Urodzony w roku 1333 w Porto de Ouro Tetrarcha dystryktu Fronteira do Mar jest Luis de la Muente, przez złośliwych zwany „de la Muerte” — ze względu na swoją szczególną bezwzględność oraz plotki o jego rzekomej żądzy krwi. Jest to przystojny mężczyzna w sile wieku, budzący zazdrość doskonałą aparycją i sylwetką, które sprawiają, że wydaje się znacznie młodszy niż jego metrykalne 45 lat. Czarnowłosy i ciemnooki wyróżnia się na tle większości swych krajanów niespotkanie jasną cerą i ponadprzeciętnym wzrostem. W bezpośrednim kontakcie potrafi być elegancki, ujmujący i przekonujący; dysponuje wielką charyzmą. Jednocześnie nawet podczas pozornie zwykłej, przyjacielskiej pogawędki potrafi sprawić, że dyskutantowi ciarki chodzić będą po grzbiecie. Wszystko to zależy od tego, jakie akurat chce zrobić wrażenie na swoim rozmówcy i co od niego uzyskać. Znany jest też z umiłowania do ostentacyjnego luksusu i rozwiązłego stylu życia — przez jego alkowę przewijają się humanoidalne istoty wszelkich płci i ras; nie zawsze całkiem dobrowolnie. Na co dzień nosi modne stroje wykonane niemal wyłącznie z jedwabi, aksamitów i brokatów, zawsze uzupełniając te stylizacje o stosowną, bogatą biżuterię.
Niekiedy plotkuje się o jego pochodzeniu — choć ród, z którego się wywodzi, od wieków związany jest z Nateą, jednak niektórzy odważają się wątpić w to, że stary de la Muente był faktycznie jego ojcem — jako że matka Luisa poczęła go podczas dyplomatycznej wizyty w Imperium, gdzie podobno dla zabicia czasu wdała się w kilka romansów, podczas gdy jej małżonek odbywał liczne spotkania z poprzednią Imperatorką. Nie żyją już jednak zarówno jego rodzice, którzy mogliby jakoś odnieść się do tych plotek, jak i większość z tych, którzy odważyli się lekkomyślnie je rozpuszczać. W rzeczywistości istotnie jest on owocem romansu swojej matki z wysoko postawionym imperialnym dworzaninem — który — tak się składa — jest Wampirem i przekazał to swemu potomkowi.
Jest uznawany za wybitnego polityka i liczą się z nim nawet jego (nieliczni) zagorzali przeciwnicy. Dla większości choć trochę zorientowanych w polityce osób jest też jasne to, że cieszy się on także poważaniem lokalnej garduny — Coissy Nossy; choć ona sama przygląda się mu bacznie, by nie stał się zanadto niezależny.