silne poczucie przynależności, wyjątkowości, misji oraz nieufności czy nawet bojaźni względem magów pozostających poza ścisłą kontrolą.
W trakcie nauki w Instytucie, oprócz indoktrynacji, kładzie się szczególnie nacisk na wyszkolenie przyszłego Inkwizytora w dziedzinie walki bronią w zwarciu, strzelaniu z broni palnej, sztuki przetrwania oraz tropienia, wiedzy o teorii magii, teologii, demonologii, prawie, historii oraz znajomości języka tajemnego. Zyskuje on też podstawową wiedzę i umiejętności w zakresie prowadzenia przesłuchań, w tym o stosowaniu tortur. Przekaz instytutów jest jednak jasny — po tortury należy sięgać dopiero, gdy inne metody śledcze zawiodą, a uczniowie, którzy wydają się nimi nadmiernie zainteresowani, są uważnie obserwowani przez wykładowców. Obok jego wiedzy i umiejętności bowiem ogromne znaczenie ma też odpowiednia postawa i morale przyszłego Inkwizytora. Zakon dokłada starań, by były to osoby jak najbardziej obiektywne, nieulegające emocjom (swoim czy też cudzym), obdarzone dociekliwym i nie wyciągającym pochopnych wniosków umysłem. Zarówno uczniowie zbyt empatyczni i wrażliwi, jak i nazbyt autorytarni bądź okrutni mają znacznie mniejsze szanse, by pomyślnie przejść przez sito egzaminów i rekomendacji i otrzymać nominację inkwizytorską.
Po pięciu latach pobytu w Instytucie uczniowie, którzy pomyślnie zdali egzaminy, rozpoczynają pięcioletnią Asystenturę. W tym celu zostają przydzieleni do którejś z komandorii (dokłada się starań, by było to daleko od miejsca pochodzenia ucznia), gdzie przypisuje się ich jako Asystentów do któregoś z aktywnych Czarnych Płaszczy stających się ich Mistrzami. Zadaniem Asystenta jest nie tylko pilnie obserwować pracę swego Mistrza, ale też realizować zlecone przez niego zadania. Im bliżej końca tego szkolenia, tym na większą samodzielność Mistrz pozwala swemu Asystentowi.
Gdy po 5 latach Asystent otrzyma rekomendację od swojego Mistrza, podchodzi do głównego, tzw. inkwizytorskiego egzaminu w Instytucie. Egzamin ten jest organizowany co roku i trwa kilka dni, w czasie których kandydaci przechodzą rozmaite testy z wiedzy i umiejętności, a także sprawnościowe. Są również wnikliwie obserwowani pod kątem swojej postawy moralnej.
Wszyscy kandydaci, którzy pomyślnie przeszli egzamin, składają przysięgę wierności Zakonowi i zostają mianowani Inkwizytorami w randze Czarnych Płaszczy. Odbywa się to podczas uroczystej akademii zorganizowanej w Instytucie i zakończonej tzw. Balem Absolwentów. Na uroczystość tę zapraszani są — poza samymi nominatami — inni absolwenci Instytutu, a także przedstawiciele Komandorii oraz Wielkiego Inkwizytora (niekiedy zdarza się, że pojawia się on osobiście).
Wśród Inkwizytorów nie obowiązuje żadna oficjalna procedura pozwalająca zakończyć służbę. Jeżeli wraz z upływem lat Czarny Płaszcz nie awansował na rangę Komandora ani nie poległ w boju (co wbrew pozorom jest dość częstym losem starzejących się agentów terenowych, nawet jeżeli Zakon nie mówi o tym głośno), w większości przypadków albo Inkwizytor przekwalifikowuje się na Sędziego (jeżeli jeszcze nim nie był) i skupia się na pracy w samej Komandorii, albo ostatnie lata swojej służby poświęca na szkolenie kolejnego pokolenia Zakonnych. Osoby, które stają się niedołężne, znajdują się zazwyczaj pod opieką młodszych braci i sióstr, acz służą organizacji w możliwy dla siebie sposób aż do końca swoich dni — nawet jeżeli byłaby to zwykła praca administracyjna czy doradcza. Jedna zasada jest święta: Inkwizytorem jest się dożywotnio, aż do swojego ostatniego dnia na tym padole.
Gracze mogą wcielić się w postacie Zaprzysiężonych pod kilkoma warunkami:
Imperium od samego początku chciało jak największej kontroli osób obdarzonych zdolnościami magicznymi. Z tego względu w tym kraju od samego początku, aż po dziś dzień, Inkwizycja ma uprawnienia, które wykraczają poza ustalone ogólnym traktatem normy. Inkwizytorzy są traktowani tożsamo z władzami lokalnymi i otrzymali bardzo podobne uprawnienia. W trakcie prowadzonych śledztw mogą aresztować tak magów, jak i cywili — tych drugich jednak tylko, jeżeli sprawa dotyczy kompetencji Zakonu. Prawda jest jednak taka, że powód aresztowania ma być ujawniony dopiero w Komandorii, stąd też zazwyczaj nikt się nie opiera, bojąc się, że zostanie użyta przeciwko niemu siła fizyczna. Przy tym należy również pamiętać, że zazwyczaj Inkwizycja oraz państwowe siły porządkowe wzajemnie się wspierają, a nadto niejednokrotnie zdarza się, że członkowie Zakonu wydają polecenia szeregowym (oraz podoficerom) straży miejskiej.
Komandorie pokrywają się terytorialnie z księstwami, dlatego Komandor Inkwizycji bardzo często blisko współpracuje z księciem i wspiera go w jego zamierzeniach, tak politycznych, jak i wszelkich innych. Jeśli dochodzi do konfliktu interesów między strażą a Zakonem, sprawę najczęściej rozsądza sam Książę, a jego wybór może być zarówno obiektywny i sprawiedliwy, jak i uwarunkowany politycznie.
Hierarchia uprawnień wygląda następująco:
Inkwizycja w Imperium posiada własne placówki, których używa do przetrzymywania więźniów, organizacji zaopatrzenia czy wypoczynku. Każda z nich osłaniana jest przez siły zbrojne Księcia, które stacjonują razem z Inkwizytorami. Często jest to jedyna ochrona, jaką takie placówki posiadają, jeśli jednak leżą w trudnym terenie, Inkwizycja zatrudnia dodatkowo najemników jako wsparcie.
Mała Vanthia oraz Imperium, z racji tej samej tradycji (oraz dziedzictwa Wielkiej Vanthii), nie różnią się zbyt mocno, jeżeli chodzi o relację państwa z Inkwizycją. Do końca Ery Pokoju pozycja Zakonu była nienaruszalna; co było wynikiem bardzo dobrej relacji Wielkiego Inkwizytora oraz Księcia. Dzisiaj jednak funkcjonuje bardziej w stanie domyślnym, a przez to podobnym do tego, jak działa to w Imperium.
Ogólna hierarchia uprawnień wygląda następująco:
Mała Rada oraz Gabinet Cieni celowo starają się nie wchodzić w konflikt z liderem Inkwizycji, a nadto zazwyczaj dają mu wolną rękę we wszystkich sprawach, które dotyczą zakresu kompetencji Zakonu. Należy zarazem pamiętać o tym, że Komandor Illtrium t.j. Wielki Inkwizytor ma pełnię władzy nad wszystkimi Komandoriami na terenie całego Fallathanu, a władze Małej Vanthii nie wtrącają się oficjalnie w żadne sprawy wykraczające poza terytorium wyspy.
W Amarth sytuacja tak magów, jak i Inkwizycji wygląda zgoła inaczej niż w Imperium — co jest bezpośrednią konsekwencją tego, iż na terenie tego kraju magowie darzeni są estymą, a magia jest ważnym elementem państwowej kultury. Inkwizytorzy mają więc o wiele trudniejsze zadanie, albowiem nie otrzymują aż tak dużego kredytu zaufania wynikającego z obawy przed czarodziejami. Przede wszystkim: by kogoś aresztować, muszą przestrzegać tych samych procedur, co straż miejska, co niejednokrotnie wymaga uprzedniego wniesienia oskarżenia i oczekiwania na otrzymanie zgody na interwencję. Ponadto lokalni władcy cały czas patrzą Zakonowi na ręce: z wszelkich swoich działań muszą zdawać formalne raporty i sprawozdania. Przyzwyczajeni do sytuacji z Imperium czy Małej Vanthii członkowie Zakonu uważają to za istotne utrudnienie, które niepotrzebnie spowalnia ich pracę; zdarza się więc, że pojedynczy Czarny Płaszcz podejmie decyzję o złamaniu prawa, aby dopaść czarownika, którego uzna za szczególnie niebezpiecznego… ale i wpływowego, a przez to — trudnego do ruszenia.
Władze jednak w wielu przypadkach pozwalają działać Zakonowi i przymykają oczy na drobne wykroczenia; chyba że jakaś sprawa wypłynie na światło dzienne lub dotyczy ważnej postaci. Władcy księstw i prowincji Zjednoczonego Amarth są najbardziej ze wszystkich władz na świecie świadomi, jak bardzo magia może być niebezpieczna i jak ważne jest, by kontrolować edukację w jej zakresie, uniemożliwiając rozkwit gusłom oraz kultom współpracującym z demonami.
Jeśli dojdzie do konfliktu interesów między władzami księstwa czy prowincji a Inkwizycją, władze obu stron są skłonne do wypracowania kompromisów, żeby uniknąć eskalacji. Rodzi to jednak kolejne problemy wśród zwykłych mieszkańców, którzy nie czują się wystarczająco chronieni przez swoich władców. Nie raz zdarzały się sytuacje, że jakiś Inkwizytor ginął bez śladu w trakcie prowadzonego śledztwa i nigdy go nie odnaleziono. Obecnie, gdzieś pod skórą cywilizowanego i praworządnego kraju, rodzi się w Amarth bunt przeciwko władzy Inkwizycji, co stanowi poważny problem dla rządzących.
Hierarchia uprawnień wygląda następująco:
Ostwald, choć jest Sygnatariuszem paktu, zmienił się mocno w ciągu pierwszych dwustu pięćdziesięciu lat istnienia. Liberalizacja i nacisk na swobody obywatelskie przełożyły się również na stosunek państwa do Inkwizycji. Formalnie wspierany przez Radę Federalną Zakon wciąż postrzega się jako ciało obce w organizmie. Silna tradycja lokalności oddaje sporą władzę w ręce miejscowych urzędników, a także, nieoficjalnie: bogatych kupców, ziemian, kapłanów i wszystkich, którzy liczą się „u siebie”. Bez właściwego rozpoznania i uszanowania stosunków lokalnych praca Inkwizytorów może być bardzo trudna lub wręcz torpedowana.
Mimo istnienia odrębnych struktur i niejednokrotnie — rywalizacji tychże, na terenie większości kantonów lokalna ludność jest skłonna współpracować z Zakonem w określonych sytuacjach. Wynika to z ogólnego społecznego braku zaufania do władz, ale także z powszechnej obawy przed magią oraz czarodziejami. Starania Inkwizycji o poprawę stosunków z pospólstwem przynoszą coraz lepsze efekty. Dzięki temu Zakon może niejednokrotnie liczyć na wsparcie obywateli Ostwaldu i utrzymuje posterunki w niemal wszystkich większych miejscowościach. Zazwyczaj znajduje się tam jeden Czarny Płaszcz wraz z kilkorgiem służebnych, choć w mniejszych ośrodkach funkcjonują jedynie opłacani przez Zakon informatorzy. Oprócz działań docelowych posterunki te chronią mieszkańców przed potworami, rabusiami czy anomaliami, zwłaszcza tam, gdzie lokalna milicja działa nieskutecznie. Najczęściej i milicja, i Zakon trzymają się własnego obszaru obowiązków, nie wchodząc sobie w drogę, a Inkwizycja nie stara się mieć ostatniego słowa. W ewentualnym sporze, o czym powszechnie wiadomo, lokalny sędzia orzekłby na korzyść straży miejskiej, zakonni zaś mogliby w konsekwencji tylko stracić na opinii.
Inkwizycyjne placówki mają za sobą niełatwą historię — aby w ogóle działać, Zakon musiał wykształcić własne, quasi-państwowe organy, jak np. punkty rejestracji urodzeń, gdzie weryfikuje się posiadanie wibracji u niemowląt i dzieci. Niemniej, w efekcie Inkwizycja w Ostwaldzie działa całkiem sprawnie, choć na specyficznych zasadach. Patrzy się jej na ręce, ale obywatele nie robią tego wcale częściej, niż wobec władz państwowych.
W Ostwaldzie istnieją dwie komandorie. Pierwsza, znajdująca się w Talkensburgu, działa od początku istnienia Zakonu i zarządza południową częścią kraju. Po wydarzeniach Globalnego Mistycznego Osłabienia założono jednak drugą — w mieście Nowe Chatai — której jurysdykcja obejmuje północ państwa.
Z racji tego, że struktury państwowe oraz Zakonu są od siebie niezależne, nie ma potrzeby podawania ich wzajemnej hierarchii.
Sytuacja w Natei jest mocno zawiła, ponieważ z racji realnego braku wsparcia władz, Inkwizycja musi działać na własną rękę. Lokalni watażkowie dawnej kolonii karnej traktują wszelkie umowy wedle widzimisię — co nie powinno dziwić w kraju zbudowanym na prawie dżungli.
Inkwizytorów nie ma tutaj wielu. Jedyna Komandoria znajduje się w Porto de Ouro. Warunki sprzyjają działalności podmiotów wrogich Zakonowi. Aby przetrwać, organizacja działa brutalniej niż gdzie indziej, chętniej korzystając z tortur i zastraszania. Stąd pojawiający się od czasu do czasu bunt magów i wspierających ich grup — wygasający jednak bez poparcia silniejszych koterii. Największe możliwości i rzeczywisty respekt Inkwizycja ma wśród plebejuszy, zwłaszcza z małych miasteczek — najmniej skorumpowanych, najrzadziej uwikłanych w pałacowe intrygi, zdystansowanych tak do guślarzy, jak i wielkomiejskich szajek. Wielu z nich Zakon chroni przed oddaniem w niewolę, pilnując rejestracji dzieci i ich dokumentów. Bywa, że oznacza to wojnę z lokalnymi możnymi, często wysługującymi się darmową „służbą” złożoną z nieletnich. Naturalnie, wrogiem staje się też półświatek, zarabiający na handlu humanoidami. Inkwizytorzy muszą się w nim odnaleźć, co niekiedy oznacza współpracę z jedną bandą przeciw innej. Wyjątkowe reguły gry sprawiają, że zakonni bracia nierzadko gorzknieją, robią się cyniczni i z czasem niewiele różnią się bezwzględnością od członków syndykatów. Mimo to wskaźnik odnajdywania magów wciąż pozostaje w Tetrarchii najniższy na świecie.
Natejczycy, przywiązani do wartości rodzinnych, dążą do pomnażania własnego kapitału, co czynią także przez korzystne mariaże. Oddanie potomka będzie dla nich często bezsensowną stratą. Inaczej sprawa ma się z dziećmi natejskiej biedoty: wychowanie przez Inkwizycję jest stokroć lepsze niż koczowanie na ulicy, trafienie w ręce szajek lub niewolnicza praca od świtu do nocy. Niezmiennie skuteczny w targach z rodzinami pozostaje pieniądz, przekonujące jest też odwołanie się do woli bożej: sam Przedwieczny narzuca dziecku jego powołanie. W miejscach, gdzie Zakon zdobył spore wpływy, jego poparcie bywa cenne w politycznej grze rodów i stronnictw. Również może być dobrą kartą przetargową. Spory odsetek zakonnej młodzieży stanowią dzieci Inkwizytorów.
Z racji, iż struktury państwowe oraz Zakonu są od siebie niezależne, nie ma potrzeby podawania ich wzajemnej hierarchii.
MIT: w przeszłości Zakon rzeczywiście sięgał po tego typu środki, dzisiaj są jednakże zabronione. O rekrutacji Inkwizytorów przeczytasz więcej w sekcji „Życie Inkwizytora”.
PÓŁPRAWDA: przypadki szybkich egzekucji rzeczywiście są dozwolone, lecz tylko w określonych warunkach. Inkwizytor może zabić maga w obliczu zagrożenia życia (własnego lub osób trzecich), przy próbie ucieczki bądź czynnego oporu przed aresztowaniem, a także podczas obławy na kultystów, nienadających się do reedukacji. Im poważniejszy zarzut ciąży na ściganym, tym jest on zazwyczaj groźniejszy i pojmanie wiąże się z większym ryzykiem. Równocześnie, im dłużej pozostaje wolny, tym bardziej może zaszkodzić społeczności. Zakon ma wówczas prawo pozbyć się jednostki zdegenerowanej. Zazwyczaj jednak woli schwytać maga żywego, któremu wytacza proces — dzięki temu nie ponosi ryzyka, że zostanie oskarżony o nadużycie swojej władzy.
MIT: kara śmierci w płomieniach to ostateczność, zwykle w tak widowiskowy sposób karze się największych magicznych zbrodniarzy, ku przestrodze innym. Inkwizycja ma cały zasób środków: pouczenie, reedukację, wymuszoną współpracę, uwięzienie, okaleczenie przez ucięcie języka i/lub rąk, wreszcie śmierć, niekoniecznie na stosie.
MIT: mag z licencją nieczęsto spotyka Inkwizycję. Rejestracja, od czasu do czasu rutynowa kontrola, drobne sprawy urzędowe — to „najgorsze” co spotkać może pełnoprawnego, wykwalifikowanego maga. Inkwizycja nie ma ambicji, czasu, środków i zasobów ludzkich ani też interesu w tym, by siedzieć czarodziejom „na ogonie”. Pod obserwacją znajdą się jednostki sprawiające problemy, świeżo reedukowane lub o wątpliwej reputacji.
PÓŁPRAWDA: wielu czarodziei wręcz uważa, że Zakon jest potrzebną instytucją i skutecznie odławia niebezpiecznych magów, którzy za pomocą zgromadzonej wiedzy i potęgi mogą stanowić zagrożenie dla wszystkich mieszkańców Fallathanu. Co więcej, wielu czarodziejów uważa, że szkolenie w Akademiach jest powodem do dumy i zapewnia prestiż. Oczywiście, istnieje też spora część osób władających magią (szczególnie guślarzy), którzy uważają, że Zakon nadużywa władzy i ogranicza ich osobistą wolność.
PÓŁPRAWDA: tak naprawdę Zakon uczynił całkiem sporo, aby chronić lokalne społeczności oraz walczyć z nielegalnymi kultami. Trudnością okazała się skala, która przekroczyła możliwości wszystkich — w tym organizacji oraz państw. Większość społeczeństwa za winnych uważa po prostu kultystów, co zwiększyło tylko brak zaufania względem dzikich magów, dając kolejny powód, by uzasadniać działania Inkwizycji.
MIT: choć rzeczywiście to Imperium Vanthijskie oraz Mała Vanthia najbardziej naciskały na powstanie Zakonu, najlepiej też z nim współpracują, Inkwizycja jest organizacją międzynarodową, ponadpaństwową oraz politycznie neutralną.